Mistakos - walczymy o stołki i... pniemy się w górę!

Mistakos - walczymy o stołki i... pniemy się w górę!

   Mistakos to gra, która potrafi zająć dzieci na wiele godzin. Najpierw grają wedle ściśle określonych zasad: i w duchu rywalizacji zaczynają piąć się do góry. Krzesełka ustawiają pokracznie - aby niepewny ruch przeciwnika zburzył całą konstrukcję. Ale z czasem reguły gry ulegają zmianie: i zaczynają ze sobą współpracować.

  Rafał dostrzega, że rozpakowuję Mistakos.
- Krzesełka! Uwielbiam krzesełka! - zdumiona szybko analizuję, czy miał styczność z tą grą. W końcu przypomina mi się jakaś miniaturowa wersja gry: z tandetnymi, miniaturowymi mebelkami. Dziwię się, że zachował ją w pamięci.
   Mistakos Trefla zdecydowanie jednak się różni do konkurencji. Krzesełka są duże i poręczne. Ponad to dzielą się na dwa typy: te, do których łatwo coś "dopasować", jak i te, które utrudniają wciśnięcie dodatkowego elementu.

   Przejdźmy jednak do podstaw:
  •  gra składa się z 24 krzesełek. Krzesełka dostępne są w trzech kolorach (czyli przypada 8 na jednego gracza). Tak jak już wspomniałam, mebelki dzielą się na dwa typy.
  • zasady gry można dopasować do własnych upodobań:
- wygrywa osoba, która jak najszybciej pozbędzie się swoich krzesełek
 - wygrywa osoba, która otrzyma najniższą liczbę punktów karnych (punkty karne, to liczba krzesełek, które w naszej turze spadną z głównego krzesełka).
- swobodne budowanie - czyli ułożenie wszystkich krzesełek.

   Gra przewidziana jest dla dzieci w wieku 5+. Rafałek jednak doskonale radzi sobie w grach zręcznościowych i szybko pozostawia Olę w tyle, co budzi jej bezgraniczne zdumienie. Po wielu zmaganiach postanawiają grać wspólnie. O dziwo - gra bez rywalizacji budzi tyle samo emocji.

Zdecydowanie polecamy!


 Więcej ciekawych gier możesz zobaczyć na stronie akcji Grajmy!


Gra bierze udział w tegorocznym wyzwaniu "77 recenzji gier, 77 recenzji książek i 7 konkursów".  Więcej informacji o wyzwaniu znajdziecie tutaj: KLIK

















Konkurs - do wygrania dwie gry planszowe!

Konkurs - do wygrania dwie gry planszowe!

   Z małym opóźnieniem rozpoczynamy pierwszy konkurs w tym roku. Tym razem nagroda związana jest z tematyką bloga: czyli grami planszowymi.
   Zasady konkursu są proste:
- polub profil zdolne dzieci: KLIK
- pod postem konkursowym odpowiedz na pytanie: Która z gier, które ukazały się na blogu, spodobała ci się najbardziej?
   Dwie najciekawsze odpowiedzi zostaną nagrodzone losowo wybranymi grami: Słowo Stworki lub Wyprawa do dżungli.

   Konkurs trwa do 05.02.2017 do godziny 23:59. Rozwiązanie konkursu pojawi się do 08.02.2017.

   A już w tym tygodniu będziecie mogli zapoznać się z recenzjami gier, które możecie zdobyć w konkursie.

    Wpis bierze udział w tegorocznym wyzwaniu "77 recenzji gier, 77 recenzji książek i 7 konkursów".  Więcej informacji o wyzwaniu znajdziecie tutaj: KLIK





Detektyw przyrody - miasto, park, zoo.

Detektyw przyrody - miasto, park, zoo.

   Jeżeli wiedza jest odpowiednio podana, to każde dziecko okaże się jej smakoszem. "Detektyw przyrody", to książka, która z pewnością zainteresuje nie tylko dzieci, ale także zaskoczy dorosłych. Znajdziemy w niej mnóstwo ciekawych informacji, barwnych naklejek i pytań, które utrwalą zdobytą wiedzę.

