Pycha Micha - gra zręcznościowa. Recenzja.

Pycha Micha - gra zręcznościowa. Recenzja.

   Pycha Micha, to gra, przy której dzieci mają szansę dać upust swojej energii. Bieganie za kolorowymi kulkami i energiczne uderzanie "paszczą", z pewnością przyniesie pociechom sporo radości.

   Gra nie wymaga zbyt wielkich umiejętności - spryt, spostrzegawczość, no i oczywiście szybkość, to cechy, które mogą nam zapewnić zwycięstwo. 


 W pudełku znajdziemy cztery młotki w kształcie szczeniaczków (Rafał uparcie mówi, że to chwytne pyszczki); zestaw naklejek do ozdobienia psiaków, czerwoną miseczkę ze specjalnym dnem (będzie wypychała jedzonko do góry), trzy karty urozmaicające rozgrywkę oraz zestaw dwudziestu kulek (po 5 w każdym kolorze). 



Każdy z graczy wybiera swojego szczeniaczka, po czym ozdabia go naklejkami (niestety dzieci błyskawicznie przechwyciły naklejki i nie zdążyłam nawet zrobić zdjęcia podczas tej zabawy - wnioskuję więc, że sprawiła dzieciom mnóstwo radości). Kulki przesypujemy do miseczki. Losujemy jedną z kart i przystępujemy do zabawy...


Jak widzicie, na kartach są różnorodne polecenia:

  • możesz zjeść smakołyki tylko w swoim kolorze
  • zjadasz wszystkie smakołyki, jakie uda ci się złapać
  • możesz zjeść tylko po jednym smakołyku z każdego koloru
Zadania na pierwszy rzut oka wydają się proste. Wygrywa jednak osoba, która jako pierwsza da radę zebrać odpowiednie kuleczki. A jak wiadomo - smakołyki wyskakują z miski niczym opętane i mkną w każdą możliwą stronę. Trudno się skupić na łapaniu tych, które są wskazane na karcie.












Gra wymaga nie lada refleksu - czasem dzieci łapią odpowiednie kulki niemal równocześnie, a czasem Rafałkowi wszystko się miesza (z pewnością z powodu nadmiaru wrażeń) i przechwytuje kulki we wszystkich możliwych kolorach. Najzabawniej jest jest jednak, gdy kulki powędrują w stronę kuchni - wtedy odnalezienie tych zbłąkanych przysmaków znacznie wydłuża rozgrywkę. 

Grę zdecydowanie polecamy.

Za wsparcie w realizacji wyzwania, a także wszystkie materiały informacyjne oraz gry, przeznaczone do recenzji, dziękuję Wydawnictwu Granna.

Recenzja bierze udział w tegorocznym wyzwaniu "77 recenzji gier, 77 recenzji książek i 7 konkursów".  Więcej informacji o wyzwaniu znajdziecie tutaj: KLIK

Więcej ciekawych gier możesz zobaczyć na stronie akcji Grajmy!







Lego City - Superszybki pociąg. Czy warto kupić?

Lego City - Superszybki pociąg. Czy warto kupić?

