Pokazywanie postów oznaczonych etykietą dzieci. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą dzieci. Pokaż wszystkie posty
Psia Kość, Motyla Noga i Kurza Stopa. Zaskakująca nowość od MDR.

Psia Kość, Motyla Noga i Kurza Stopa. Zaskakująca nowość od MDR.

I oto są - trzy wspaniałe gry, które rozwijają spostrzegawczość, a także ćwiczą refleks, pamięć i koncentrację. Dla mnie jednak, największą niespodzianką była nauka... czytania! Tak... Tak... Mój 5-latek z wielkim zaangażowaniem wykrzykiwał imiona piesków, co było dla mnie niemałym szokiem. W końcu łatwiej było mu po prostu zgarnąć kartę zamiast odczytywać i wykrzykiwać imię zwierzaka.



PSIA KOŚĆ

Pierwsze, co się rzuca w oczy, to niewielkie, eleganckie pudełko, opatrzone zachwycającą grafiką. Warto wspomnieć, że gra ilustrowana jest rysunkami Andrzeja Mleczki. Humorystyczne ilustracje spodobają się zarówno dzieciom jak i dorosłym.



W pudełku czeka na nas zestaw 59 kart, a na nich - urocze psinki. Jedne groteskowo wyszczerzone, inne - fikające radośnie po zielonej trawce. Warto zauważyć, że niemal każdy piesek jest inny i posiada unikatowe imię, często - wywołujące salwę śmiechu (np. Kabanos, Piksel, Irasiad). Wyjątkiem jest Budyń, który powtarza się co jakiś czas i jego zdobycie, będzie dodatkowo punktowane.

Jeżeli napatrzymy się już na zabawne pupile, przewracamy kartę na drugą stronę i dokładnie przyglądamy się labiryntowi. Naszym zadaniem będzie jak najszybsze odszukanie drogi do ukrytego przedmiotu (miska, przysmak piłka, kapcie itp. - jednym słowem to, co pieski lubią najbardziej).

Sama rozgrywa jest niezwykle prosta i trwa od 10-15 minut. Wszystkie karty dokładnie tasujemy i kładziemy je na stole tak, aby labirynty były ułożone grzbietem do góry. Pobieramy 4 karty i kładziemy je wokół głównej tali w ten sposób, aby pieski były na wierzchu. Najprościej odwzorowuje to te zdjęcie:



Należy pamiętać, że w początkowym rozdaniu kart, wśród naszych pupili nie może pojawić się Budyń. Jeżeli tak się stanie, odkładamy go do reszty kart.

Przebieg rozgrywki jest niezwykle prosty. Wszyscy gracze równocześnie usiłują odkryć, który piesek dotrze do ukrytego w labiryncie przedmiotu. Ta osoba, która jako pierwsza prawidłowo wskaże psa, otrzymuje kartę, która będzie dawała 1 punkt na koniec rozgrywki. Na miejsce zabranej karty, wykładamy nową i gra toczy się dalej.



Jeżeli wśród kart pojawi się Budyń, gracz ma za zadanie wykrzyknąć: Psia kość! (a ja w dalszym ciągu krzyczę Budyń - dzieci mają ubaw po pachy). Kto zrobi to pierwszy, otrzymuję kartę, która na koniec gry zapewni mu 2 punkty. Zwycięzcą zostaje oczywiście osoba, która zdobędzie najwięcej punktów. Mały gratis dla zwycięzcy: przegrani losują po jednej karcie i naśladują zachowanie psiaka (zapewniam was, że takie zakończenie gry doskonale rozładowuje negatywne emocje związane z przegraną - mało tego - często dzieci specjalnie przegrywają, aby móc naśladować co zabawniejsze pozy zwierzaków).



Gra doskonale rozwija spostrzegawczość, koncentrację, szybkość i podzielność uwagi. Imiona zwierząt to po prostu mistrzostwo - jeżeli pociecha dopiero zaczyna przygodę z czytaniem, to może w szybki i przyjemny sposób uzupełnić braki. Wyrazy aż zachęcają do ich odczytywania - no, a przecież nie ma nic lepszego, niż atrakcyjna metoda nauczania?


