Seria: Pierwsza encyklopedia - "Straż pożarna", "Samoloty".

Seria: Pierwsza encyklopedia - "Straż pożarna", "Samoloty".

   Dzieci bywają bardzo dociekliwe. Nawet nie przypuszczałam, że kilkoma pytaniami potrafią wywołać taki zamęt i spustoszenie. Bo jak to? Mama nie potrafi odpowiedzieć na "proste" pytanie zadane przez pociechę...? Zaraz zagłębiałam się w książkach bądź poszukiwałam informacji na internecie. Ale kiedy już znalazłam odpowiedź na jedno pytanie, zaraz pojawiało się następne - oczywiście trudniejsze od poprzedniego. 

 Seria: Pierwsza encyklopedia, to tematyczne encyklopedie obrazkowe dla najmłodszych czytelników. Zawierają jednak tak dużo szczegółowych informacji, że znajdziemy w nich odpowiedź na niemal każde pytanie dociekliwego malucha. Treść jest krótka i zrozumiała (żadne monotonne informacje, które kompletnie nie docierają do dzieci). Ponad to na każdej stronie dzieje się coś niezwykłego, co przykuwa uwagę i wzbudza zainteresowanie.
   W naszej biblioteczce znalazły się dwie nowe pozycje z tej niezwykle ciekawej serii: Straż pożarna oraz Samoloty. Encyklopedie szybko zdobyły uznanie dzieci - w końcu któż nie byłby zainteresowany tematem: Jak zostać strażakiem?
    Już na samym początku uzyskamy informacje, że zawodowi strażacy (w przeciwieństwie do ochotników) muszą zdać wieloczęściowy egzamin. Myślę, że to dobry wstęp,bo okazało się, że Rafał ma zupełnie inny obraz strażaka. No, ale nic dziwnego - dzielny wujek (strażak) wybiegł z domu w krótkich spodenkach, aby ratować płonących sąsiadów. W dłoniach wyniósł nagrzaną butlę, która lada chwila mogła wybuchnąć, doszczętnie niszcząc dom, który (wedle wszelkich doniesień) i tak wkrótce ulegnie zawaleniu. Dzieci całą tą scenę oglądały z okna i szybko nabrały przekonania, że bycie strażakiem nie wymaga jakiejś specjalnej wiedzy czy umiejętności. Pali się - lecisz w kapciach po gaśnicę wyjętą z auta i gnasz w stronę pożaru.
   Ale wracając do książki... Każda strona poświęcona jest innemu zagadnieniu np. Sprzęt i strój; Strażacy na świecie, Specjalizacje; Maszyna latająca, W kokpicie; Budowa samolotu. Dodatkowo na marginesie mamy ciekawe zapytania: Dlaczego strażacy ubrani są na czerwono? Czy strażak musi być silny? Czy strażacy się boją? Dlaczego latamy samolotami? Dlaczego samolot nie czeka na spóźnionych podróżnych? Odpowiedzi są opatrzone obrazkami, które skupiają uwagę dziecka na danym zagadnieniu. Na końcu książki znajduje się indeks z hasłami, które szybko pomogą nam znaleźć interesujący nas temat.
   Dawniej encyklopedie kojarzyły mi się z opasłymi tomami pełnymi krótkich, niezrozumiałych haseł. Teraz mamy szansę odkryć przed dziećmi jak wspaniałe mogą być encyklopedie, które skupiają się na określonej tematyce. Książki mają twarde, błyszczące okładki - obramówki naprawdę robią niezwykłe wrażenie. Zarówno ilustracje jak i treść jest przedstawiona w sposób niezwykle estetyczny i schludny - żadnych informacji niedbale rozrzuconych po książce. Wszystko ma swoje ściśle określone miejsce.
   W serii ukazały się m.in:
- Piłka nożna
- Dinozaury
- Ciało człowieka
- Mój dzień
- Pojazdy
- Zwierzęta
- Konie i kucyki
- Na wsi
   Całą serię zdecydowanie polecam - dzieci książkami są zachwycone, a ja - ja mam w końcu pewność, że w przypadku strażaków i samolotów nie dostanę kolejnego, dziwacznego pytania, na które nie będę potrafiła odpowiedzieć.

