3 TRAKI - czyli zadania logiczne dla najmłodszych.

3 TRAKI - czyli zadania logiczne dla najmłodszych.

   Wielu z Was widząc 3 TRAKI w sklepie, zerknie z ciekawością na autka i... odejdzie do kolejnego regału. Nawet nie wiedząc, jaki potencjał skrywa się we wnętrzu pudełka. To nie są zwykłe autka i klocki - to bramka otwierająca nowe możliwości naszych dzieci. No, ale zacznijmy od początku...

   Gra, którą mam okazję Wam przedstawić, gości w naszym domu od kilku lat. Nie zawsze służyła nam do zadań - Rafał uwielbiał bawić się autkami, ładował do nich zarówno klocki jak i kasztany. Autka, pomimo moich wyraźnych zakazów, zabierał do kąpieli. Mimo ciężkich prób, jakim samochodziki były poddawane, są w doskonałym stanie. Jest więc to zabawka, która posłuży nam wiele lat. Traki stworzone są z solidnego drewna, oraz grubych, plastykowych przyczepek nakładanych na dolną część. Dodatkowo w zestawie znajdziemy obszerną książeczkę z zadaniami oraz barwne klocki w różnorodnym kształcie.
   Zabawa z Trakami jest prosta (uwaga - wymyślanie historyjek dotyczących dostaw, to już nasza inwencja twórcza) - do dziecka podjeżdża autko, które PILNIE trzeba zapakować towarem. Akurat na stanie mamy dwa elementy. Nasza pociecha musi w ten sposób rozłożyć towar, aby zmieścił się w przyczepce, a Trak zdołał przejechać pod klockowym mostem (zbudowanym z klocków piankowych lub drewnianych). Jeżeli mu się to powiedzie - towar jest wypakowywany i przystępujemy do kolejnego zadania. Kolejnym wyzwaniem jest dostarczenie ogromnej ilości jaj i mąki do cukierni, w której będzie pieczony tort urodzinowy. Nie trzeba się spieszyć - ale zadanie jest trudne, bo jaj nie możemy stłuc. W tej grze tam naprawdę ograniczyć nas może tylko własna wyobraźnia. Idealna zabawa dla tatusiów - zapakowywanie aut dostawczych i rozładunek może ich unieruchomić przy dziecku na wiele godzin.
   Nieco inną wersją gry - czyli taką bez towarzystwa rodziców, którzy będą wymyślać niestworzone historie - jest zabawa z książeczką dołączoną do zestawu. Pociecha otwiera książeczkę z zadaniami i usiłuje zapakować klocki w ten sposób, aby idealnie mieściły się w Traku. Na drugiej stronie znajduje się instrukcja, jak zadanie rozwiązać - tak więc, w przypadku cięższego wyzwania, zawsze możemy poszukać małej podpowiedzi.
   Tak jak już wspomniałam, to nie jest zwykła gra: to prawdziwe zadania logiczne, które zmuszają dziecko do skupienia i rozwiązania danego problemu. Sprawiają przy tym niesamowitą radość, budują w dziecku wiarę we własne możliwości i wzmacniają pewność siebie. Grę polecam też dzieciom, które mają problem ze skupieniem uwagi na danej czynności na dłuższy czas. Gra naprawdę potrafi zainteresować dziecko na tyle, byśmy byli w stanie chwilę odsapnąć i pomyśleć o własnych potrzebach.
   W grze mamy do dyspozycji aż 48 zadań, podzielonych na cztery poziomy trudności. Gra przewidziana jest od 3-8 lat, sądzę jednak, że starsze dzieci też będą nią zachwycone. Zdecydowanie polecam!

Więcej ciekawych gier możesz zobaczyć na stronie akcji Grajmy!











POCIĄGI EUROPA - budujemy sieć kolejową.

POCIĄGI EUROPA - budujemy sieć kolejową.

