Dobble - szybka i emocjonująca gra.

Dobble - szybka i emocjonująca gra.

   Dobble to szybka i emocjonująca gra wymagająca niezwykłej spostrzegawczości. Jej zasady są banalnie proste, a sama gra właściwie nie posiada żadnych granic wiekowych. Idealna jako gra rodzinna jak i imprezowa.

   Dobble to gra ukryta w małym, blaszanym pojemniku. Zajmuje więc niewiele miejsca i w dodatku jest odpowiednio zabezpieczona. Nawet jeżeli upchniemy ją do kobiecej torebki, to mamy pewność, że przetrwa podróż bez szwanku.
   W pudełku znajdziemy okrągłe karty - na każdej mamy przedstawionych siedem obrazków. Naszym zadaniem jest odszukanie dwóch identycznych symboli znajdujących się na naszych planszach. Co ciekawe - nigdy nie znajdziemy na jednej karcie dwóch takich samych obrazków. Zapewne w czasie rozgrywki nieraz oburzymy się, że w ogóle nic nie możemy znaleźć, ale po dłużej chwili z pewnością uda nam się odszukać taki sam symbol.
   Istnieje pięć głównych wariantów gry (chociaż sami zapewne wymyślimy także własne) - wybór zależy od naszych upodobań. Przedstawię dwa najbardziej popularne:

  • Studnia - gracze rozdają wszystkie karty pomiędzy sobą - jedną kładą na środku stołu. Teraz rozpoczyna się prawdziwa gonitwa. Jeżeli któryś z zawodników widzi taki sam symbol u siebie i na karcie położonej na stole, to swoją kartę wykłada na środek stołu, przykrywając poprzednią. Wygrywa osoba, która pozbędzie się wszystkich swoich kart.
  • Piekielna wieża - Każdy z graczy otrzymuje jedną kartę, reszta zostaje ustawiona w stosik na środku stołu. Gracze usiłują zdobyć jak najwięcej kart - jeżeli ktoś odnajdzie taki sam symbol na swojej karcie i tej, która leży na wierzchu stosu, to zabiera tą z wierzchu dla siebie. Wygrywa ta osoba, która uzbiera najwięcej kart. 
  Grę zdecydowanie polecam!

Gra Dobble - Wydawnictwo REBEL


Recenzja bierze udział w tegorocznym wyzwaniu "77 recenzji gier, 77 recenzji książek i 7 konkursów".  Więcej informacji o wyzwaniu znajdziecie tutaj: KLIK

Więcej ciekawych gier możesz zobaczyć na stronie akcji Grajmy!













Seria: Pierwsza encyklopedia - "Straż pożarna", "Samoloty".

Seria: Pierwsza encyklopedia - "Straż pożarna", "Samoloty".

   Dzieci bywają bardzo dociekliwe. Nawet nie przypuszczałam, że kilkoma pytaniami potrafią wywołać taki zamęt i spustoszenie. Bo jak to? Mama nie potrafi odpowiedzieć na "proste" pytanie zadane przez pociechę...? Zaraz zagłębiałam się w książkach bądź poszukiwałam informacji na internecie. Ale kiedy już znalazłam odpowiedź na jedno pytanie, zaraz pojawiało się następne - oczywiście trudniejsze od poprzedniego. 

 Seria: Pierwsza encyklopedia, to tematyczne encyklopedie obrazkowe dla najmłodszych czytelników. Zawierają jednak tak dużo szczegółowych informacji, że znajdziemy w nich odpowiedź na niemal każde pytanie dociekliwego malucha. Treść jest krótka i zrozumiała (żadne monotonne informacje, które kompletnie nie docierają do dzieci). Ponad to na każdej stronie dzieje się coś niezwykłego, co przykuwa uwagę i wzbudza zainteresowanie.
   W naszej biblioteczce znalazły się dwie nowe pozycje z tej niezwykle ciekawej serii: Straż pożarna oraz Samoloty. Encyklopedie szybko zdobyły uznanie dzieci - w końcu któż nie byłby zainteresowany tematem: Jak zostać strażakiem?
    Już na samym początku uzyskamy informacje, że zawodowi strażacy (w przeciwieństwie do ochotników) muszą zdać wieloczęściowy egzamin. Myślę, że to dobry wstęp,bo okazało się, że Rafał ma zupełnie inny obraz strażaka. No, ale nic dziwnego - dzielny wujek (strażak) wybiegł z domu w krótkich spodenkach, aby ratować płonących sąsiadów. W dłoniach wyniósł nagrzaną butlę, która lada chwila mogła wybuchnąć, doszczętnie niszcząc dom, który (wedle wszelkich doniesień) i tak wkrótce ulegnie zawaleniu. Dzieci całą tą scenę oglądały z okna i szybko nabrały przekonania, że bycie strażakiem nie wymaga jakiejś specjalnej wiedzy czy umiejętności. Pali się - lecisz w kapciach po gaśnicę wyjętą z auta i gnasz w stronę pożaru.
   Ale wracając do książki... Każda strona poświęcona jest innemu zagadnieniu np. Sprzęt i strój; Strażacy na świecie, Specjalizacje; Maszyna latająca, W kokpicie; Budowa samolotu. Dodatkowo na marginesie mamy ciekawe zapytania: Dlaczego strażacy ubrani są na czerwono? Czy strażak musi być silny? Czy strażacy się boją? Dlaczego latamy samolotami? Dlaczego samolot nie czeka na spóźnionych podróżnych? Odpowiedzi są opatrzone obrazkami, które skupiają uwagę dziecka na danym zagadnieniu. Na końcu książki znajduje się indeks z hasłami, które szybko pomogą nam znaleźć interesujący nas temat.
   Dawniej encyklopedie kojarzyły mi się z opasłymi tomami pełnymi krótkich, niezrozumiałych haseł. Teraz mamy szansę odkryć przed dziećmi jak wspaniałe mogą być encyklopedie, które skupiają się na określonej tematyce. Książki mają twarde, błyszczące okładki - obramówki naprawdę robią niezwykłe wrażenie. Zarówno ilustracje jak i treść jest przedstawiona w sposób niezwykle estetyczny i schludny - żadnych informacji niedbale rozrzuconych po książce. Wszystko ma swoje ściśle określone miejsce.
   W serii ukazały się m.in:
- Piłka nożna
- Dinozaury
- Ciało człowieka
- Mój dzień
- Pojazdy
- Zwierzęta
- Konie i kucyki
- Na wsi
   Całą serię zdecydowanie polecam - dzieci książkami są zachwycone, a ja - ja mam w końcu pewność, że w przypadku strażaków i samolotów nie dostanę kolejnego, dziwacznego pytania, na które nie będę potrafiła odpowiedzieć.