   Postanowiłam zabrać dzieci do hurtowni zabawek, aby mogły dokonać samodzielnego zakupu. Przez ostatni miesiąc w ich pokoju zapanował ład i porządek - część zabawek oddaliśmy osobom potrzebującym, a drugą część - sprzedaliśmy. Teraz zaoszczędzone pieniądze pociechy mogły wydać na dowolnie wybrane zabawki.
   Sądziłam, że dzieci rzucą się złaknione na przepełnione regały - i będą miały problem ze zdecydowaniem się na konkretną rzecz/y. Po szczegółowych oględzinach zgodnie stanęły przy stoisku z klockami Lego. Zadarły do góry głowy i intensywnie zaczęły wpatrywać się w Superszybki pociąg. Cena zestawu zwalała z nóg. No cóż? Każdy wie, że za jakoś się płaci. Szybko wytłumaczyłam dzieciom, że w przypadku takiego zakupu, na nic innego nie starczy - nauczona doświadczeniem (wcześniej posiadaliśmy tory DUPLO) dorzuciłam tylko dodatkowe tory i ruszyliśmy do kasy.
   W domu doznałam wstrząsu. Otworzyłam pudło z klockami i wysypał się stos instrukcji oraz klocków pogrupowanych na małe, ponumerowane zestawy. Nie wiem czemu, ale spodziewałam się kilku podstawowych elementów składających się na pociąg. Tak więc moje wyobrażenia były błędne. Rozdzieliłam zadania i każdy zabrał się za budowanie swojego zestawu. Zapomniałam już, jaką radość niesie ze sobą składanie takich konstrukcji...
   Ola (6,5-roku) bez problemu poradziła sobie ze składaniem pociągu. Było to dla mnie ogromnym zaskoczeniem - wykazała się nie lada cierpliwością (ową cechę raczej rzadko przejawia) i z widoczną przyjemnością składała swój zestaw. Kiedy już wszystko udało nam się zbudować (Rafałek zajął się torami), przeżyłam kolejny wstrząs. Okazało się, że pociąg jest bardzo realną konstrukcją, bo po zderzeniu się z szafą, rozsypał się w drobny mak. I znowu zajęliśmy się mozolnym łączeniem elementów. No, ale teraz skupmy się na najważniejszym - podsumowanie.


  • cena klocków zaczyna się już od 370zł (niestety, ale często w sklepie możemy natrafić na zawyżone 500-650zł, więc trzeba wykazać się cierpliwością w poszukiwaniach)
  • do zastawu nie są załączone baterie - jeżeli nie chcecie więc biegać niczym szaleńcy w poszukiwaniu 9 baterii AAAA, lepiej zaopatrzcie się w nie podczas wcześniejszych zakupów
  • do zestawu warto dokupić dodatkowe tory - to wydatek z rzędu 55-65zł
  • pociąg jeździ zarówno po torach jak i podłodze
  • pociąg jest naprawdę superszybki tzn. jeżeli przy maksymalnej prędkości uderzy w przeszkodzę, to czeka nas ponowne składanie pociągu
  • pociąg wyposażony jest w specjalny pilot, dzięki któremu możemy sterować nawet kilkoma pociągami na raz
  • do zestawu dołączone są trzy postacie, rower oraz mały peron z przejazdem kolejowym (chociaż trudno dwa krzesełka i podest nazwać peronem). 
  • ze składaniem zestawu spokojnie poradzi sobie 6-latek. Jedynie w przypadku "instalacji" silnika może być pomoc osoby dorosłej
   Czy warto za tą cenę zakupić zestaw? Patrząc oczami moich dzieci - tak. Od tygodnia pociąg zajmuje miejsce na środku pokoju. Dzieci dobudowują nowe posiadłości i sklepy, a pociąg wozi wiecznie zagonionych pasażerów. Zabawka sprawia im mnóstwo radości i frajdy. Tory składa się lekko i przyjemnie. Tylko cena nieco odstrasza - ale warto zaoszczędzić większą sumę i zakupić coś, co zbyt szybko nie zostanie rzucone w kąt i zapomniane.


















Memory na 3 sposoby - nowość!

Memory na 3 sposoby - nowość!

   Memory na 3 sposoby, to nowość od Kapitana Nauki. Pozycja wyróżnia się na tle standardowych gier tego typu. Przyciąga uwagę pastelowymi, miłymi dla oka barwami, a także wyjątkowo dużymi kafelkami, które młodszym pociechom znacznie ułatwiają zabawę.

   Memory, to jedne z pierwszych, dziecięcych gier - ich zasady są banalnie proste. Sama gra wnosi jednak mnóstwo walorów edukacyjnych: uczy koncentracji, poprawia zdolności manualne, doskonali pamięć, wzbogaca słownictwo, a także znacznie poszerza wyobraźnię. 


   Tak jak w standardowej wersji gry, naszym zadaniem jest odwrócenie kafelków rewersem do góry, a następnie dokładne wymieszanie wszystkich elementów. Następnie gracze losują kafelki, szukając dwóch identycznych obrazków. Jest to forma gry przewidziana dla dzieci już od drugiego roku życia. Ze względu na to, że elementy do gry są wykonane solidnie i posiadają sporej wielkości kształty, nie istnieje obawa połknięcia kafelków przez dziecko.