   POCIĄGI EUROPA to wciągająca gra strategiczna, w której nie tylko musimy wykazać się sprytem, ale także... bezczelnością. Bo podpinanie się pod żmudnie budowane linie przeciwnika trudno określić innym mianem.

   W czasie gry zdarza mi się szturchać przeciwnika łokciem, syczeć i mamrotać groźby. W końcu obalił mój cudowny objazd, stawiając zaledwie cztery tory i zdobył kolejne miasto. Siedzę chwilę naburmuszona, ale po chwili parskam śmiechem - mam plan jak pierwszej zająć ostatnie miasto widniejące na karcie. Mam plan... Ale czy dobry?
    Gra robi naprawdę pozytywne wrażenie - plansza ma stonowane kolory, elementy gry wykonane są z niezwykłą starannością. Instrukcja zawarta w grze jest krótka i przejrzysta - nie ma tu miejsca na niedomówienia. W naszym pudełku znajdziemy:
- sporych rozmiarów planszę
- 83 czarne tory
- 35 kart miast w pięciu kolorach
- 1 kartę gracza startowego
- 6 znaczków Stacji Głównej
- 6 lokomotyw
- 18 torów dodatkowych, przeznaczonych do utrudniania podpięcia do naszych linii.



   Tak jak już wspomniałam, instrukcja zawarta w grze jest bardzo czytelna i przejrzysta, tak więc nie ma sensu jej powielać. Pokażę Wam jednak w skrócie, na czym polega gra.

  W grę może grać od 2-6 osób. W przypadku liczby graczy 2-3, stosujemy talię 25 kart - po 5 kart z każdego koloru. Natomiast w przypadku większej ilości graczy, to naszej talii dokładamy 10 kart z czarno-białą ramką.






   Przykład rozgrywki przedstawię na dwójce graczy. Każdy otrzymuje znacznik Stacji Głównej i lokomotywę, a także pięć kart miast - każdą w innym kolorze.
   Z prawej stronie planszy znajduje się tor, na którym stawiamy naszą lokomotywę (punkt 0).



      Następnie na planszy ustawiamy Stację Główną, od której będą biegły nasze tory. Tory umieszczamy na linii pojedynczej (możemy wtedy ustawić dwa połączenia) bądź na linii podwójnej (jedno połączenie). 
   Dla utrudnienia możemy dodać tzw. objazd, czyli tory w naszym kolorze, z których tylko my możemy korzystać. Świetny dodatek, który nieco uatrakcyjnia naszą rozgrywkę.










  Runda kończy się, gdy jeden z graczy połączy swoje 5 miast torami, albo skończą się tory. W przypadku zakończenia rundy, sprawdzamy ile torów zabrakło przeciwnikom do połączenia swoich miast - tory pojedyncze liczymy jako jeden punkt, tory podwójne - jako dwa punkty. Jeżeli przeciwnikowi zabrakło np. 3 torów do ukończenia linii kolejowej, to rusza swoim pionkiem o trzy pola. Chowamy nasze tory i rozpoczynamy kolejną turę - na takich samych zasadach, zmieniamy jednak karty z miastami na inne (wybrane oczywiście losowo).

   Tak więc gra nie jest skomplikowana (chociaż przyznam się szczerze, że wiele razy trzymałam ją w dłoniach, wahając się w kwestii zakupów). Reguły są jasne i nieskomplikowane. Instrukcja zawarta w grze rozwieje wszystkie wątpliwości, jakie możecie jeszcze mieć. Gra ciekawa, niebanalna, stanowi miłe urozmaicenie od standardowych gier planszowych. Zdecydowanie polecam!

   Za możliwość recenzji dziękuję:


Kaczka Dziwaczka - nasze pierwsze nagranie :-)

Kaczka Dziwaczka - nasze pierwsze nagranie :-)

   Kaczka dziwaczka, to gra, która została opracowana na podstawie wiersza Jana Brzechwy. Grę zdecydowanie polecam dla dzieci, które uwielbiają czytać - z pewnością będą zachwycone możliwością czynnego uczestnictwa podczas słuchania wiersza; a także dzieciom, które raczej stronią  od lektur - pastelowe kolory, ciekawa i zabawna grafika znajdująca się na kafelkach, z pewnością przykuje ich uwagę.