MOTYLA NOGA


A oto i kolejna gra, która jest miła dla oka, a w dodatku zachwyca możliwościami edukacyjnymi. Zapewne wielu rodziców wie, jak dużym problemem dla dzieci są labirynty sznurkowe... Sznurki się przecinają i nasza pociecha już zmienia kierunek, w którym uważnie zmierzała. Chociaż dorosłym zabawa wydaje się prosta, to pociechy mają z tym niemały kłopot. Potrzeba wielu godzin ćwiczeń, aby wypracować zdolność prawidłowego śledzenia toru. Motyla Noga to gra, która zachęci dzieci do rozwijania m.in. spostrzegawczości i logicznego myślenia, a tym samym pomoże opanować prawidłowe rozwiązywanie labiryntów.



Gra została ilustrowana rysunkami Andrzeja Mleczki. Zapewniam, że nie tylko dzieci będą dobrze się bawić w czasie rozgrywki (nie ma w końcu nic gorszego, niż sceptyczne nastawienie w czasie zabawy z dzieckiem - w końcu cała rodzina powinna czerpać radość z gry).


Po jednej stronie karty znajdziemy rysunek przedstawiający kotka: przykrytego gazetą, wylegującego się w koszyku, uważnie spoglądającego na drzewo. Na drugiej stronie: labirynt, który na pierwszy rzut oka wydaje się nieco nielogiczny. Wystarczy jednak odpowiednio ustawić karty, aby cała gra nabrała sensu.

Karty dokładnie tasujemy i układamy tak, aby wizerunek kota znajdował się na górze. Następnie obok wykładamy kartę w ten sposób, aby labirynt był na wierzchu. Jeżeli na karcie znajduje się znaczek +1, dokładamy kolejną kartę. Jeżeli znaczka nie ma - staramy się jak najszybciej prześledzić drogę lotu motyla. Przykładowo:



Uwaga! Tak jak i w poprzedniej grze, tutaj także znajdują się karty specjalne. Tym razem jest to karta z kotkiem, który łapką usiłuje złapać motylka. W przypadku, gdy wyłożymy kartę specjalną, wykrzykujemy: Motyla noga! - i zgarniamy wszystkie wyłożone karty. Zwycięzcą zostanie osoba, która zdobyła największą ilość kart.



Gra potrafi czasem namieszać w głowie - zwłaszcza, gdy tor zostaje wzbogacony o kolejne karty. W przypadku dzieci, niestety często wygrywa bardziej doświadczony zawodnik (czyt. taki, który nie dostaje oczopląsu na widok labiryntowych sznureczków). Pomimo to, dzieci się nie zniechęcają w przypadku przegranej i dalej dzielnie startują do kolejnej potyczki.

KURZA STOPA

Tym razem poziom trudności gry nieco szybuje do góry - przynajmniej w naszym przypadku, gdyż tym razem trzeba będzie wykazać się bystrością umysłu, spostrzegawczością i nie małym refleksem. Ale tutaj, znacznie łatwiej o pomyłkę...


Kolejna gra, która została opatrzona wspaniałymi rysunkami Andrzeja Mleczki. I kolejna, która stanowi idealne dopełnienie kompletu gier edukacyjnych, które mają za zadanie rozwinąć w naszych dzieciach to, co najlepsze :-) 



Tym razem naszym zadaniem będzie odnalezienie dwóch identycznych... robali. To nie będzie łatwe wyzwanie - na pierwszy rzut oka, zielone robaczki wydają się niemal identyczne. Dopiero po wnikliwym przyjrzeniu się robakom, wychodzą nieznaczne różnice w ich postawie. Jeden rozdziawi buzię, drugi nieco bardziej się skręci... Pół biedy, gdyby robale znajdowały się w identycznej pozycji, - ale nie jest łatwo uchwycić robaka, który raz dynda do góry nogami, a innym razem tkwi gdzieś w poprzek obrazka. W dodatku - raz jest mały, a innym razem duży, czasem robaczki stanowią też odbicie lustrzane, co dla dzieci bywa zupełną abstrakcją. Pozornie prosta gra, zamienia się w prawdziwe wyzwanie, ale - dość ekscytujące.



