Detektyw Łodyga - czyli ekologia może zafascynować.

Detektyw Łodyga - czyli ekologia może zafascynować.

   Aż wstyd przyznać, ale w mojej kuchennej szafce gromadzą się stosy reklamówek. No... W sumie to same się tam nie gromadzą. Upycham je za każdym razem, gdy wracam z zakupów. Jest ich tak dużo, że szafka skrzypi złowieszczo, gdy na siłę usiłuję je tam wcisnąć. Tylko czekać, aż zamienią się w książkowego potwora i zbuntują się, wyskakując z szuflady.

   Detektyw Łodyga, to bardzo pozytywna postać. Przybliża dzieciom (i oczywiście ich rodzicom) zagadnienia związane z przyrodą, ekologią, segregacją śmieci itp. Robi to w sposób zabawny i błyskotliwy. Trzyma w napięciu, aby po chwili rozśmieszyć dziecko do łez - takie przewrotne akcje na długo zachowują się w dziecięcej pamięci.
    Kiedy dzieci wzywają słynnego detektywa na pomoc, ten natychmiast przybywa z odsieczą (oczywiście na swoim wspaniałym rowerze). Podejrzewają, że w ich szafie znajduje się potwór, który lada chwila wyskoczy z mebla, siejąc zamęt i spustoszenie. Szybko jednak okazuje się, że szafa skrywa gorszą tajemnicę - straszniejszą, upiorniejszą i niezwykle niebezpieczną. Są to... reklamówki. Całe stosy reklamówek, które doszczętnie niszczą naturalne środowisko. 
   Oj! Kiedy doszliśmy do tego momentu, dzieci rzuciły się w kierunku kuchennej szafki, rzucając mi pełne wyrzutu spojrzenia. Jak widać z książki i ja powinnam wynieść naukę na przyszłość. Ale, ale... To tylko jedna z historii, które znajdziemy w książce. Jeżeli jesteście ciekawi, czym Detektyw Łodyga jeszcze nas zaskoczy, to sięgnijcie koniecznie po książkę.

Detektyw Łodyga - Na tropie zagadek przyrodniczych.
Autor: Wicher Barbara
Wydawnictwo: Skrzat




SPAGHETTI - gra, która pobudza apetyt...

SPAGHETTI - gra, która pobudza apetyt...

   Spaghetti, to gra zręcznościowa, która bije rekordy popularności. Na zjazdach fanów gier planszowych, bardzo trudno było znaleźć miejsce, w którym można było w spokoju zapoznać się z tą fascynującą pozycją. Gigantyczny zestaw Spaghetti cieszył się ogromną popularnością - a jednak, widząc tłumy dopychające się do stoika, odeszłam w przeciwnym kierunku. 

   Dziś mam okazję zrecenzować grę. Po rozegraniu wielu partii, muszę przyznać, że gra jest po prostu niesamowita. Pozornie jej zasady są banalne, ale w praktyce trudno okiełznać spadające klopsy. No i ten uciekający czas...
   Co mnie zaskakuje: Rafał znacznie lepiej radzi sobie z wyciąganiem makaronowych nitek niż Ola. Córeczka w czasie gry jest nerwowa i niecierpliwa. A tu... klops! W czasie gry nie tylko trzeba sprawnie się uwijać, ale także wykazać się nie małym skupieniem i oczywiście - delikatnością. Bo gdy gwałtownie szarpniemy za nasze spaghetti, makaron wyleci poza obręb talerza, lub też klopsy stoczą się z naszej tacy - automatycznie zakańczając naszą rundę. I chociaż Ola grę uwielbia, to trudno pogodzić jej się  z nieustannymi porażkami. Co tu ukrywać - jestem zadowolona. Bo w końcu nauczy się skupienia - no i może oswoi się z myślą, że nie w każdej grze musi odnosić zwycięstwo.
   Skupmy się jednak na grze. W pudełku znajdziemy mnóstwo atrakcyjnych elementów, które pozwolą nam rozegrać partie o różnym stopniu trudności. Na początek proponuję od tego najniższego - jak dojdziemy do wprawy, możemy nieco uatrakcyjnić kolejne rundy. Do naszej dyspozycji mamy:
- 27 zaplątanych nitek makaronów. Dzielą się za cztery kolory, o różnej punktacji.
*żółte - naturalne
*czerwone - pomidorowe
*zielone - szpinakowe
*sepiowe - czarne
- 4 uciekające klopsy
- 2 talerze: duży dla początkowych graczy i mały, przeznaczony dla graczy zaawansowanych
- 12 niepowtarzalnych włoskich przepisów (wersja trudniejsza)
- książka kucharska tzn. przejrzysta i co najważniejsze - zabawna i przyciągająca uwagę instrukcja
- klepsydrę odmierzającą 20 sekund
 