   W zgrabnym pudełeczku (jak już kiedyś wspomniałam - nie znoszę gier, które nie zajmują dużo miejsca, a są upchnięte w gigantyczne kartony) znajdziemy kafelki - po 15 wybranego koloru (zielony, różowy, niebieski i żółty), oraz dwa kartoniki dodatkowe i cztery kartoniki KWA-ZONK, które utrudniają nieco rozgrywkę.
   Grę zaczynamy od uważnego odczytania wiersza i dokładnego obejrzenia kafelków z obrazkami. Poniżej zamieściłam fragment naszej wstępnej zabawy z Rafałkiem - wybaczcie za głos, ale przeziębienie za nic nie chce odpuścić.





  Mamy kilka opcji rozgrywki:

- memory - mieszamy obrazki i usiłujemy znaleźć dwa takie same. Można to zrobić używając dwóch plansz z kolorami, bądź czterech. Tutaj ogranicza nas tylko wyobraźnia.

- zbieranie kartoników - każdy z graczy otrzymuje instrukcje i zbiera kafelki wyznaczonego koloru. Aby kartoniki zabrać, musi odkryć dwa w identycznym, wcześniej ustalonym kolorze. Jeżeli mu się to powiedzie, elementy ustawia na otrzymanej planszy i przystępuje do ponownych poszukiwań. W przypadku pomyłki - kolej przechodzi na innego gracza.

- zbieranie kartoników wedle kolejności -  Podobnie jak w prostszej wersji, odkrywamy dwa kartoniki, aby jednak umieścić je na naszej planszy, musimy zachować odpowiednią kolejność. Np. kartonik dotyczący fragmentu wiersza "Raz poszła więc do fryzjera...", dokłada do kartonika "...Robiła piesze wycieczki" lub do kafelka "Tuż obok była apteka...". Jeżeli gracz odkryje kartonik startowy w swoim kolorze, to go po prostu zabiera - w tym przypadku nie stosuje się zasady dokładania.

   Do gry można dorzucić kartoniki dodatkowe np. dwa uzupełniające rozgrywkę (losowane są na koniec) lub cztery KWA-ZONK, które mają za zadanie nieco zamieszać w naszej grze, nieco utrudniając zabawę.

   Gra jest bardzo przyjemna i chociaż pozornie może wydawać się monotonna, to w rzeczywistości sprawia ogromną radość i często gości na naszym stole (bądź podłodze). Dzieci wyciągają ją za każdym razem, gdy przyjeżdżają goście (z pewnością jest to też pretekstem, żeby znów ktoś na głos odczytał wiersz). A wieczorami... Cóż... Wieczorami dzieci leżą w łóżku i wykrzykują wersy z "Kaczki dziwaczki", często przekręcając je i wybuchając przy tym gromkim śmiechem.

   Gra przewidziana jest dla dzieci powyżej 4 roku życia, ale Rafałek doskonale daje sobie w nią radę (podejrzewam więc, że trzylatki mogą śmiało zacząć swoje zmagania z serią PUFI).

   Za możliwość recenzji gry bardzo dziękujemy.

















Targi Gra i Zabawa 2016 - stoisko Granna i gra Kokoszki.

Targi Gra i Zabawa 2016 - stoisko Granna i gra Kokoszki.

   Tak jak już wspomniałam, Targi Gra i Zabawa były dla nas niesamowitym przeżyciem. Pełnym pozytywnych emocji i wrażeń. Ludzie zebrali się po to, aby dzielić wspólną pasję jaką są gry planszowe. Na hali panował radosny zamęt, który podzielała większość zgromadzonych osób - aczkolwiek nie wszyscy.
   Podczas festiwalu udało nam się zagrać w mnóstwo gier, które od dawna nas interesowały. Jednakże niektóre z gier zostawały przy naszym stoliku na dłużej, inne już po paru minutach były zwracane - mam nadzieję, że te, które przyciągnęły naszą uwagę, przypadną Wam do gustu.