Tytuł:Pierwsza encyklopedia. Samoloty / Straż pożarna
Seria:Pierwsza encyklopedia
Autor:Opracowanie zbiorowe
Tłumaczenie:Opracowanie zbiorowe
Wydawnictwo:Wydawnictwo Wilga

Data premiery: 11-04-2017

Za przesłanie materiałów do recenzji dziękuję Wydawnictwu Wilga.


Recenzja bierze udział w tegorocznym wyzwaniu "77 recenzji gier, 77 recenzji książek i 7 konkursów".  Więcej informacji o wyzwaniu znajdziecie tutaj: KLIK

















Lisek Chytrusek - najlepsza gra rodzinna.

Lisek Chytrusek - najlepsza gra rodzinna.

   Lisek Chytrusek to gra, którą miałam okazję już kiedyś podziwiać - nie wzbudziła jednak mojego zachwytu. Kiedy jednak zawitała w naszym domu, wieczory zaczęły wydłużać się niebezpiecznie, a Ola rano wstawała niczym Zombi - z podkrążonymi oczami i zapadniętą twarzą. W końcu trudno oderwać się od gry, która nieco przypomina mi... cymbergaj.

   Lisek Chytrusek jest strasznie łakomy - skrada się ukradkiem, aby podkraść z kurnika jajka. Aby udaremnić mu ten niecny plan, musimy skierować go do przeciwnika. Wygrywa ta osoba, która zdoła wypchnąć liska do kurnika drugiego gracza.
   W pudełku znajdziemy kilka elementów, które należy połączyć. Zaczynamy od złożenia płotka - później montujemy specjalną tarczę (do której należy włożyć baterie - nie są załączone do zestawu), a następnie beczki z kurkami, które pilnują swoich jaj. Liska ustawiamy na środku stołu bądź podłogi. Ja zdecydowanie wolę podłogę (chociaż ostatnio po dłuższej rozgrywce miała obtłuczone żeberka), konstrukcję ustawiam na linii dzielącej panele i odliczam trzy deski. Poza 3 deskę nie można wystawić dłoni - idealnie wymierzona odległość.
   Kiedy już wszystko przygotujemy, rozdajemy graczom jajka. Można grać w dwie osoby, albo dzielić się na grupy. U nas wieczorami gramy drużynowo: ja z mężem przeciwko dzieciom, bądź ja z Olą lub Rafałkiem przeciwko mężowi. Jajka posiadają specjalne kuleczki, które powodują, że nasze pociski mkną jak szalone po płaskich powierzchniach. Na dywanie niestety - nawet nie drgną. Jajkiem celujemy w środek tarczy - na pierwszy rzut oka wydaje się to łatwe, jeżeli jednak zachowamy przyzwoitą odległość, to zadanie może okazać się nieco skomplikowane. W tym wypadku liczy się celność, a nie każdy może się poszczycić taką umiejętnością.
   Kiedy uda nam się trafić w tarczę z odpowiednią siłą (muśnięcie tarczy się nie liczy), lisek wykonuje gwałtowny obrót i kieruje się w stronę przeciwnika. Jeżeli drugi gracz zdoła się obronić - lisek zmieni kierunek i ruszy z powrotem w stronę naszej kurki. Kiedy lisia wędrówka zakończy się powodzeniem tzn. w końcu dotrze do kurnika, kura podskoczy do góry niczym oparzona. Jest to świetny widok - zawsze budzi ogromne salwy śmiechu.