   Zasady dla początkowych graczy:
Wszystkie nitki makaronu porządnie mieszamy i umieszczamy na dużym talerzu w ten sposób, aby żadna nitka nie wystawała poza jego brzeg. Na wierzchu umieszczamy UWAGA - trzy klopsy. Nie cztery - nie bądźmy aż tak łakomi. I tak dość mocno klopsy dadzą nam popalić, turlając się wesoło w najmniej spodziewanym momencie. Obok talerza ustawiamy klepsydrę - zadaniem przeciwnika będzie śledzenie uciekającego czasu i pilnowanie, by przeciwnik nam... nie naświnił.
   Naszym zadaniem jest oczywiście zdobycie jak największej ilości makaronowych nitek - należy jednak pamiętać, że ich punktacja jest zróżnicowana. W końcu nie tak do końca liczy się ilość - w tym wypadku stawiamy raczej na jakość.
   W czasie gry nie pozwólmy się zmylić zdjęciu na pudełku - obrazek przedstawia dziewczynkę, ciągnącą makaron obiema rękami. Natomiast zasady jasno opisują: nitki makaronu wyciągamy pojedynczo, posługując się tylko jedną ręką. Nawet nie wiecie jak Ola była rozwścieczona, gdy czytałam nieco sprzeczne zasady od tych, które zakotwiczyły w jej wyobraźni. Jeżeli nitka makaronu powędruje poza brzeg talerza, albo klops się stoczy, to nasza runda zostaje przerwana. Klopsa możemy upolować, jeżeli nie dotyka żadnej z makaronowych nitek. Ba! Możemy to nawet uczynić w momencie, gdy zaczyna staczać się z naszego talerza. Ale kto ma taki refleks...? W naszym wypadku, tą wyjątkową umiejętność do perfekcji opanowała Ola.
   Jeżeli talerz zostanie opróżniony, to przystępujemy do podliczenia punktów. Wygrywa oczywiście osoba, która odniosła najlepszy wynik.

   Inną, nieco trudniejszą wersją gry jest podanie spaghetti na małym talerzu. Nie dość, że makaron tłoczy się na na małej tacy, to jeszcze ozdabiamy go czterema klopsami.
   Grę możemy też wzbogacić o przepisy: dzięki nim, na koniec gry możemy zyskać dodatkowe punkty.
   Ponad to, wysyłając wiadomość na adres: service@granna.pl otrzymamy bezpłatny dodatek do naszej gry. Tak więc nasza gra zostanie dodatkowo rozbudowana.

   Grę zdecydowanie polecam! Idealnie nada się nie tylko na co dzień, jako gra rodzinna, ale także na wszelkiego rodzaju imprezy m.in. urodzinowe. Gwarantuję, że dzieci będą zachwycone!

   Za możliwość przetestowania i napisania recenzji dziękuję wydawnictwu Granna!

















Bez prądu - układamy puzzle Moja Afryka.

Bez prądu - układamy puzzle Moja Afryka.