   Zacznę od recenzji stoiska wydawnictwa Granna. Chociaż pojawiło się sporo ciekawych nowości, interesował mnie zakup gry, która zajmie dzieci podczas uciążliwej podróży powrotnej. Gra niewielka, poręczna i przede wszystkim - wciągająca. Chociaż moje wymagania wydają się przesadne, to z Granną oczywiście się nie zawiodłam. Przy stoisku jak zwykle panował tłok, ale przedstawicielka wydawnictwa przywitała nas z uśmiechem (co nie było łatwe - pamiętajcie, że pojawiło się ponad 10000 osób odwiedzających - a przez stoisko przewijały się całe tabuny ludzi). Od razu zapytałam o IQ Żelki, które ostatnio zachwalała znajoma, ale niestety... Gry nie było na stanie. Natomiast znajdowało się wiele innych tytułów, które warto było dokładniej obejrzeć. Mój padł na grę Kokoszki - niewielka, lekka i z różnorodnym stopniem trudności (dobra zarówno dla Rafałka, Oli no i oczywiście - dla mnie, jeżeli tylko uda mi się "dopchać" do gry).

   Gra Kokoszki składa się z pięciu bloczków - jeden jest przezroczysty, na pozostałych znajdują się kury. Ponad to do naszej dyspozycji jest aż 48 kart zadań, które podzielone są na cztery poziomy trudności. Wystarczy otworzyć pudełeczko z grą, zamieścić w niej odpowiednią kartę i możemy rozpocząć nasze zmagania. Zadania na pozór są banalnie proste - na kartach mamy namalowane jajka, a my musimy umieścić na nich kokoszki. Aby to uczynić, przesuwamy bloczki w odpowiednich kierunkach. I niby nie ma w tym nic trudnego, a jednak... Czasem trzeba nieźle się nagimnastykować, aby dane zadanie udało nam się prawidłowo wykonać.
   Aby nie wpaść w depresję spowodowaną własną ułomnością, do zestawu mamy dołączoną instrukcję z podpowiedziami. Należy jednak pamiętać, że instrukcja daje odpowiedź na podstawowe pytanie: jak kury powinny być rozmieszczone. Jak sprawić, by w danym miejscu się pojawiły - to już nasze zmartwienie. Tak więc na całkowitą łatwiznę nie pójdziemy.
   Gra polecana jest dla osób od 6 roku życia. Rafał rozwiązuje jednak pierwsze pięć zadań bez większych problemów.  Ale z tego co zauważyłam, z taką namiętnością oddaje się przesuwaniu bloczków, że po prostu musi w końcu trafić na odpowiedni układ. Ola każdy swój ruch studiuje i dopiero po namyśle przesuwa bloczki. Która taktyka jest lepsza - trudno powiedzieć. Najważniejsze jest jednak to, że gra sprawia im wiele radości.
   Kokoszki to gra, którą zdecydowanie mogę polecić zarówno dorosłym, jak i dzieciom. Gwarantuję, że gra nada się nie tylko w czasie podróży, ale także:
- w kolejce do lekarza (umili czas)
- podczas odwiedzin u pedantycznej ciotki (zagwarantuje, że ciotka zbyt szybko nie dostanie zawału na widok poczynań naszych dzieci)
- podczas obiadu w restauracji (gdy dzieci zdążą skonsumować swoją błyskawiczną zupę - a nam dopiero podadzą danie główne. Gra uratuje nas od zadławienia się posiłkiem)
- gdy dopadnie nas frustracja i nerwica (ustawicie sobie najłatwiejszy poziom i delektujcie się zwycięstwem).