   "Detektyw przyrody - miasto, park, zoo" to książka, która pozwoli dzieciom zapoznać się ze zwierzętami, owadami i roślinami znajdującymi się naszym otoczeniu. Książka ma 48 stron i zawiera aż 209 naklejek. Co jest niezwykle istotne - pozwala na stopniowe przyswajanie wiedzy, a nie bezmyślne wyklejenie wszystkich załączonych naklejek.
   Na każdej stronie znajdziemy odpowiednio pogrupowane zagadnienia np. zwierzęta w parkach i ogrodach; krzewy w parkach; kolorowe drzewa w parkach itp. Tak jak już wspomniałam, przy każdym temacie znajdują się krótkie, łatwo przyswajalne przez dzieci informacje. Co jakiś czas natrafimy też na okienko z lupą: w tym miejscu czekają nas pytania, które podsumują zdobytą przez nas wiedzę.
   Książka jest zrobiona niezwykle estetycznie: pomimo ogromnej ilości elementów, nie dostaniemy oczopląsu. Kolory poszczególnych gatunków zwierząt i roślin, są idealnie odwzorowane, zgodnie z ich rzeczywistym obrazem. Warto też wspomnieć, że na ostatniej stronie znajdziemy czytelny spis treści - jeżeli poszukujemy np. pigwy - wystarczy, że zajrzymy do spisu, który naprowadzi nas na odpowiednią stronę.
   Książkę zdecydowanie polecam! Podejrzewam, że będzie nam towarzyszyła cały rok. Jest lekka i poręczna -  już puszczam wodze fantazji, wyobrażając sobie cudowne chwile spędzone wraz z dziećmi w podróży. Mam nadzieję, że w parku odnajdziemy wszystkie z zaznaczonych roślin. Bo największą radością będzie stopniowe przyklejanie naklejek: po uprzednim odnalezieniu danego obiektu.

Książka bierze udział w tegorocznym wyzwaniu "77 recenzji gier, 77 recenzji książek i 7 konkursów".  Więcej informacji o wyzwaniu znajdziecie tutaj: KLIK

Za możliwość recenzji książki dziękuję Agencji Wydawniczej AWM.

Tytuł:Detektyw przyrody. Miasto. Park. Zoo
Autor:Dzwonkowski Robert
Wydawnictwo:Agencja Wydawnicza Jerzy Mostowski





















Hexx - najszybsza układanka na świecie.

Hexx - najszybsza układanka na świecie.

   Hexx wygląda niepozornie. Ale nie dajcie się zwieść małemu pudełeczku - to gra, która może rozbudzić najgorętsze emocje. 

   Grę otrzymałam w prezencie od jednej z uczestniczek projektu: projektgrajmy. Podarunek okazał się strzałem w dziesiątkę, bo przypadł do gustu zarówno dzieciom, jak i osobom dorosłym. Gra oparta jest na prostych zasadach, a sama rozgrywka jest błyskawiczna. Nie myślcie jednak, że bezmyślność i roztargnienie pozwolą wam odnieść zwycięstwo. W tym wypadku trzeba liczyć na spory zasób umiejętności m.in. doskonałą pamięć, spostrzegawczość oraz umiejętność skupiania uwagi na... własnych kartach.

   Gra składa się z kolorowych sześciokątów oraz niebieskich krążków, które wedle instrukcji mają wyznaczać ilość odbytych rund. Już pierwszego dnia odrobinę zmieniłam zasady - wręczając zwycięzcy niebieski krążek. Dzięki temu nie musiałam zapisywać, kto ile razy odniósł zwycięstwo.
   Tak jak już wcześniej wspomniałam, zasady gry są banalnie proste. Każdy z graczy otrzymuje 15 kafelków odwróconych w ten sposób, aby nie widzieć ich barw. Z 7 losowo wybranych kart układamy coś, co Olcia nazywa "kwiatkiem". Będzie to nasz punkt odniesienia - do owej figury będziemy dokładać kafelki, błyskawicznie ją rozbudowując. A więc miejsca na stole musimy mieć sporo - żadna kawa, żadne piwo czy żelki nie mogą nam przecież utrudniać rozgrywki.
   Celem gry jest pozbycie się wszystkich sześciokątów. Kafelki możemy jednak dokładać, gdy zgadzają się co najmniej dwa boki figury. Gdy uda nam się je dopasować, krzyczymy:
- Dwa! - nieco dekoncentrując przeciwnika i często zmuszając do spojrzenia na ubywający stosik.
- Trzy! - gdy zgadzają się trzy boki - jest to dodatkowo punktowane możliwością oddania przeciwnikom dwóch własnych kafelków.
- Cztery! - gdy zgadzają się cztery boki - ponad to oddajemy graczom cztery kafelki.
- Pięć! - gdy zgadza się kolor pięciu boków - tym razem oddajemy graczom aż sześć kafelków.
- Sześć! - przy tym wyniku automatycznie stajemy się zwycięzcami danej rundy.

