Podsumowanie wyzwania -  77 recenzji gier, 77 recenzji książek i 7... konkursów.

Podsumowanie wyzwania - 77 recenzji gier, 77 recenzji książek i 7... konkursów.

   Aż trudno mi uwierzyć, ale w tym roku na blogu ukazało się 85 recenzji gier planszowych, 77 recenzji książek i 7 konkursów. Wyzwanie podjęłam z czystej ciekawości - i muszę przyznać, że było niezwykle ciekawym doświadczeniem.
   Największe zmiany zaobserwowałam u dzieci. Coraz częściej sięgają po nieco bardziej wymagające planszówki; nie zniechęcają się (gdy natrafią na grę o nieco bardziej skomplikowanych regułach) i dzielnie znoszą porażkę. Chyba nie muszę dodawać, że gry świetnie wpłynęły na edukację pociech. I nie linczujcie mnie, gdy dodam, że liczenia córka nauczyła się dzięki grze MONOPOLY :-D W tej chwili gra w Dziedzictwo, Pojedynek, Dixit, Sherlocka i Winnicę. Świetnie podlicza punkty, a ja niemal z sentymentem wspominam ubiegłoroczne rozgrywki (gry trzyletni Rafał nie kojarzył o co chodzi w grze memory i uparcie odwracał wciąż te same kafelki).
  Bardzo dziękuję wszystkim czytelnikom - już szykuję dla Was konkursy, abyście Nowy Rok powitali z taką samą radością jak i ja.



   W szczególności chciałabym jednak podziękować Wydawnictwu Granna - nie tylko za gry, które systematycznie były wysyłane, ale także za pomoc i wsparcie w realizacji wyzwania.
   Wydawnictwu Wilga - za przepiękne książki (które syn uparcie chowa w specjalnej skrzyni skarbów) oraz egzemplarze przeznaczone na konkursy.
   Wydawnictwu Piętka - za wyjątkowe pozycje, które budują w dzieciach empatię i pomagają zrozumieć otaczający nas świat.
   Wydawnictwu AWM - za barwne i niezwykle zajmujące książeczki edukacyjne, które pozwoliły mi nieco odetchnąć - a dzieciom zapewniły wiele godzin dobrej zabawy.
   Wydawnictwu Abino - za ciekawe gry, które wyjątkowo przypały do gustu moim dzieciom.
   Wydawnictwu TREFL - za gry, które towarzyszą nam od samego początku - i za nowości, które z biegiem czasu stają się coraz lepsze.
   Projekt Grajmy - za pomoc, cenne rady i wsparcie. Za cierpliwość, wyrozumiałość i poświęcony czas. Za możliwość poznania fantastycznych ludzi.

Życzę Wszystkim, aby każdy dzień Nowego Roku upływał Wam w szampańskim nastroju i by na Waszej drodze nigdy nie pojawiły się przeszkody nie do pokonania. Niech Nowy Rok przyniesie Wam radość, miłość, pomyślność i spełnienie.

Zachęcam do przeczytania recenzji: TUTAJ PEŁNA LISTA




Dobre i złe sekrety - bezpieczne dziecko.

Dobre i złe sekrety - bezpieczne dziecko.

W domu panuje dziwna cisza. Ola siedzi skulona na poddaszu i zasępiona wygląda przez okno. 
- Coś się stało Olu? 
- Nic. - córka szybko odwraca głowę, a palce zaciska nerwowo na kolanach. Przysiadam obok niej i czekam, aż w końcu powie, co ją gnębi.


Wielu przykrych doświadczeń można byłby uniknąć, gdyby dziecko powiedziało nam w porę, że dzieje się coś niedobrego. Ale dzieci przeważnie milczą: być może nie chcą, by posądzono je o kłamstwo; nie potrafią określić, co właściwie je niepokoi, bądź brakuje im słów, aby opisać to, co przeżywają. Być może obawiają się, że zostaną nazwane skarżypytami, albo ich sytuacja jeszcze się pogorszy. Czuja się zawstydzone, winne... i przytłoczone skrywaną tajemnicą.