   Świąteczna atmosfera została nieco nadszarpnięta przez dziwaczną pogodę. Pierwszy dzień świąt wykorzystaliśmy więc na spacer, jazdę na rolkach (Ola zażyczyła sobie elektryczną hulajnogę, ale udało mi się wyperswadować jej ten pomysł z głowy) i jazdę na rowerze. W drugi dzień wichury uszkodziły linie wysokiego napięcia - dzieci łapczywie rzuciły się na nowe zabawki, całkowicie zapominając o naszym istnieniu (cud - bo przez większość czasu zamęczały babcię), a my w tym czasie sięgnęliśmy po puzzle Moja Afryka z kolekcji autorskiej Marcina Kydryńskiego.
   Trzy dorosłe osoby i jedno, małe pudełeczko z urzekającą ilustracją. 500 elementów, to ilość, która raczej nie powinna stanowić wyzwania. A jednak... Elementy są drobne, a ilustracja zawiera mnóstwo podobnych kształtów i odcieni. Łatwo się więc pogubić. Zwłaszcza, gdy zapada zmrok, a światła nadal brakuje. Kto by pomyślał, że układanie puzzli tak nas wciągnie, że będziemy je układać przy świetle płynącym z telefonów komórkowych :-)
   Do naszych zmagań, dołączyła Ola - z zachwytem obserwowała wyłaniającą się ilustrację. Aż trudno uwierzyć, że jest to prawdziwe zdjęcie, idealne ujęcie, które teraz próbujemy odtworzyć. Niestety - jeden dzień nie wystarczył, aby uporać się z ciemnymi elementami, które pozostawiliśmy na sam koniec. Drugi dzień nastawił nas jednak bardziej optymistycznie - w końcu włączyli prąd! Dobre oświetlenie znacznie uprościło naszą walkę z tłem i z pod naszych dłoni wyłoniła się cudowna fotografia. Teraz tylko pozostało pytanie - schować ją do pudełka i za jakiś czas ponownie przystąpić do zmagań, czy zawiesić na ścianie niczym obraz...? Może podjęcie tej decyzji ułatwi fakt, że w kolekcji mamy jeszcze inne puzzle, równie piękne i ... skomplikowane. 
   Zdecydowanie polecam puzzle, które przyjemnie układa się przy kawie czy herbacie - samemu, jak i w gronie najbliższych nam osób. 

   Bardzo dziękuję za nadesłanie bardzo ciekawych pozycji, przeznaczonych do recenzji  wydawnictwu Edipresse.

Autor: Marcin Kydryński
Kolekcja Autorska
Wydawnictwo: Edipresse.














Gry pod choinkę - Granna.

Gry pod choinkę - Granna.

   Z wpisem zwlekałam - od monitora skutecznie odciągnęły mnie choroby dzieci. A kiedy znużony człowiek w końcu znajdywał czas na to, aby napisać kilka słów - za nic w świecie nie mogłam sklecić sensowego zdania. Zamiast tego nasłuchiwałam jęków i zrywałam się za każdym razem, gdy pociecha niespokojnie rzucała się przez sen.
   No, ale nadszedł ten czas, gdy mogę napisać listę gier Granna, które warto zakupić - i podarować dzieciom w  prezencie Bożonarodzeniowym. Kto zwlekał na ostatni moment, ten ma jeszcze okazję na trafiony zakup!

1. Tęcza - grę polecam zdecydowanie dzieciom, które mają jeszcze problem z nauką kolorów. Naprawdę błyskawicznie pomaga opanować nazwy poszczególnych barw. Ponad to, istnieje wiele wariantów gry. Ze szczegółową recenzją można zapoznać się tutaj:  Tęcza - Granna.


2. 3 TRAKI - czyli zadania logiczne dla najmłodszych. Grę polecam dla dzieci już od 2 roku życia. Na czym polega gra i czy naprawdę dzieci w tym wieku mogą sięgnąć po zadania logiczne, znajdziecie tutaj: 3 TRAKI - GRANNA. 