Tytuł:Pierwsza encyklopedia. Samoloty / Straż pożarna
Seria:Pierwsza encyklopedia
Autor:Opracowanie zbiorowe
Tłumaczenie:Opracowanie zbiorowe
Wydawnictwo:Wydawnictwo Wilga

Data premiery: 11-04-2017

Za przesłanie materiałów do recenzji dziękuję Wydawnictwu Wilga.


Recenzja bierze udział w tegorocznym wyzwaniu "77 recenzji gier, 77 recenzji książek i 7 konkursów".  Więcej informacji o wyzwaniu znajdziecie tutaj: KLIK

















Lisek Chytrusek - najlepsza gra rodzinna.

Lisek Chytrusek - najlepsza gra rodzinna.

   Lisek Chytrusek to gra, którą miałam okazję już kiedyś podziwiać - nie wzbudziła jednak mojego zachwytu. Kiedy jednak zawitała w naszym domu, wieczory zaczęły wydłużać się niebezpiecznie, a Ola rano wstawała niczym Zombi - z podkrążonymi oczami i zapadniętą twarzą. W końcu trudno oderwać się od gry, która nieco przypomina mi... cymbergaj.

   Lisek Chytrusek jest strasznie łakomy - skrada się ukradkiem, aby podkraść z kurnika jajka. Aby udaremnić mu ten niecny plan, musimy skierować go do przeciwnika. Wygrywa ta osoba, która zdoła wypchnąć liska do kurnika drugiego gracza.
   W pudełku znajdziemy kilka elementów, które należy połączyć. Zaczynamy od złożenia płotka - później montujemy specjalną tarczę (do której należy włożyć baterie - nie są załączone do zestawu), a następnie beczki z kurkami, które pilnują swoich jaj. Liska ustawiamy na środku stołu bądź podłogi. Ja zdecydowanie wolę podłogę (chociaż ostatnio po dłuższej rozgrywce miała obtłuczone żeberka), konstrukcję ustawiam na linii dzielącej panele i odliczam trzy deski. Poza 3 deskę nie można wystawić dłoni - idealnie wymierzona odległość.
   Kiedy już wszystko przygotujemy, rozdajemy graczom jajka. Można grać w dwie osoby, albo dzielić się na grupy. U nas wieczorami gramy drużynowo: ja z mężem przeciwko dzieciom, bądź ja z Olą lub Rafałkiem przeciwko mężowi. Jajka posiadają specjalne kuleczki, które powodują, że nasze pociski mkną jak szalone po płaskich powierzchniach. Na dywanie niestety - nawet nie drgną. Jajkiem celujemy w środek tarczy - na pierwszy rzut oka wydaje się to łatwe, jeżeli jednak zachowamy przyzwoitą odległość, to zadanie może okazać się nieco skomplikowane. W tym wypadku liczy się celność, a nie każdy może się poszczycić taką umiejętnością.
   Kiedy uda nam się trafić w tarczę z odpowiednią siłą (muśnięcie tarczy się nie liczy), lisek wykonuje gwałtowny obrót i kieruje się w stronę przeciwnika. Jeżeli drugi gracz zdoła się obronić - lisek zmieni kierunek i ruszy z powrotem w stronę naszej kurki. Kiedy lisia wędrówka zakończy się powodzeniem tzn. w końcu dotrze do kurnika, kura podskoczy do góry niczym oparzona. Jest to świetny widok - zawsze budzi ogromne salwy śmiechu.

   Gra jest naprawdę rewelacyjna - uwielbia ją nawet mój mąż, który za grami dziecięcymi nie przepada. Zdecydowanie warto ją zakupić - aktualnie jest to jedna z moich ulubionych gier planszowych i raczej trudno będzie zająć jej miejsce.

Za wsparcie w realizacji wyzwania, a także wszystkie materiały informacyjne oraz gry, przeznaczone do recenzji, dziękuję Wydawnictwu Granna.

Recenzja bierze udział w tegorocznym wyzwaniu "77 recenzji gier, 77 recenzji książek i 7 konkursów".  Więcej informacji o wyzwaniu znajdziecie tutaj: KLIK

Więcej ciekawych gier możesz zobaczyć na stronie akcji Grajmy!


