   W grze liczy się szybkość, spostrzegawczość i opanowanie. Jeżeli damy się wyprowadzić przeciwnikowi z równowagi  i zaczniemy skupiać się na jego ruchach (zamiast własnych), to przepadniemy z kretesem. Najlepszymi momentami są jednak te, kiedy pozostajemy z ostatnią kartą i już... już mamy ją wyłożyć, gdy nagle przeciwnik krzyczy: Cztery! I dostajemy kolejne sześciokąty, które oddalają nas od zwycięstwa.

   Grę zdecydowanie polecam! Więcej ciekawych gier możesz zobaczyć na stronie akcji Grajmy!

Książka bierze udział w tegorocznym wyzwaniu "77 recenzji gier, 77 recenzji książek i 7 konkursów".  Więcej informacji o wyzwaniu znajdziecie tutaj: KLIK
















Recenzja książki "Sam w domu" - Wydawnictwo Zakamarki.

Recenzja książki "Sam w domu" - Wydawnictwo Zakamarki.

   Książka zachwyca mnie swoją okładką. Jest wykonana perfekcyjnie - oglądam ją, bacznie przyglądając się ilustracjom. Rysunki budzą wspomnienia, chociaż mam problem, żeby uchwycić umykające w głowie obrazy. Obrazy z dzieciństwa...


   Wesołe śmiechy wyrywają mnie z zamyślenia.
- Książka! Książka! - Ola wraz z Rafałem otaczają mnie niczym wygłodniałe piranie. Nie wiem, czy z ich ust wyrwie się kiedyś westchnienie:
- O nie... Znowu książki...
   Na razie widok lektur wprawia je w niebotyczną radość, a mi przypominają się urwane rączki od plecaka zza czasów szkolnych. Urwane oczywiście przez zbyt hojną ilość książek, które w owy plecak pakowałam.
- Mamo! Poczytasz? - dzieci wlepiają we mnie te swoje błagalne spojrzenia, a ja zapominam, że przed chwilą biegały po mieszkaniu jak szalone. Siadamy więc wygodnie na kanapie i zaczynamy czytać...

   Na wstępie możemy zapoznać się z bohaterami książki: łakomym mrówkojadem, maskotką Karolem Gustawem, myszką orzesznicą oraz kretem Stellanem. Każda z postaci (no, może poza nieustannie zawieruszającą się szmacianką) jest wyjątkowa i posiada unikatowe cechy. 
   Historia zawarta w książce opowiada nie tylko o przyjaźni. Kiedy orzesznica postanawia udać się wraz z kretem Stellanem na kurs, mrówkojad siada przytłoczony mieszanymi uczuciami. Z jednej strony jest zły i zazdrosny, z drugiej - czuje się nieszczęśliwy i osamotniony. Siada więc na niewygodnym krześle i z miną męczennika czeka... na łzy. Bo jak orzesznica zobaczy jak siedzi taki załamany i osamotniony, to z pewnością następnym razem dwa razy zastanowi się, nim go opuści. Tylko, że łzy nie nadchodzą. Ale... No tak! Cebula! Przy cebuli łzy same popłyną! Nasz mrówkojad nie spodziewa się jednak, że wraz ze łzami popłyną też pomysły, które być może wywołają uśmiech na czyjejś twarzy.
   W książce spotkamy się z ogromną ilością zagadnień, które warto przedyskutować z dziećmi:
- zazdrość ( nie tylko o przedmioty, ale także o innych ludzi)
- starość (czy ktoś może być za stary na... naukę, dbanie o siebie, spełnianie swoich marzeń)
- smutek i tęsknota (jak z nimi walczyć, jak je przemóc)
- płacz (czy płacz pomaga, niesie ulgę)
- a nawet zdrowe słodycze (a może tak alternatywa dla słodyczy?)
   Książka jest doprawdy wyjątkowa - ilustracje przyciągają uwagę, są estetyczne, mają przyjemne dla oka kolory. Treść jest zabawna, a zarazem pouczająca - bohaterowie nie są idealni, więc łatwo się z nimi utożsamić, wczuć się w ich sytuację, oraz uczucia jakich doświadczają.
   Książkę zdecydowanie polecam!