3. Planeta zwierząt - grę polecam dla dzieci od 8 roku życia. Idealnie nadaje się na prezent Bożonarodzeniowy dla miłośników zwierząt. Znajdziemy tu mnóstwo nieznanych nam gatunków, które czasem rozśmieszą (dziwacznym wyglądem), czasem zadziwią (wielkością), a czasem przyprawią rodziców o rumieńce - bo w tej grze dzieci i rodzice balansują na tym samym poziomie.


4. Małpie figle - uważam, że nie ma tu ustalonej granicy wiekowej. Jeżeli Wasze dziecko ma dobrego cela, to warto spróbować swoich sił w strzelaniu do kubełków. Uwaga jednak na barszczyk - oby nasz kokos tam nie zawędrował, obficie ochlapując babcię! Więcej informacji o grze, znajdziecie tutaj: Małpie figle - Granna.


5. Tempo - tym razem sięgamy po grę, która przeznaczona jest zarówno dla dzieci (od 7 lat) jak i dorosłych. Warto zakupić ją dla dzieci - a wieczorami, po kryjomu samemu zabrać się do rozgrywki :-) Więcej informacji znajdziecie tutaj: Tempo - Granna.



6. Sherlock -  to gra, w której trzeba wykazać się precyzją myślenia, umiejętnością łączenia faktów i wyciągania poprawnych wniosków. Oczywiście - jest przeznaczona dla nieco starszych graczy. Zapewniam jednak, że dostarczy mnóstwo emocji - i pobudzi umysł, niczym dobra filiżanka kawy. Idealnie nada się na prezent dla RODZICÓW, DZIADKÓW i STARSZEGO RODZEŃSTWA. Pamiętajcie - Mikołaj nie zawsze musi przynosić kosmetyki, kolejną parę kolczyków czy zapas skarpetek. Gra będzie naprawdę trafionym podarunkiem. Więcej informacji o grze znajdziecie tutaj: Sherlock - Granna.



  
Basia - najlepsza przyjaciółka każdego przedszkolaka.

Basia - najlepsza przyjaciółka każdego przedszkolaka.

   Basia, to postać, która podbija serca nie tylko naszych dzieci. Urzekła mnie naturalnością i entuzjazmem, który aż kipi z pięcioletniej bohaterki. Ot - książka o normalnym życiu, naszej codzienności. Basia przedstawia ją jednak tak entuzjastycznie, że trudno w czasie lektury nie uśmiechnąć się i nie przypomnieć sobie, jak cudowne potrafią być takie proste chwile.
   Seria składa się z pokaźnego zbioru części, wśród których znajdziemy zróżnicowaną tematykę: począwszy od biwaku, po odwiedziny w muzeum czy lekcje baletu (i Flamenco). Z każdej z książek nasze dzieci wyniosą jakieś drobne mądrości ( bez TV da się normalnie funkcjonować; rodzice czasem się kłócą i jest to rzeczą naturalną; czasem trzeba cierpliwości, aby opanować jakąś umiejętność). Z pewnością pomaga zmierzyć się dzieciom z nowymi sytuacjami, jakie spotykają nas w życiu, ale przede wszystkim - czytanie ich sprawia autentyczną przyjemność.
   Niedawno zabrałam dzieci do księgarni. Oczywiście pozwoliłam im zakupić po jednej książce, a kiedy dokonały już wyboru, skierowaliśmy się do kasy. Zapłaciliśmy za książki i przy wyjściu Ola dostrzegała nową część Basi. Ooo! Ona jednak chce tą - tą zdecydowanie, bo tej nie ma nawet w naszej bibliotece. No i co mi pozostało zrobić? Zakupiłam trzecią książkę, a Ola całą drogę powrotną przyciskała do siebie "Basię" z całych sił. Taka jest jej miłość do książek.