Celem gry będzie zebranie jak największej ilości kart. Aby tego dokonać, musimy wykazać się przede wszystkich spostrzegawczością i... cierpliwością (nie ma co łapać za karty bez utwierdzenia, że dany robak ma swojego brata-bliźniaka na sąsiadującej karcie).

Karty dokładnie tasujemy i układamy wizerunkiem kury ku górze. Sięgamy po pierwsza kartę z wierzchu i kładziemy obok talii (tak, aby było widać robaczki). Uważnie przyglądamy się kartom i szukamy identycznych dżdżownic. Jeżeli nam się to powiedzie, wskazujemy palcem robaczka i zabieramy pasującą kartę (resztę przesuwamy, aby zrobić miejsce na kolejne).



W grze znajdują się karty specjalne przedstawiające wijące się robaczki i kurzą nóżkę, która lada chwila może biedactwa rozgnieść/schwytać. Na jej widok krzyczymy: Kurza stopa! - po czym zabieramy wszystkie wyłożone karty.



Właściwie trudno było by mi wskazać najlepszą spośród wszystkich przedstawionych gier. Jak dla mnie, to takie magiczne TRIO, bo każda z planszówek rozwija inne umiejętności. W dodatku dzieci nie potrafią zdecydować,w  co mają ochotę zagrać na wieczór - sięgają po cały pakiet i rozgrywamy wszystkie partie po kolei. No cóż? Ja wybór pozostawiam Wam.














Jak ćwiczyć pamięć? Sięgamy po Memory.

Jak ćwiczyć pamięć? Sięgamy po Memory.

104 karty - czyli w sumie 52 pary obrazków, które należy odszukać. Oto gra, w której tak naprawdę mam niewielkie szanse na odniesienie zwycięstwa. Nie przy Oli, która od drugiego roku życia ślęczy nad grami tego typu. Rafał spogląda na nią podejrzliwie i szepcze: - Czarownica!  Na co córka wybucha gromkim śmiechem. No cóż? Trzeba zacząć ćwiczyć pamięć.

Odkryłam, że Memory skutecznie wycisza dzieci - nie ma innej rady, przy grze tego typu trzeba wykazać się nie lada cierpliwością i skupieniem. Z radością więc podsuwałam dzieciom wymieszane kafelki i zaczynaliśmy zabawę. Aż nadszedł dzień, gdy Ola zaczęła z wdziękiem zgarniać wszystkie rozłożone elementy. Oszołomiona wpatrywałam się w dziecko, które potrafi bezbłędnie pokazać kolejną parę spośród 104 kafelków. Uuu... Kiepska sprawa. Czas najwyższy podszkolić swoje umiejętności. A do tego warto wybrać Memory z ogromną ilością elementów.


Memory original- Ravensburger



Od jakiegoś czasu zachodzę do sklepów z antykami w nadziei, że odnajdę ten jedyny, wyjątkowy stolik - który łączyłby funkcjonalność i estetykę. Na razie - wizja idealnego stolika jest odległa. Za to coraz częściej przynoszę różnego rodzaju gry planszowe, które namiętnie upycham po szafach. Dzisiaj zaprezentuję oryginalne Memory z 1981 roku, które urzeka piękną oprawą graficzną oraz niezwykłą trwałością. W naszych zbiorach znajduje się sporo gier Memory, ale żadna z nich nie zachowała się w tak dobrym stanie jak ta.


W pudełku znajdziemy przegródki, które ułatwiają przechowywanie kafelków. Tak jak już wspominałam, mamy aż 104 elementy, co daje 52 pary różnorodnych obrazków. 


Jak widać kafelki zachowały się w idealnym stanie - jedynie pudełko poczuło upływ czasu (i z pewnością dziecięce dłonie), ale jest to jedyny zauważalny mankament.


Zapamiętywanie układu kafelków, to świetny sposób na ćwiczenie pamięci zarówno u dzieci jak i osób dorosłych. Częste sięganie po gry tego typu pozwala uelastycznić i poprawić funkcjonowanie pamięci. I chociaż gra pozornie wydaje się banalna, w starciu z dziećmi może okazać się, że umysł powoli zaczyna nas zawodzić...


Zaczynamy zabawę...











