Kółka i spółka - gramy, testujemy... Co dziś odkryjemy?
Niedawno otrzymaliśmy pokaźny zasób gier od wydawnictwa Granna. I co było do przewidzenia - każdemu przypadła do gustu inna planszówka. Ja pokochałam "Sadzimy las", Ola "Muffinki", a Rafałek "Kółka i spółka".
Słyszę znajome dreptanie, a po chwili drzwi otwierają się z hukiem.
- Mamo! No chodź zagramy w kółka jaskółka.
- Kółka jaskółka? - pytam krztusząc się kawą.
- No przecież mówię: Kółka jaskółka.
- Chyba: Kółka i spółka.
- No tak właśnie mówiłem!
Zabieram kawę i idę do pokoju dziecięcego, gdzie na biurku już leży rozłożona gra. W kolorowym pudełeczku leżą różnorodne figury, a tuż obok: trzy medale. Rafałek pomieszał karty z poziomami trudności: niebieski - to poziom łatwy, czerwony - trudny. Na pierwszy rzut oka nie różnią się od siebie. Kiedy jednak przystąpimy do gry, okazuje się, że w trudniejszym poziomie musimy dobrze manewrować figurami. Raz częściowo przykrywamy czerwony kwadrat, innym razem na kole musimy umieścić żółty trójkąt.
- Chcesz grać trudniejszymi kartami? - upewniam się.
- Oczywiście. Damy sobie radę. - synek uśmiecha się szeroko. Nie pozostaje nam nic innego, jak przystąpić do gry.
Tak jak już wspomniałam, w pudełku znajdziemy masę figur geometrycznych, dwie talie kart z różnym poziomem trudności, trzy medale, planszę, no i oczywiście pionki. Naszym zadaniem jest odtworzyć wylosowany obrazek. Najmłodszy gracz losuje kartę i kładzie ją na stole z okrzykiem: Kółka i spółka! Zawodnicy równocześnie usiłują ułożyć swój widoczek. Kto pierwszy zdoła odtworzyć figurowe arcydzieło, ten otrzymuje medal z numerem 1, kolejna osoba - z numerem 2, a trzecia z numerem 3. Każdy z medali oznakowany jest liczbą oczek, o jakie możemy się przesunąć (za pierwsze miejsce - 4 pola, za drugie - 3, za trzecie - 2, a za zajęcie czwartego miejsca, nienagradzanego medalem, o jedno pole). Całą turę wygrywa osoba, która jako pierwsza dotrze na metę.
Gra wymaga nie lada umiejętności - w przypadku dzieci w różnym wieku, przewagę będzie mieć oczywiście pociecha starsza. Można jednak pozamieniać karty - i młodszy gracz będzie musiał ułożyć obrazek łatwiejszy, a nieco starsza pociecha - trudniejszy. Takie rozwiązanie wyrównuje szansę pomiędzy dziećmi - i umożliwia im wspólne granie.
Rafałek uwielbia grę - czasem, gdy nie mam czasu na kolejną "partyjkę", sam zasiada przy stole i odtwarza poszczególne obrazki. Gra bardzo dobrze wpływa ma rozwój pociech - jest też niezwykle zajmująca i w naszym domu zajmuje honorowe miejsce. Tzn. na dolnym piętrze - tak, aby Rafałek bez problemu mógł po nią sięgać.
Słyszę znajome dreptanie, a po chwili drzwi otwierają się z hukiem.
- Mamo! No chodź zagramy w kółka jaskółka.
- Kółka jaskółka? - pytam krztusząc się kawą.
- No przecież mówię: Kółka jaskółka.
- Chyba: Kółka i spółka.
- No tak właśnie mówiłem!
Zabieram kawę i idę do pokoju dziecięcego, gdzie na biurku już leży rozłożona gra. W kolorowym pudełeczku leżą różnorodne figury, a tuż obok: trzy medale. Rafałek pomieszał karty z poziomami trudności: niebieski - to poziom łatwy, czerwony - trudny. Na pierwszy rzut oka nie różnią się od siebie. Kiedy jednak przystąpimy do gry, okazuje się, że w trudniejszym poziomie musimy dobrze manewrować figurami. Raz częściowo przykrywamy czerwony kwadrat, innym razem na kole musimy umieścić żółty trójkąt.
- Chcesz grać trudniejszymi kartami? - upewniam się.
- Oczywiście. Damy sobie radę. - synek uśmiecha się szeroko. Nie pozostaje nam nic innego, jak przystąpić do gry.
Tak jak już wspomniałam, w pudełku znajdziemy masę figur geometrycznych, dwie talie kart z różnym poziomem trudności, trzy medale, planszę, no i oczywiście pionki. Naszym zadaniem jest odtworzyć wylosowany obrazek. Najmłodszy gracz losuje kartę i kładzie ją na stole z okrzykiem: Kółka i spółka! Zawodnicy równocześnie usiłują ułożyć swój widoczek. Kto pierwszy zdoła odtworzyć figurowe arcydzieło, ten otrzymuje medal z numerem 1, kolejna osoba - z numerem 2, a trzecia z numerem 3. Każdy z medali oznakowany jest liczbą oczek, o jakie możemy się przesunąć (za pierwsze miejsce - 4 pola, za drugie - 3, za trzecie - 2, a za zajęcie czwartego miejsca, nienagradzanego medalem, o jedno pole). Całą turę wygrywa osoba, która jako pierwsza dotrze na metę.
Gra wymaga nie lada umiejętności - w przypadku dzieci w różnym wieku, przewagę będzie mieć oczywiście pociecha starsza. Można jednak pozamieniać karty - i młodszy gracz będzie musiał ułożyć obrazek łatwiejszy, a nieco starsza pociecha - trudniejszy. Takie rozwiązanie wyrównuje szansę pomiędzy dziećmi - i umożliwia im wspólne granie.
Rafałek uwielbia grę - czasem, gdy nie mam czasu na kolejną "partyjkę", sam zasiada przy stole i odtwarza poszczególne obrazki. Gra bardzo dobrze wpływa ma rozwój pociech - jest też niezwykle zajmująca i w naszym domu zajmuje honorowe miejsce. Tzn. na dolnym piętrze - tak, aby Rafałek bez problemu mógł po nią sięgać.
Za wsparcie w realizacji wyzwania, a także wszystkie materiały informacyjne oraz gry, przeznaczone do recenzji, dziękuję Wydawnictwu Granna.
Recenzja bierze udział w tegorocznym wyzwaniu "77 recenzji gier, 77 recenzji książek i 7 konkursów". Więcej informacji o wyzwaniu znajdziecie tutaj: KLIK
Więcej ciekawych gier możesz zobaczyć na stronie akcji Grajmy!