   W przypadku nieco starszych pociech możemy urozmaicić rozgrywkę. Każda z par posiada trzy niewielkie różnice: mogą to być zmienione kolory kokardek, inny wzór na sukience, brak drobnego elementu na obrazku. Kiedy uda nam się już odnaleźć parę, musimy dodatkowo podać chociaż jeden element, którym różnią się kafelki. Ta wersja gry przewidziana jest dla dzieci od czwartego roku życia (przypuszczam jednak, że młodsze pociechy także sobie z nią poradzą).




      W przypadku ostatniego wariantu, liczy się szybkość, spostrzegawczość i oczywiście refleks. Kiedy graczowi uda się odkryć parę kart, zadaniem wszystkich uczestników jest jak najszybsze wskazanie różnic pomiędzy obrazkami. Ten kto pierwszy pokaże różnice, zabiera parę kart i kontynuuje grę.

   Gra niesie ze sobą także sporo innych możliwości. Memory przedstawia bowiem zabawy podwórkowe, które z pewnością zainspirują dzieci do aktywnego spędzania czasu na dworze. Warto dodać, że Memory dostępne są także w innych wersjach m.in. Zwierzyniec, Świat Baśni, Co robimy?

Grę zdecydowanie polecam!

Grę można zakupić tutaj: KLIK


Lilla Lou - zestaw idealny na Wielkanoc!

Lilla Lou - zestaw idealny na Wielkanoc!

   Ola rozpakowuje sporej wielkości paczkę, a jej oczy otwierają się szeroko ze zdumienia. Po chwili zaczyna podskakiwać i piszczeć z radości. Całą sytuację obserwuję z rozbawieniem, natomiast Rafałek jest wściekły. - No widzisz co narobiłaś? - mówi z wyrzutem - Teraz Ola już nie będzie się ze mną bawić!

   Dzisiaj mamy okazję zaprezentować nowość: szkicowniki Lilla Lou od Wydawnictwa Wilga (poprzednie recenzje dostępne tutaj: KLIK) w bardzo ciekawej odsłonie:

  • Spring - moda wiosenna
  • Summer - idealne ubrania na upalne lato
  • Orient - tworzymy nieco bardziej egzotyczne ubrania 
  • Marine style - styl marynarski
   Nie ukrywam, że jestem zachwycona różnorodnością szkicowników, które sprawiają, że dzieci nie popadają w rutynę. Mają ogromne możliwości - mogą wybrać się do odległych zakątków Dalekiego Wschodu i stworzyć niezwykłe kimona; przygotować nieco nowocześniejszą sukienkę, która nadal będzie nawiązywać do wyjątkowych klimatów tamtych regionów. Mogą wybrać się w nadmorskie okolice i zaplanować modny, a jednocześnie - wygodny strój (idealny na rejs statkiem). Mogą zaplanować własny, wakacyjny bądź wiosenny ubiór. A jeżeli w rodzinie znajduje się jakaś zdolna krawcowa, to być może projekt uda się uszyć i przemienić marzenia w rzeczywistość.
   Szkicowniki przypadły do gustu także Rafałkowi (warto wspomnieć, że są wydania przygotowane z myślą o chłopcach). Jak widać na zdjęciach, udało mi się także przygotować bardzo oryginalne stroje :-D W czasie tworzenia dzieł można wykorzystać przeróżne materiały - mogą to być skrawki tkanin, wysuszone płatki kwiatów, waciki kosmetyczne, bibułki itp. Do każdej książeczki dołączone są zestawy naklejek z biżuterią, porady dotyczące prawidłowej techniki rysowania, a także przykładowe rysunki innych "młodych projektantów".
   Szkicowniki idealnie nadają się jako prezent Wielkanocny - z całą pewnością sprawią ogromną radość dzieciom, które kochają malować, a także takim, które już teraz wykazują swój własny, niepowtarzalny styl. 


Za przesłanie materiałów do recenzji dziękuję Wydawnictwu Wilga.


Recenzja bierze udział w tegorocznym wyzwaniu "77 recenzji gier, 77 recenzji książek i 7 konkursów".  Więcej informacji o wyzwaniu znajdziecie tutaj: KLIK
















Copyright © 2014 Zdolne Dzieci , Blogger