Za przesłanie książki do recenzji dziękuję wydawnictwu Zakamarki.

Książka bierze udział w tegorocznym wyzwaniu "77 recenzji gier, 77 recenzji książek i 7 konkursów".  Więcej informacji o wyzwaniu znajdziecie tutaj: KLIK

Tytuł:Sam w domu
Tytuł oryginalny:Lamnad ensam
Seria:Mrówkojad i orzesznica
Autor:Olsson Lotta
Tłumaczenie:Stróżyk Agnieszka
Wydawnictwo:Wydawnictwo Zakamarki
   





Recenzja książki: Duch z butelki.

Recenzja książki: Duch z butelki.

   Wystarczyło, że przeczytałam pierwszą stronę książki, abym nabrała przekonania, że lektura, którą trzymam w dłoniach będzie dobra. Jedna strona, która zapewne wskrzesi w dziecięcych umysłach nowe możliwości. Czy piszę o tajemniczym duchu z butelki? Nie! Piszę o pchlim targu!

   Książki to niesamowite źródło wiedzy. Dobrze opracowana lektura sprawi, że dzieci zapomną o koszmarnych pająkach czających się w zakamarkach mieszkania; bez obaw wyruszą do nowej szkoły, czy też przestaną poddawać się, gdy po raz kolejny coś pójdzie niezgodnie z ich planem. I chociaż "Duch z butelki" nawiązuje raczej do dziecięcych marzeń i wyobraźni, to ja zakochałam się w poruszeniu tematu rzeczy używanych.
   Uno i Mati są w doskonałych humorach. Wrócili z pchlego targu, taszcząc całe stosy skarbów: auto, helikopter, łuk, książka, stara butelka... No sami przyznajcie - cuda! We współczesnym świecie zakup używanej rzeczy często traktowany jest jako gorszy albo nawet nieodpowiedni. I dzieci nabierają takiego przekonania, że najważniejsze jest kupno przedmiotów bez skaz, a najlepiej jeszcze najnowszych modeli. Absurd za jakim będą podążać resztę życia.
   Często kupuję stare zabawki, które w domu staram się przywrócić do życia. Dzieci uwielbiają takie polowania - czasem uda mi się dostać pozytywkę, czasem elektroniczne zwierzątka (w tych najczęściej ulegają uszkodzeniu plastykowe zębatki, które wystarczy wymienić na nowe)... Zerkają z ciekawością na wymianę elementów, które uległy uszkodzeniu po wylanych bateriach; patrzą jak lutuję naderwane kabelki... A kiedy już dana rzecz zaczyna działać, szeroko otwierają oczy ze zdumienia. 
   Uno i Mati najwidoczniej potrafią odkryć radość, jaką niesie poszukiwanie prawdziwych skarbów. Nie wiedzą jednak, że szczelnie zakorkowana butelka skrywa Ducha - dobrego ducha, który strzeże cedrowego lasu.
    Kiedy przewracam stronę krzycząc dudniącym głosem:
- Imię moje Humbaba!!! - dzieci piszczą z radości i proszą o powtórkę. I tak krzyczę wielokrotnie, aż przychodzi ciocia, zwabiona dziecięcym chichotem. Siada i słucha wraz z pociechami.
   A książka wciąga, porusza wyobraźnię i rozbawia. W zamian za wypuszczenie z butelki, Duch postanawia spełnić trzy życzenia chłopców. Jeżeli łudziłam się, że wymyślą ogród usłany soczystymi owocami, to niestety - to marzenia dzieci, nie moje... Podwórze wyścielają tony słodkości, a moje dzieci zerkając łakomie na obrazki... Jakie będzie kolejne życzenie? Jesteście ciekawi? To zapraszamy do lektury!
Książka bierze udział w tegorocznym wyzwaniu "77 recenzji gier, 77 recenzji książek i 7 konkursów".  Więcej informacji o wyzwaniu znajdziecie tutaj: KLIK
Tytuł:Duch z butelki
Seria:Uno i Mati
Autor:Susso Eva
Tłumaczenie:Skalska Katarzyna
Wydawnictwo:Wydawnictwo Zakamarki









Copyright © 2014 Zdolne Dzieci , Blogger