"Dobre i złe sekrety" to książka, która pomaga dziecku odkryć granicę pomiędzy dobrymi, a złymi tajemnicami. Wskaże dziecku, które sekrety możemy pozostawić dla siebie, a których tajemnic nie wolno dotrzymywać. Pozwoli odkryć różnicę, pomiędzy bezmyślnym skarżeniem, a rozsądkiem, który wpływa na uniknięcie nieprzyjemnych konsekwencji. To niezwykła książka, która nie tylko wskaże dzieciom, które zachowania stwarzają zagrożenie, ale także zachęci je do rozmowy i podzielenia się własnymi doświadczeniami. Warto przełamać tabu milczenia i poruszyć kwestie, które będą miały wpływ na resztę naszego życia.



Tytuł:Dobre i złe sekrety
Seria:Bezpieczne dziecko
Autor:Zubrzycka Elżbieta
Wydawnictwo:GWP dla dzieci






Recenzja bierze udział w tegorocznym wyzwaniu "77 recenzji gier, 77 recenzji książek i 7 konkursów".  Więcej informacji o wyzwaniu znajdziecie tutaj: KLIK

Więcej ciekawych gier możesz zobaczyć na stronie akcji Grajmy!

SNORTA! - bo każdy ma w sobie... zwierzę.

SNORTA! - bo każdy ma w sobie... zwierzę.

Masz zły humor? Mąż cię denerwuje? A może atmosfera w domu jest nieco napięta? Warto podkraść dzieciom grę SNORTA i posłuchać, jak mąż rży niczym wygłodzona kobyła, a teściowa kwiczy usiłując zachować resztki godności. 

SNORTA, to świetna gra rodzinna - z tego co widzę, cieszy się jednak niebywałą wręcz popularnością wśród dorosłych (jako gra imprezowa). Nic dziwnego - warto posłuchać kwiczenia teściowej (naprawdę budujące przeżycie), albo posłuchać jak kochana małżonka muczy z ogromnym zaangażowaniem - w końcu nic tak nie mobilizuje do robienia z siebie... zwierza, jak żądza wygranej.


W grze znajdziemy:
  • 12 figurek zwierzątek
  • 8 stodół
  • 97 kart z wizerunkiem zwierzaków
  • woreczek
  • instrukcję



Każdy z graczy losuje jedno zwierzątko; informuje uczestników zabawy, że w trakcie gry będzie odgrywał np. - muuu (krowę) chrum, chrum (świnię), po czym umieszcza swojego pupilka w stodole. 


Wszystkie karty dokładnie tasujemy, po czym rozdajemy je po równo między graczami. Warto pamiętać, że im więcej uczestników zabawy, tym weselej.
Teraz rozpoczynamy grę - odkrywamy karty niczym w popularnej grze: wojna. Jeżeli jakieś z naszych kart są identyczne, to staramy się wydać dźwięk zwierzęcia przeciwnika. Czasem może dojść do zaostrzonego sporu i wypadną np. cztery takie same karty. Wtedy w pokoju zapada niesłychany harmider: ktoś miauczy, ktoś szczeka, inna osoba przypomina sobie, że powinna beczeć, a gdzieś z boku dobiega jeszcze pohukiwanie sowy. Wariacja!


Jeżeli chodzi o zwycięstwo, to możemy grać na dwa sposoby: wygrywa osoba, która jako pierwsza pozbyła się swoich kart lub zagarnęła wszystkie należące do przeciwników. Tak więc w przypadku, gdy jako pierwsi poprawnie odgadniemy odgłos zwierzęcia należącego do przeciwnika - albo zagarniamy karty, albo wręczamy je rywalowi (w zależności jaką rozgrywkę wybraliśmy).


Oczywiście w przypadku grania z dziećmi nie można pominąć dodatkowych korzyści:

  • ćwiczą pamięć, koncentrację i uwagę
  • poprawiają refleks
  • budują więzi rodzinne
  • rozładowują stres
  • stanowią porządną dawkę pozytywnej energii










Recenzja bierze udział w tegorocznym wyzwaniu "77 recenzji gier, 77 recenzji książek i 7 konkursów".  Więcej informacji o wyzwaniu znajdziecie tutaj: KLIK

Więcej ciekawych gier możesz zobaczyć na stronie akcji Grajmy!
Wyspa Smoków - gra kooperacyjna! Nowość od Wydawnictwa Granna!

Wyspa Smoków - gra kooperacyjna! Nowość od Wydawnictwa Granna!