Recenzja bierze udział w tegorocznym wyzwaniu "77 recenzji gier, 77 recenzji książek i 7 konkursów".  Więcej informacji o wyzwaniu znajdziecie tutaj: KLIK

Więcej ciekawych gier możesz zobaczyć na stronie akcji Grajmy!
Kapitan Nauka przedstawia - Angielski dla dzieci. Książka + karty obrazkowe.

Kapitan Nauka przedstawia - Angielski dla dzieci. Książka + karty obrazkowe.

Niewielkie pudełko, ponad 100 kart i tysiące możliwości - tak w skrócie można opisać niezwykłe karty obrazkowe do nauki języka angielskiego. Zestaw od Kapitana Nauki gwarantuje wiele godzin dobrej zabawy, satysfakcję ze zdobytej wiedzy oraz dostarcza mnóstwa pozytywnych emocji.

Dzisiaj mam okazję zaprezentować dwa zestawy kart: W domu i w szkole oraz 100 pierwszych słówek. W każdym pudełku znajdziemy dwustronne karty - po jednej stronie umieszczono słowa zapisane w języku polskim, natomiast po drugiej - w języku angielskim. Aby dzieciom było łatwiej opanować wymowę poszczególnych zwrotów, do pakietu dołączono płytę CD z odpowiednimi nagraniami. Mamy też obszerną książeczkę, która dla rodziców może stać się natchnieniem. Pomysły na gry i zabawy językowe są naprawdę inspirujące, a wspólne spędzanie czasu na przyjemnej nauce z pewnością zacieśni więzi rodzinne.




Zestaw "W domu i szkole", to komplet kart skierowany do nieco starszych pociech (6-9 lat). Zawiera nie tylko słówka, które zostały podzielone na odpowiednie kategorie, ale także proste zdania, które pomogą nam budować wypowiedzi z użyciem nowo poznanych słów.


W te części poznamy, a także utrwalimy słownictwo w języku angielskim z zakresu:

  • Mój dom
  • Mój pokój
  • Mój komputer
  • Co robię codziennie
  • W łazience
  • W kuchni
  • W mojej szkole
  • Co robię w szkole
  • Co umiem, a czego nie umiem
  • Umiem już liczyć



Zestaw "100 pierwszych słówek", to komplet kart skierowany do dzieci w wieku 3-6 lat.


W te części poznamy, a także utrwalimy słownictwo w języku angielskim z zakresu:




  • Ja i moja rodzina
  • Moja twarz i moje ciało
  • Moje ubrania
  • Moje zabawki
  • Lubię jeść!
  • Lubię owoce i warzywa!
  • Umiem już liczyć!
  • Ile kolorów!
  • Pory roku i dni tygodnia
  • Jakie to jest?

Dzięki załączonej książeczce, rodzic bez problemu rozpocznie zabawę z wykorzystaniem kart. Wystarczy wybrać jedną z gier słownych i posłużyć się przykładowymi pytaniami, aby zachęcić dziecko do utrwalenia zdobytej wiedzy. 


Ola była zachwycona możliwością podszkolenia języka angielskiego. W poniedziałek czekał ją pierwszy sprawdzian ze słówek (owoce, warzywa oraz liczby). W niedzielę z radością słuchała nagrań, starała się także zapamiętać jak dany wyraz się pisze. Bez większego stresu podeszła do testu i wróciła jak zwykle - w podskokach. Pierwszy test zaliczyła na piątkę.


Rafałek uwielbia słuchać nagrań - przed pójściem spać często prosi o włączenie płyty. Pokój dzieli razem z Olą, więc oboje w zamyśleniu powtarzają zasłyszane wyrazy. Jego ulubioną grą jest Playing ball - w przypadku, gdy poprawnie odgadnie nazwę słówka (w języku angielskim), rzuca piłeczką do kosza. Jeżeli trafi celnie - otrzymuje 2 punkty; a jeżeli chybi - 1 punkt.


W książeczkach znajdują się także zadania przeznaczone dla dzieci - kolorowanki, labirynty, łączenie obrazków z nazwami itp. Rozwiązywanie takich zadań jest dobrym sposobem na podsumowanie zdobytej wiedzy.