Pajęczyca! Owady uwalniamy, grając czas spędzamy!

Pajęczyca! Owady uwalniamy, grając czas spędzamy!

   Pajęczyca w końcu zasnęła... Krąży jednak wokół swojej sieci niespokojnie, gotowa zerwać się w najmniej spodziewanym momencie. Za pomocą chwytaka podkradamy jej owady, co nie jest wcale zadaniem łatwym - sprytna bestia zastawia pułapki...

   Rafałek niecierpliwie kręci się na krzesełku. Właśnie otworzyliśmy pudełko z grą i wyjęliśmy dość zabawnie wyglądającą pajęczycę. Włożyliśmy baterie (warto pamiętać, że nie są załączone do zestawu - ale może to i lepiej, bo w swoim życiu natrafiłam na bardzo dużo egzemplarzy gier i zabawek z wylanymi bateriami) i zajęliśmy się układaniem naszych owadów. Robaczki wkładamy w otwory rozstawione wokół pajęczej sieci. Kiedy już to zrobimy, włączamy zabawkę - pajęczyca zaczyna kręcić się wokół własnej osi, nieco hałasując. Jeden z zawodników kręci kołem i spogląda, ile robaczków może uratować (1,2 lub 3). Następnie za pomocą specjalnego chwytaka usiłuje wyciągnąć wskazaną liczbę owadów.
   Rafałek z przestrachem spoglądał na pajęczycę - spokojnie jednak dał radę wyciągnąć trzy robaczki. Ja przystąpiłam do zabawy z pewnością siebie, która miała zostać przygaszona. Trafiłam na pułapkę zastawioną przez nikczemną bestię - gdy pająk zerwał się rozwścieczony, czyniąc przy tym ogromny harmider, spłoszona szarpnęłam ręką i owad wpadł prosto do kubka z moją kawą. Rany... Rafał zaczął tarzać się ze śmiechu, ja szeroko otworzyłam oczy ze zdziwienia. No... Tego się nie spodziewałam. Pająk faktycznie może spłoszyć, co wzbudza w dzieciach nie małą ekscytację. Mamy więc wersję gry z dreszczykiem.
   Jeżeli natrafimy na pułapkę, musimy czym prędzej oddać owada - jeżeli nie odłożymy go w odpowiednie miejsce, oddajemy kolejnego z naszej kolekcji. Co jest niezwykle ważne - pułapki są stawiane losowo i nigdy nie możemy być pewni, w którym miejscu czyha na nas zasadzka. 
   Mamy dwa warianty gry. Pierwszy polega na zdobyciu określonej ilości owadów:
- 7 w przypadku gry dwuosobowej
- 5 w przypadku gry trzyosobowej
- 5 w przypadku gry czteroosobowej
   W przypadku drugiego wariantu gry, musimy zdobyć cztery owady na takich samych patyczkach. Patyczki na których są umieszczone nasze robale mają różne kolory - i jak wiadomo, nie są dla nas widoczne. Gra więc staje się nieco trudniejsza. 

   Pajęczyca, to gra typowo zręcznościowa - dzieci nie tylko się bawią, ale także ćwiczą zdolności manualne. Ponad to muszą wykazać się refleksem, dobrą pamięcią (żeby zapamiętać, gdzie pajęczyca zastawiła swoje pułapki) oraz odwagą - w końcu człowiek skupia się na ratowaniu owadów, a tu mu pająk wpada w furię. Skacze, nieziemsko hałasuje i pogania - no oddaj, oddaj... Trudno w takim wypadku o stoicki spokój.

Grę zdecydowanie polecam - zwłaszcza jako prezent na Wielkanoc.

Za wsparcie w realizacji wyzwania, a także wszystkie materiały informacyjne oraz gry, przeznaczone do recenzji, dziękuję Wydawnictwu Granna.

Recenzja bierze udział w tegorocznym wyzwaniu "77 recenzji gier, 77 recenzji książek i 7 konkursów".  Więcej informacji o wyzwaniu znajdziecie tutaj: KLIK

Więcej ciekawych gier możesz zobaczyć na stronie akcji Grajmy!




