   Bardzo dziękuję za pomoc przy wyborze gry :-)








 

"Ziuzia" - książka, która zajęła pierwsze miejsce na naszej liście.

"Ziuzia" - książka, która zajęła pierwsze miejsce na naszej liście.

   Jeżeli zapytacie Olę, jaka jest jej ulubiona książka, to bez wątpienia poda jeden lub dwa tytuły. Potem chwilę się zastanowi i wymieni kolejne trzy. Nie minie godzina, nim w jej umyśle pojawi się lista jeszcze kilku tytułów, które przecież nie można pominąć - bo to też są jej ulubione. Do wieczora wymieni tak dużą ilość książek, że większość z Was zapewne będzie miała problem, żeby je spamiętać. Tym razem jednak przedstawię Wam książkę, która zajęła pierwsze miejsce na naszej liście w tym roku. Trafiła w gust mój, Oli jak i Rafała.

   "Ziuzia" to historie z życia wzięte przedstawione przez tytułową dziewczynkę. Ziuzia ma jedno oko szare, a drugie zielone, więc jej zachowania często odbiegają od normy. A może jest to spowodowane tym, że jej pomysły rodzą się w... pępku? W każdym bądź razie nie spodziewajcie się, że opowiadania pomogą Waszym pociechom zasnąć. Nie... Raczej razem z dziećmi będziecie tarzać się ze śmiechu po dywanie, czytając pomysły rodzące się w głowie tej niesfornej dziewczynki. 
   Zarówno Ola jak i Rafał uwielbiają tą książkę. Często muszę przerywać czytanie tylko po to, aby ucichł ich gromki śmiech i ponownie było słychać mój głos. A czasami sama muszę nabrać trzy razy powietrza, niż zacznę czytać kolejne, zabawne zdanie. I parskam niepohamowanym śmiechem, ukradkiem ocierając łzy. Nigdy nie sądziłam, że w książce dla dzieci można zawrzeć tak dużo zabawnych sytuacji. Zdecydowanie polecam!

   Tytuł: "Ziuzia"
   Autor:  Prześluga Malina
    Wydawnictwo:TASHA








Nie śmiej się! - gra w wersji Familijnej.

Nie śmiej się! - gra w wersji Familijnej.

   Czasem wystarczy mała modyfikacja w grze, aby dostosować ją do najmłodszych graczy. I nagle okazuje się, że nasz 3-latek jest mistrzem... w rozśmieszaniu pozostałych przeciwników.


 "Nie śmiej się" to gra, która z pewnością rozpogodzi jesienne dni. Nie chciałam wykluczać z gry Rafałka, więc postanowiłam nieco zmienić zasady. Najpierw jednak przybliżę wam warianty rozgrywki, które są zawarte w instrukcji. 
  Zaczynamy oczywiście od przygotowania gry: rozkładamy planszę i umieszczamy na niej potasowane karty z hasłami - jest ich naprawdę spory zasób, więc mamy pewność, że za szybko nie zaczną się powtarzać. Rozdzielamy pionki pomiędzy graczami i kładziemy: klepsydrę, która będzie odmierzała czas, kostkę do gry, nos klauna (dobrze go wyjąć godzinę przed rozpoczęciem rozgrywki, żeby nieco wywietrzał) i tarczę losującą. W grze można korzystać z aplikacji do gry, która zastępuje klepsydrę i tarczę losującą (dobre rozwiązanie, gdy na stole brakuje nam na nie miejsca), w innym wypadku uważam je za zbyteczne - bo kręcenie tarczą dostarcza dzieciom niezłej zabawy.