Gry w których nie rządzi rywalizacja, też mogą nieść ze sobą nie lada emocje. Wystarczy odpowiednia atmosfera i wstęp, aby Rafał z lekkim niepokojem i olbrzymim zainteresowaniem zasiadał do planszówki... Ale zacznijmy od początku...

Wyleguję się w łóżku i snuję opowieść z poprzedniego wieczoru. Rafał zdążył zasnąć i umknęła mu rodzinna rozgrywka w Wyspę Smoków. Teraz więc tłumaczę mu zasady gry i opowiadam, jakie emocje czekają na nas zamknięte w bajecznie kolorowym pudełku. 


Gramy w jednej drużynie - na wyspie czają się nieprzyjacielskie smoki i tylko czekają na to, aby nas pożreć. Musimy jak najszybciej odbudować zamek, aby obronić się przed ich atakami. Ale sprawa nie jest łatwa - elementy konstrukcyjne są ciężkie i czeka nas żmudna praca. Przy jednym okrążeniu możemy zabrać tylko jeden element. A smoki pomału kroczą w naszą stronę blokując Smocze Urwisko. Na całe szczęście przed tymi potworami możemy ukryć się w Zaczarowanym Lesie. No to co? Gotowi na rozgrywkę? 


Jak zapewne się domyślacie, naszym zadaniem będzie wybudowanie zamku. Każdy z graczy wybiera więc pionek (drewniany - kocham takie elementy!!!). A następnie dobiera do niego odpowiedni znacznik, które będzie nam przypominał, jaki mamy kolor pionka (w przypływie emocji możemy zapomnieć nawet o tak oczywistych rzeczach).


Pionki ustawiamy na polu startowym. Żetony smoków umieszczamy na polu Smoczej Jaskini - to stamtąd będą wyruszać, aby pokrzyżować nam szyki i uniemożliwić odbudowanie zamku. Natomiast elementy zamku kładziemy na żółtych polach.


No i zaczynamy grę! Gracze naprzemiennie rzucają kostką i poruszają się po planszy (będziemy zataczać koła). Jeżeli gracz stanie na jakimś elemencie, podnosi go i umieszcza obok siebie. Teraz czeka go mozolna i ciężka wędrówka w stronę budowy. Ale uwaga! Na kostce widnieją znaki specjalne!


Jeżeli wypadnie wizerunek smoka, wybrany stwór rozpoczyna wędrówkę w naszą stronę. Potwór może dojść tylko do ostatniego, pomarańczowego pola. Następnie wyrusza kolejny ze smoków. Swoją wędrówkę będą toczyć dopóki nie zablokują wszystkich pomarańczowych pól i tym samym uniemożliwią nam dalszą budowę. W takim wypadku poniesiemy klęskę i przegramy.


W przypadku, gdy zaatakuje nas smok (staniemy na polu, na którym przebywa, bądź któryś z graczy wylosuje smoka i ten wpadnie prosto na nas), musimy się ukryć w Zaczarowanym Lesie. Na całe szczęście tworzymy zgraną drużynę i wspieramy się nawzajem. Pozostali gracze mogą nas uwolnić wyrzucając wizerunek słoneczka na kostce. Oczywiście nawet jeżeli przebywamy w lesie, rzucamy kostką - tyle, że nie możemy  poruszać swoim pionkiem, dopóki nie wypadnie upragnione słoneczko. Wesołe słonko może nam też zapewnić specjalne przeskakiwanie pól - gdy wypadnie ten symbol, możemy ruszyć o 1-5 pól (przydaje się w przypadku zbierania ostatnich elementów budowy zamku, a także przeskakiwanie przez smoki, które mogą już czekać na naszej drodze).


Gra kończy się, gdy smoki zajmą wszystkie pomarańczowe pola (wtedy przegrywamy), bądź gdy uda nam się wybudować cały zamek (wtedy ogłaszamy ZWYCIĘSTWO!!!). 


Gra idealnie nadaje się dla dzieci, które dopiero uczą się współzawodnictwa i mają problem z zaakceptowaniem porażki. Świetnie sprawdzi się także jako gra rodzinna. I chociaż do gry potrzeba minimum dwóch zawodników, to Rafał w chwili, gdy to piszę, po raz kolejny rozgrywa jednoosobową rozgrywkę (na zasadzie - rzucam kostką i ruszam dowolnym pionkiem). No cóż? Czeka nas dłuuugi wieczór przy planszy.