Elvis i Tara muszą odejść - astma i alergia w życiu dziecka.

Elvis i Tara muszą odejść - astma i alergia w życiu dziecka.

   Na parapecie stoją dwie, bajecznie kolorowe papugi. Obok nich małe, porcelanowe ptaszki, zabawnie przekręcają swoje główki, kierując spojrzenia w stronę dworu. Za oknem rozświergotane ptaki urządzają koncert, a ja ze zdumieniem spostrzegam, że sikorki nadal zaglądają do karmnika. Małe głodomory... Uwielbiamy ptaki, ale ze względu na alergie nie mogę się do nich zanadto zbliżać...

   Kiedyś byłam szczęśliwą posiadaczką dwóch papużek falistych. Alergie nie były jeszcze tak często spotykane jak dzisiaj - i moje nieustannie powiększone węzły chłonne, kaszel i ropiejące oczy, przypisywano najróżniejszym schorzeniom. W końcu mama sama zorientowała się, że moje choroby są spowodowane alergią na ukochane papużki. Wraz z odejściem ptaków, wszelkie dolegliwości ustąpiły.
   Dzieciom trudno było zaakceptować fakt, że jestem uczulona na ptaki. Zwłaszcza, że marzyły o posiadaniu kanarka, który budziłby je co ranka swoim słodkim śpiewem. Na całe szczęście otaczają nas lasy, gdzie ptactwa nie brakuje. W jakiś sposób stanowi to rekompensatę za brak wymarzonego zwierzaczka domowego.
  "Elvis i Tara muszą odejść", to książka, która pomaga dzieciom zrozumieć, czym jest alergia i astma, a także porusza dwa bardzo trudne tematy: czemu musimy rozstać się z ulubionymi pupilami oraz jak wygląda życie z tymi, jakie uciążliwymi chorobami.
    Jurek wiedzie spokojne i szczęśliwe życie. Ma mnóstwo przyjaciół, z którymi aktywnie spędza czas. W jego domu nie brakuje też miejsca dla ukochanych zwierzaków: szczeniaczka Tary i kotka Elvisa. Niestety - z dnia na dzień, stan zdrowia chłopca ulega pogorszeniu. Coraz częściej dokucza mu uporczywy kaszel i ucisk w klatce piersiowej. Diagnoza postawiona przez lekarza wywraca życie Jurka do góry nogami, bowiem okazuje się, że chłopiec ma alergię na kurz, sierść psów i kotów. Oznacza to, że musi pożegnać się ze swoimi ukochanymi zwierzątkami. Jest to jednak dopiero pierwszy krok, który wprowadzi równowagę do jego życia. Jakie będą następne...?
   Książkę czytałam pewnym głosem, który jednak znacznie się załamał, na widok skulonej Oli. Córeczka jest bardzo wrażliwa i jak nietrudno się domyślić - bardzo poruszyło ją trudne rozstanie chłopca z ukochanymi zwierzątkami. Całe szczęście - pupile bez problemu odnajdują nowy dom u przyjaciółki Jurka.
   Na początku książki znajdziemy obszerne informacje na temat astmy - jest to notatka nie tylko dla rodziców, ale także bardziej dociekliwych dzieci. Sama książka porusza najważniejsze zagadnienia związane z chorobą, a robi to w sposób niezwykle delikatny - nie wywołując u dzieci paniki czy lęku przed chorobą. Jest więc to lektura idealna nie tylko dla osób mających alergię czy astmę, ale także dla dzieci zdrowych - aby mogły lepiej zrozumieć chorobę, jaka niektórym towarzyszy przez całe życie.

Elvis i Tara muszą odejść


Autor:
Ilustracje:
Kraljic Helena
Maja Lubi
Wydawnictwo: Wydawnictwo Piętka
Rok wydania: 2017
Oprawa: twarda
Liczba stron: 30

Za przesłanie materiałów do recenzji dziękuję Wydawnictwu Piętka


Recenzja bierze udział w tegorocznym wyzwaniu "77 recenzji gier, 77 recenzji książek i 7 konkursów".  Więcej informacji o wyzwaniu znajdziecie tutaj: KLIK








Copyright © 2014 Zdolne Dzieci , Blogger