Seria: Basia
Autor: Stanecka Zofia
Wydawnictwo: Egmont







 
"Zosia, Ernest i ktoś jeszcze" - czyli konflikty w rodzeństwie.

"Zosia, Ernest i ktoś jeszcze" - czyli konflikty w rodzeństwie.

   Rafał niecierpliwie przerzuca wszystkie książki, które znajdują się w naszej domowej bibliotece. Może nie gra tyle w gry planszowe co Ola, za to ma zwyczaj spać z jedną wybraną książką. W końcu się niecierpliwi: - Mamo! Gdzie jest książka o baranach? Nieco zdezorientowana sięgam, po jakąś książkę o zwierzętach na wsi. Spogląda pogardliwie i prycha, że to nie ta. W końcu uradowany krzyczy, że znalazł zgubę i wspina się na moje kolana. Spoglądam na książkę i widzę... No właśnie...

   "Zosia, Ernest i ktoś jeszcze", to książka doskonale oddająca relacje pomiędzy rodzeństwem. Ma w sobie to "coś", co podczas czytania zapada głęboko w pamięci. Może, to naturalność, która wydziera się z każdej historii i dzieci czują, że sytuacje bardzo przypominają te, z ich codziennego życia. A może to włosy dwóch, najstarszych szkrabów - kruczoczarne, dziko skręcone - odziedziczone po mamie. Bo właśnie te włosy zrobiły największe wrażenie na moich dzieciach. Zaraz zaczęły przyglądać się sobie nawzajem, doszukując się podobieństw. Ale... Czemu mama Zosi i Ernesta urodziła dziecko tak od nich odmienne? No tak! Włosy odziedziczyło po tacie. Biedne! Przecież te skołtunione włosy są najpiękniejsze na świecie!
   Tak więc "Zosia, Ernest i ktoś jeszcze" stali się dla Rafałka jedną z jego ulubionych książek. Naprawdę trudno o taki zaszczyt - tylko nieliczne pozycje lądują w jego łóżku. Zanim zaśnie, każe przeczytać jedną, bądź dwie wybranej historie, potem książkę obejmuje i... zasypia wtulony w twardą okładkę. Książkę oczywiście zabieram, kiedy mam pewność, że zapadł w głęboki sen i odkładam ją tuż obok łóżka. Bo poranek rozpoczyna oczywiście od obchodów po mieszkaniu z wybraną lekturą.
   Wracając jednak do książki... Historie zawarte w książce pomagają rodzeństwu rozwiązać standardowe konflikty - a przede wszystkim, zwalczyć zazdrość i chęć rywalizacji. Niektóre cytaty wdzierają się do dziecięcego umysłu, zadomowiając się tam na stałe. Gdy zmęczona nieustannym rozgardiaszem panującym w domu, przysiadłam, żeby odpocząć, Rafał krzykną:
- O jak dobrze, że masz tylko nas! A jakbyś miała trójkę? Wtedy byłoby ojojoj i ajajaj! O wtedy to by było!
   Książka też doskonale przygotowuje dzieci na nadejście rodzeństwa. Nikt tutaj nie lukruje rodzicielstwa - ale także nie odstrasza. Wszystko jest odpowiednio wyważone - tak jak w realnym życiu. Zdecydowanie polecamy!

  "Zosia, Ernest i ktoś jeszcze"
   Wydawnictwo Adamada
   Autor: Elżbieta Pałasz









Małpie figle - Gotowy? No to strzelaj!

Małpie figle - Gotowy? No to strzelaj!

   Małpie figle to świetna gra zarówno dla dzieci jak i rodziców. W końcu musimy przyznać szczerze - nie jeden raz mieliśmy ochotę bezkarnie czymś rzucić. No to teraz mamy szansę - postrzelać kokosami.

