Edu-piotruś od Trefla. Recenzja.

Edu-piotruś od Trefla. Recenzja.

   Dzieci bardzo lubią grać w Piotrusia - grę karcianą, która wciąż cieszy się niesłabnącą popularnością. Pomysł z wyposażeniem gry w dodatkowe walory edukacyjne był strzałem w dziesiątkę. Otworzyły się przed nami nowe możliwości - seria w umiejętny sposób połączyła zabawę z edukacją.

   Edu-piotruś, to seria składająca się z kart podzielonych na sześć kategorii:


  • godziny
  • dawniej i dziś
  • przeciwieństwa
  • prawda-fałsz
  • homonimy
  • rebusy kosmos
 Dzisiaj mam okazję zaprezentować trzy tytuły.


   
   Zasady gry są banalnie proste. Mamy talię 25 kart - każda z nich posiada odpowiednią parę, za wyjątkiem jednej, która staje się tzw. czarnym piotrusiem (Ola z Rafałkiem mówią na kartę "chytrusek"). Feralna karta najczęściej oznakowana jest liczbą 13. Karty rozdziela się pomiędzy graczy. Jeżeli wśród naszych kart znalazła się para - odkładamy ją na bok. Następnie  rozpoczynamy grę - jeden z zawodników losuje kartę ze zbioru przeciwnika. Jeżeli uda mu się wylosować do pary - odkłada ją na stosik. Jeżeli miał pecha i wylosował piotrusia - miesza go ze swoimi kartami z nadzieję, że zostanie od z powrotem zabrany. Wygrywa osoba, która pozbędzie się wszystkich swoich kart.

W przypadku gry Edu-piotruś Godziny, odpowiednie pary kart stanowią te, które mają tą samą godzinę: 1 w nocy i 1 po południu; 2 w nocy i 2 po południu itd. Dzieci doskonalą naukę odczytywania godzin na zegarze.






W przypadku gry Edu-piotruś Przeciwieństwa, jak sama nazwa wskazuje, parami kart są dwa obrazki, które tworzą antonimy np. dzień - noc, biały - czarny itp. Dzieci nie tylko wzbogacają słownictwo, ale także uczą się przeciwieństw (co w pewnym wieku stanowi nie lada wzywanie).





W przypadku gry Edu-piotruś Dawniej i dziś, parami kart są przedmioty współczesne oraz te, które były używane dawniej. Widok starego auta czy też telefonu może wzbudzić w dziecku zdumienie - zwłaszcza, gdy nie miał z takimi przedmiotami wcześniej do czynienia.







Całą serię polecam - karty są dostępne w przystępnej cenie, a zapewnią wiele godzin dobrej zabawy. 

Za możliwość recenzji gry dziękuję Wydawnictwu TREFL.

Recenzja bierze udział w tegorocznym wyzwaniu "77 recenzji gier, 77 recenzji książek i 7 konkursów".  Więcej informacji o wyzwaniu znajdziecie tutaj: KLIK

Więcej ciekawych gier możesz zobaczyć na stronie akcji Grajmy!



Pycha Micha - gra zręcznościowa. Recenzja.

Pycha Micha - gra zręcznościowa. Recenzja.

   Pycha Micha, to gra, przy której dzieci mają szansę dać upust swojej energii. Bieganie za kolorowymi kulkami i energiczne uderzanie "paszczą", z pewnością przyniesie pociechom sporo radości.

   Gra nie wymaga zbyt wielkich umiejętności - spryt, spostrzegawczość, no i oczywiście szybkość, to cechy, które mogą nam zapewnić zwycięstwo. 


 W pudełku znajdziemy cztery młotki w kształcie szczeniaczków (Rafał uparcie mówi, że to chwytne pyszczki); zestaw naklejek do ozdobienia psiaków, czerwoną miseczkę ze specjalnym dnem (będzie wypychała jedzonko do góry), trzy karty urozmaicające rozgrywkę oraz zestaw dwudziestu kulek (po 5 w każdym kolorze). 



Każdy z graczy wybiera swojego szczeniaczka, po czym ozdabia go naklejkami (niestety dzieci błyskawicznie przechwyciły naklejki i nie zdążyłam nawet zrobić zdjęcia podczas tej zabawy - wnioskuję więc, że sprawiła dzieciom mnóstwo radości). Kulki przesypujemy do miseczki. Losujemy jedną z kart i przystępujemy do zabawy...


Jak widzicie, na kartach są różnorodne polecenia:

  • możesz zjeść smakołyki tylko w swoim kolorze
  • zjadasz wszystkie smakołyki, jakie uda ci się złapać
  • możesz zjeść tylko po jednym smakołyku z każdego koloru
Zadania na pierwszy rzut oka wydają się proste. Wygrywa jednak osoba, która jako pierwsza da radę zebrać odpowiednie kuleczki. A jak wiadomo - smakołyki wyskakują z miski niczym opętane i mkną w każdą możliwą stronę. Trudno się skupić na łapaniu tych, które są wskazane na karcie.












Gra wymaga nie lada refleksu - czasem dzieci łapią odpowiednie kulki niemal równocześnie, a czasem Rafałkowi wszystko się miesza (z pewnością z powodu nadmiaru wrażeń) i przechwytuje kulki we wszystkich możliwych kolorach. Najzabawniej jest jest jednak, gdy kulki powędrują w stronę kuchni - wtedy odnalezienie tych zbłąkanych przysmaków znacznie wydłuża rozgrywkę. 

Grę zdecydowanie polecamy.

Za wsparcie w realizacji wyzwania, a także wszystkie materiały informacyjne oraz gry, przeznaczone do recenzji, dziękuję Wydawnictwu Granna.

Recenzja bierze udział w tegorocznym wyzwaniu "77 recenzji gier, 77 recenzji książek i 7 konkursów".  Więcej informacji o wyzwaniu znajdziecie tutaj: KLIK

Więcej ciekawych gier możesz zobaczyć na stronie akcji Grajmy!







Copyright © 2014 Zdolne Dzieci , Blogger