   Gra jest naprawdę rewelacyjna - uwielbia ją nawet mój mąż, który za grami dziecięcymi nie przepada. Zdecydowanie warto ją zakupić - aktualnie jest to jedna z moich ulubionych gier planszowych i raczej trudno będzie zająć jej miejsce.

Za wsparcie w realizacji wyzwania, a także wszystkie materiały informacyjne oraz gry, przeznaczone do recenzji, dziękuję Wydawnictwu Granna.

Recenzja bierze udział w tegorocznym wyzwaniu "77 recenzji gier, 77 recenzji książek i 7 konkursów".  Więcej informacji o wyzwaniu znajdziecie tutaj: KLIK

Więcej ciekawych gier możesz zobaczyć na stronie akcji Grajmy!


















Pajęczyca! Owady uwalniamy, grając czas spędzamy!

Pajęczyca! Owady uwalniamy, grając czas spędzamy!

   Pajęczyca w końcu zasnęła... Krąży jednak wokół swojej sieci niespokojnie, gotowa zerwać się w najmniej spodziewanym momencie. Za pomocą chwytaka podkradamy jej owady, co nie jest wcale zadaniem łatwym - sprytna bestia zastawia pułapki...

   Rafałek niecierpliwie kręci się na krzesełku. Właśnie otworzyliśmy pudełko z grą i wyjęliśmy dość zabawnie wyglądającą pajęczycę. Włożyliśmy baterie (warto pamiętać, że nie są załączone do zestawu - ale może to i lepiej, bo w swoim życiu natrafiłam na bardzo dużo egzemplarzy gier i zabawek z wylanymi bateriami) i zajęliśmy się układaniem naszych owadów. Robaczki wkładamy w otwory rozstawione wokół pajęczej sieci. Kiedy już to zrobimy, włączamy zabawkę - pajęczyca zaczyna kręcić się wokół własnej osi, nieco hałasując. Jeden z zawodników kręci kołem i spogląda, ile robaczków może uratować (1,2 lub 3). Następnie za pomocą specjalnego chwytaka usiłuje wyciągnąć wskazaną liczbę owadów.
   Rafałek z przestrachem spoglądał na pajęczycę - spokojnie jednak dał radę wyciągnąć trzy robaczki. Ja przystąpiłam do zabawy z pewnością siebie, która miała zostać przygaszona. Trafiłam na pułapkę zastawioną przez nikczemną bestię - gdy pająk zerwał się rozwścieczony, czyniąc przy tym ogromny harmider, spłoszona szarpnęłam ręką i owad wpadł prosto do kubka z moją kawą. Rany... Rafał zaczął tarzać się ze śmiechu, ja szeroko otworzyłam oczy ze zdziwienia. No... Tego się nie spodziewałam. Pająk faktycznie może spłoszyć, co wzbudza w dzieciach nie małą ekscytację. Mamy więc wersję gry z dreszczykiem.
   Jeżeli natrafimy na pułapkę, musimy czym prędzej oddać owada - jeżeli nie odłożymy go w odpowiednie miejsce, oddajemy kolejnego z naszej kolekcji. Co jest niezwykle ważne - pułapki są stawiane losowo i nigdy nie możemy być pewni, w którym miejscu czyha na nas zasadzka. 
   Mamy dwa warianty gry. Pierwszy polega na zdobyciu określonej ilości owadów:
- 7 w przypadku gry dwuosobowej
- 5 w przypadku gry trzyosobowej
- 5 w przypadku gry czteroosobowej
   W przypadku drugiego wariantu gry, musimy zdobyć cztery owady na takich samych patyczkach. Patyczki na których są umieszczone nasze robale mają różne kolory - i jak wiadomo, nie są dla nas widoczne. Gra więc staje się nieco trudniejsza. 

   Pajęczyca, to gra typowo zręcznościowa - dzieci nie tylko się bawią, ale także ćwiczą zdolności manualne. Ponad to muszą wykazać się refleksem, dobrą pamięcią (żeby zapamiętać, gdzie pajęczyca zastawiła swoje pułapki) oraz odwagą - w końcu człowiek skupia się na ratowaniu owadów, a tu mu pająk wpada w furię. Skacze, nieziemsko hałasuje i pogania - no oddaj, oddaj... Trudno w takim wypadku o stoicki spokój.

Grę zdecydowanie polecam - zwłaszcza jako prezent na Wielkanoc.

Za wsparcie w realizacji wyzwania, a także wszystkie materiały informacyjne oraz gry, przeznaczone do recenzji, dziękuję Wydawnictwu Granna.

Recenzja bierze udział w tegorocznym wyzwaniu "77 recenzji gier, 77 recenzji książek i 7 konkursów".  Więcej informacji o wyzwaniu znajdziecie tutaj: KLIK

Więcej ciekawych gier możesz zobaczyć na stronie akcji Grajmy!




















Copyright © 2014 Zdolne Dzieci , Blogger