Przez ostatni miesiąc testowaliśmy oba zestawy - odsłuchiwanie nagrań sprawiało dzieciom niemałą przyjemność, a jeżeli chodzi o zabawy z wykorzystaniem kart, to każda pociecha odnalazła radość w innych zadaniach. Ola najlepiej bawiła się odpowiadając na pytania zadawane w języku angielskim, natomiast Rafał upodobał sobie gry językowe (zwłaszcza te, w których trzeba biegać i skakać). Sama mile spędzałam czas, czasem dusząc się ze śmiechu, gdy Rafał usiłował wymówić nieco bardziej skomplikowane słowo. Jestem pewna, że gdy dzieci nauczą się wszystkich zwrotów jakie mamy w naszych pakietach, zamówię kolejne części Kart obrazkowych.


Karty obrazkowe znajdziecie: TUTAJ







Recenzja bierze udział w tegorocznym wyzwaniu "77 recenzji gier, 77 recenzji książek i 7 konkursów".  Więcej informacji o wyzwaniu znajdziecie tutaj: KLIK


Jak nauczyć dziecko przegrywać?

Jak nauczyć dziecko przegrywać?

Babcia po raz piąty przegrywa z dziećmi w Memory. W końcu w połowie rozgrywki miesza wszystkie kafelki i przysiada rozwścieczona. Dzieci oczywiście zaczynają wrzeszczeć, że takie zachowanie jest wbrew wszelkim zasadom. Ola zaczyna płakać, a babcia wstaje i wychodzi z pokoju. Ciągła porażka nie nastraja zbyt optymistycznie, więc co się dziwić dzieciom, że źle znoszą przegraną?



Dzieciom nie jest łatwo zmierzyć się z niektórymi emocjami. Niekiedy mają problem z określeniem, co w danym momencie czują: zazdrość, gniew a może bezsilność i zniechęcenie? W czasie przegranej tak naprawdę nie czujemy jednej, ściśle określonej emocji. Są one uwarunkowane od wielu czynników:
  • gniew na przeciwnika - jeżeli osoba, z którą graliśmy, chełpi się zwycięstwem lub, co gorsza, naśmiewa się z nas, trudno zachować stoicki spokój. W takim wypadku rozgniewane dziecko może rozsypać elementy z gry lub przywalić rywalowi. Te opanowane zacisną dłonie w pięści i odejdą. W tym przypadku mamy do czynienia z dwoma niewłaściwymi zachowaniami - jeden z graczy nie powinien puszyć się jak paw i kpić z rywala, natomiast drugi - nerwy powinien  trzymać na wodzy. Powinniśmy nadzorować przebieg gry i zainterweniować w odpowiednim momencie, tłumacząc, że zachowanie dzieci jest niewłaściwe.
  • gniew na samego siebie - jeżeli dziecku coś nie wychodzi, gniew może skierować na własną osobę. W takim wypadku dobrze jest dostosować się do potrzeb dziecka - być może chce chwilę pobyć samo. Gdy już się uspokoi, warto zachęcić je do podjęcia wyzwania i ponownego rozegrania partii. W przypadku, gdy pociecha wpada we frustrację, szczypie się lub umyślnie uderza, należy porozmawiać z dzieckiem i pomóc mu rozładować emocje np. uderzając w gniotka, worek treningowy; wykonując ćwiczenia fizyczne bądź oddechowe.
  • zniechęcenie i brak wiary we własne możliwości - niejednokrotnie spotkałam się z założeniem, że dziecku NIE NALEŻY ułatwiać drogi do odniesienia zwycięstwa. Tak więc, pociecha grała z rodzicami i... przegrywała. Bezustannie. W końcu nie jest łatwo wygrać z osobami tak doświadczonymi jak rodzice, czy starsze rodzeństwo. Na nic się zdały tłumaczenia opiekunów, że wygrana nie jest najważniejsza. Dziecko także pragnie zasmakować triumfu. Dlatego jeżeli rodzic nie chce się podkładać i udawać, że przegrało z własnym dzieckiem, niech umożliwi mu grę z rówieśnikami, bądź wybierze grę kooperacyjną.
  • żądza wygranej - dziecko z wdziękiem wygrywa, natomiast, gdy poniesie porażkę... wpada w istną histerię. Płacze i krzyczy, dąsa się i obraża. Całkowicie rezygnuje z rozegrania kolejnej partii, a gdy w końcu zasiada do gry, spogląda posępnie i marudzi, odbierając innym graczom przyjemność ze wspólnej zabawy. Tłumaczenia na nic się zdają - dziecko jest często głuche na pouczenia i rozmowy. Dobrym rozwiązaniem jest... naśladowanie dziecka. Tata, który wije się z nerwów po dywanie; mama, która dąsa się i w połowie gry rzuca karty. Jeżeli taki widok nie zmusza dzieci do myślenia, dobrze jest po prostu... grać. Grać częściej i z innymi ludźmi. Dzieci nie raz potrzebują czasu, aby dojrzeć do przegranej i oswoić się z własnymi uczuciami.
Grając z dziećmi warto pamiętać jeszcze o podstawowych zasadach:
  • sięgamy po gry dopasowane do wieku i zdolności naszych pociech
  • nigdy nie gramy z dziećmi, które są przemęczone (w innym wypadku pociechy łatwiej będą ulegały własnym emocjom)
  • gra ma sprawiać radość wszystkim uczestnikom zabawy 
  • zwycięstwo jest tylko dodatkową atrakcją 
  • staramy się wybierać gry, w której każdy z graczy ma jednakowe szanse na odniesienie zwycięstwa
  • w przypadku, gdy dziecko kompletnie nie radzi sobie z przegraną, sięgamy po gry kooperacyjne
Budowa zamku - Foxgames.