   Pierwszy wariant gry:
- za pomocą aplikacji bądź tarczy, losujemy pierwszego zawodnika
- gracz wybiera pierwszą kartę z hasłami, które odczytuje na głos
- następnie za pomocą kostki losuje kolor z odpowiednim hasłem, które będzie prezentować
   Jeżeli na kostce padnie na ściankę z uśmiechem, gracz na dowolność w wyborze hasła. Jeżeli natomiast padnie na NOS, gracz zakłada Nos Klauna i też prezentuje dowolnie wybrane hasło z karty. W czasie czasu odmierzonego na klepsydrze, gracz ma za zadanie pokazać hasło w ten sposób, aby rozśmieszyć rywali. Przeciwnicy wiedzą, co przedstawia hasło, więc naszym celem jest jak najzabawniejsza prezentacja. Przegrywa osoba, która pierwsza dojdzie do pola z UŚMIECHEM. Pionek przesuwamy, gdy nie rozśmieszymy żadnego z pozostałych graczy, bądź jako pierwsi zaczniemy chichotać (w tym wypadku wtedy, gdy ktoś inny pokazuje hasło).
   W naszym gronie ten wariant się nie sprawdził. Dzieci szybko dostały szału - a ich pokazywanie haseł polegało na bieganiu po mieszkaniu - bez względu na to, czy miały za zadanie pokazać konia czy kolejkę do toalety. 

   Drugi wariant gry:
- za pomocą aplikacji bądź tarczy, losujemy pierwszego zawodnika
- po rzucie kostką gracz odkrywa kartę i zapoznaje się z hasłem
- zawodnik stara się pokazać hasło w ten sposób, aby pozostali gracze zgadli je, nim upłynie przewidywany czas
- wygrywa osoba, która jako pierwsza dotrze do pola z UŚMIECHEM. Pionek przesuwamy wtedy, gdy uda nam się pokazać hasło w ten sposób, że zostanie ono odgadnięte. Osoba, która hasło odgadła także przesuwa swój pionek do przodu.

  Trzecia wersja - której niestety w instrukcji nie znajdziecie, a która doskonale sprawdza się wśród młodszych graczy. UWAGA - ta wersja przewidziana jest na co najmniej trzech graczy.
- za pomocą aplikacji bądź tarczy, losujemy pierwszego zawodnika
- sięgamy po kartę z hasłami i wybieramy te, które najłatwiej będzie pokazać dziecku. 
- szepczemy do ucha hasło, które dziecko będzie miało za zadanie pokazać pozostałym przeciwnikom (hasła czytamy naprzemiennie tzn. najpierw np. czyta mama, ale nie może już uczestniczyć w zgadywaniu, później hasło czyta babcia, a wtedy mama może już usiłować zgadnąć, co pociecha chce nam pokazać)
- w przypadku większej ilości dzieci i jednej osoby dorosłej, gracz najstarszy niestety nie może zgadywać hasła, za to jego uczestnictwo polega na wspieraniu dzieci, odczytywaniu i dobieraniu odpowiednich haseł
- do gry można używać kostki - sugerujemy się wtedy kolorami (ale nie łudźmy się, że pociecha odgadnie hasło: matador czy Janosik), a gdy padnie na uśmiech bądź nos - pociecha ma za zadanie nie tylko pokazać hasło, ale także nas rozśmieszyć. Za wykonane zadanie przesuwa wtedy pionek o jedno bądź dwa pola.
   Chociaż nieco zmodyfikowaliśmy zasady gry, to muszę szczerze napisać, że świetnie się w nią teraz gra. Rafałek rewelacyjnie pokazuje hasła - a Ola tarza się ze śmiechu po podłodze, gdy widzi jak wierci pupą, bądź rozdziawia usta udając rybkę. Czasem odciągam go na bok, dając małą podpowiedź dotyczącą hasła, ale im dłużej gra, tym lepiej sobie radzi. Widać, że gra bardzo pobudza wyobraźnię. Ponad to wymaga sporej dawki ruchu. Jest grą, która doskonale zwalcza stres i zacieśnia relacje wśród dzieci. Zdecydowanie polecamy!

Nie śmiej się - wydawnictwo Alexander.

Za możliwość recenzji gry serdecznie dziękuję.













Copyright © 2014 Zdolne Dzieci , Blogger