   Dzisiejszą recenzję rozpocznę od zmian wiekowych - Rafał ma 3,5-roku, a celne strzały są jego specjalnością. Gra przewidziana jest dla dzieci od 6 lat - tak więc wiek jest nieco zawyżony. Oczywiście - dzieci sam na sam, z grą zostawiać nie należy. W innym wypadku długie godziny zajmie nam poznajdywanie kokosów, które będą leżały pod szafą jak i na parapecie (tylko spokojnie - są idealnie wykonane: na tyle ciężkie, aby dobrze się wybijały, ale nie na tyle, aby potłukły okienne szyby).
    W pudełku znajdziemy cztery solidnie wykonane figury małpek, których chyba w żaden sposób zniszczyć nie można (do takiego wniosku doszłam widząc poczynania własnych pociech). Oprócz tego do dyspozycji mamy 36 kokosów (po roku mój zapas niestety znacznie zmalał), 14 koszy, 4 plansze graczy i 12 kart. 
   Każdy z graczy bierze jedną małpkę, planszę i 8 kokosów. Karty tasujemy i rozdzielamy tak, aby na każdego gracza przypadały dwie. Kubeczki układamy według załączonej instrukcji i przystępujemy do gry. Naszym zadaniem jest trafienie kokosami w kubełki.
   Zacznijmy od taktyki. Jedną ręką trzymamy małpkę w okolicach brzucha, drugą obniżamy jej wyciągnięte ręce, na których umieszczamy kokosa. Naciągniemy dłonie za mocno - kokos wystrzeli w niebiosa, naciągniemy za lekko - kokos zatoczy się po naszej planszy, nie dosięgając kubeczków. Rafał jednak uparcie trzyma małpiszonka za głowę, automatycznie zasłaniając drogę kokosowi. Chociaż za nic nie mogę mu tego wyperswadować, osiąga świetne wyniki - może więc jego taktyka jest lepsza...? W każdym bądź razie nie pozwólmy dziecku na celowanie w samego siebie - takie uderzenie naszą pociechę może zaboleć (zwłaszcza, że najczęściej celują w swoją własną głowę).
   Jeżeli uda nam się strzelić w kubeczek (kokos nie może z niego wypaść - jeżeli się wybije i spadnie na podłogę, to niestety - nasz strzał nie zostaje uznany), zabieramy kubełek na swoją planszę - ustawiając go najpierw w rząd, a później, przy większej ilości - w wieżyczkę. Kubeczki są żółte (standardowe) i czerwone, które po zdobyciu, są dodatkowo punktowane tzn. po ich zdobyciu możemy wykonać dodatkowy ruch.
   Tak jak już wcześniej wspomniałam, w grze mamy dodatkową atrakcję w postaci kart. Możemy je użyć po to, aby sobie dopomóc bądź zaszkodzić przeciwnikowi. Przykładowo: przed wystrzeleniem kokosa gracz musi zamknąć oczy (ciekawe w kogo kokos trafi - na mój znak padnij!); strzał z daleka; utrata ruchu; dodatkowy strzał itp.
  Gra kończy się, gdy skończą się nam kokosy (te, które nie trafią do kubeczków, są odkładane do głównego stosu, z którego będzie można wspólnie korzystać), bądź, gdy uda nam się ułożyć dużą piramidę. 
   Gra jest naprawdę przyjemna, chociaż czasem trudno zapanować nad chęcią strzelania kokosami po całym pokoju. Ja czasem ustawiam wieżyczkę z załączonych kubków i urządzamy sobie bitwę pod tytułem "oblężenie zamczyska". Zabawnie jest strącać kubeczki, a co dopiero - robić to z maksymalnej odległości.
  Postanowiłam nagrać krótkie filmiki, które pokazują, że nawet najmłodsi gracze świetnie dają sobie radę z grą (a jaką czerpią z niej radość). Grę oczywiście polecamy!

Więcej ciekawych gier możesz zobaczyć na stronie akcji Grajmy!


Małpie figle - GRANNA



   











Copyright © 2014 Zdolne Dzieci , Blogger