Za wsparcie w realizacji wyzwania, a także wszystkie materiały informacyjne oraz gry, przeznaczone do recenzji, dziękuję Wydawnictwu Granna.

Recenzja bierze udział w tegorocznym wyzwaniu "77 recenzji gier, 77 recenzji książek i 7 konkursów".  Więcej informacji o wyzwaniu znajdziecie tutaj: KLIK

Więcej ciekawych gier możesz zobaczyć na stronie akcji Grajmy!


Mniam, mniam! Upoluj swoje jedzonko! Wydawnictwo G3.

Mniam, mniam! Upoluj swoje jedzonko! Wydawnictwo G3.

Kot ma chrapkę na myszkę, a myszka... na serek. Jeżeli przechytrzysz przeciwnika, być może uda ci się zaspokoić apetyt obydwu zwierzaków. Ale uważaj, abyś sam nie został... schrupany!

"Mniam, mniam", to świetna gra rodzinna (chociaż przyznam, że czasem sama lubią rozegrać turę w gronie znajomych). Ogromna ilość kości napełnia dzieci niebywałym entuzjazmem. A spora losowość powoduje, że dzieci nie mają do siebie urazy, gdy któreś z ich zwierzaków zostanie pożarte. Jednym słowem : możemy grać, eliminować przeciwników i doskonale się bawić!


W grze może brać udział aż sześciu graczy! Co ciekawe, dostępny jest wariant jednoosobowy.


W pudełku znajdziemy trzy plansze (bardzo solidnie wykonane), karty w sześciu różnych kolorach (przedstawiające zwierzaki: wilka, królika, kota, myszkę, jeża i żabę), 15 specjalnych kości, notes i ołówek do zapisywania wyników oraz instrukcję.


Naszym zadaniem będzie zdobycie jak największej ilości smakołyków... Uwaga! Dla wilka nie lada kąskiem będzie zająć. Także trzeba będzie mieć się na baczności! Jeden z graczy (ten, który jest najspokojniejszy, bądź najmłodszy - ewentualnie wybrany drogą losową), rzuca wszystkimi kostkami do gry. Następnie wszyscy uczestnicy zabawy układają elementy na odpowiednich obrazkach (myszka do myszki, kotek do kotka). 


Teraz kolej na rozegranie swoich kart. Wybieramy jedną z nich i kładziemy zakrytą na stole. Kiedy wszyscy uczestnicy gry są gotowi, odkrywamy swoje karty i układamy je na planszy. Zaczynamy od górnych poziomów: jeżeli np. ja wyłożyłam kotka, a a pod nim znajdują się dwie kostki z wizerunkiem myszki, oraz dwie karty graczy z gryzoniem, to zagarniam wszystkie swoje zdobycze. Myszki muszą obejść się smakiem - serek pozostaje nietknięty na planszy.


Kostki czarne liczone są jako jeden punkt, kostki czerwone - dwa punkty. Ocalałe oraz zdobyte przez nas karty pozwalają nam uzyskać po jednym punkcie. Oczywiście wygrywa osoba, która po upływie trzech rund osiągnie największy wynik.


Jeżeli na planszy znajduje się dwóch drapieżników, to dzielą się zdobyczą po połowie. Jeżeli jednak kąsków nie można podzielić, pozostają one na planszy. W przypadku karty ofiary - jeżeli gracze nie są w stanie się nią podzielić, zostaje odrzucona.


Zasady są na tyle proste, że do gry mogą się włączać nawet czterolatki. Wprawdzie nie ma co liczyć, że będą w stanie przewidzieć ruchy przeciwnika, ale mogą liczyć na szczęście (które przeważnie im dopisuje). 


Koszt gry to ok. 50-60 zł. 





Grę gorąco polecam!

Recenzja bierze udział w tegorocznym wyzwaniu "77 recenzji gier, 77 recenzji książek i 7 konkursów".  Więcej informacji o wyzwaniu znajdziecie tutaj: KLIK

Więcej ciekawych gier możesz zobaczyć na stronie akcji Grajmy!

Copyright © 2014 Zdolne Dzieci , Blogger