Budowa zamku - Foxgames.

Budowa zamku, to ciekawa propozycja dla dzieci - dzięki niej pociechy zmierzą się z wyzwaniami matematycznymi, poćwiczą pamięć i udoskonalą taktykę. Umiejętności te, z pewnością przydadzą się, gdy dzieci zechcą sięgnąć po nieco bardziej wymagające gry.

Budowa zamku, to szybka i prosta gra karciana. Chociaż pozornie wygląda na niewielką, to aby w nią zagrać, musimy dysponować sporą wolną przestrzenią. 


W pudełku znajdziemy cztery wieże startowe - po jednej dla każdego gracza.


Oraz pokaźny zbiór 45 kart muru, które ponumerowane są od 2-46.


Celem gry jest jak najszybsze wybudowanie zamku. Aby tego dokonać, musimy zdobyć 9 kart muru. Zadanie brzmi banalnie, ale każda kolejna karta dokładana do zamku musi posiadać numer wyższy od poprzedniej karty.


Wszystkie karty wykładamy rewersem do dołu. Grę rozpoczyna najmłodszy uczestnik zabawy i losuje dowolną kartę. Jeżeli decyduje się ją zachować - dokłada ją do swojego zamku. Jeżeli karta mu nie pasuje - odkłada ją w te samo miejsce.



W przypadku, gdy karta zostaje odrzucona, staramy się zapamiętać jej numer oraz położenie. Nie jest to jednak proste - na widok takiego zbioru można dostać oczopląsu.


W przypadku, gdy dobrany numerek na karcie jest niższy od wylosowanych kart w zamkach pozostałych graczy, należy usunąć ją z gry.


Istnieje inny wariant gry, dzięki któremu możemy uzyskać dodatkowe punkty. Aby je zdobyć, wystarczy, że w naszym zamku zgromadzimy karty specjalne, z wizerunkami króla, królowej, rycerza, księżniczki itp.


Gra jest szybka, prosta i przyjemna. Dzieci mają szansę poćwiczyć pamięć i koncentrację. Nauczą się także szacować, które karty warto zachować, a które lepiej odłożyć. Karcianka w ciekawy sposób pokazuje także zbiory liczb. A sama grafika z pewnością przypadnie do gustu dzieciom jak i osobom dorosłym.









Recenzja bierze udział w tegorocznym wyzwaniu "77 recenzji gier, 77 recenzji książek i 7 konkursów".  Więcej informacji o wyzwaniu znajdziecie tutaj: KLIK

Więcej ciekawych gier możesz zobaczyć na stronie akcji Grajmy!


Copyright © 2014 Zdolne Dzieci , Blogger