SNORTA! - bo każdy ma w sobie... zwierzę.

SNORTA! - bo każdy ma w sobie... zwierzę.

Masz zły humor? Mąż cię denerwuje? A może atmosfera w domu jest nieco napięta? Warto podkraść dzieciom grę SNORTA i posłuchać, jak mąż rży niczym wygłodzona kobyła, a teściowa kwiczy usiłując zachować resztki godności. 

SNORTA, to świetna gra rodzinna - z tego co widzę, cieszy się jednak niebywałą wręcz popularnością wśród dorosłych (jako gra imprezowa). Nic dziwnego - warto posłuchać kwiczenia teściowej (naprawdę budujące przeżycie), albo posłuchać jak kochana małżonka muczy z ogromnym zaangażowaniem - w końcu nic tak nie mobilizuje do robienia z siebie... zwierza, jak żądza wygranej.


W grze znajdziemy:
  • 12 figurek zwierzątek
  • 8 stodół
  • 97 kart z wizerunkiem zwierzaków
  • woreczek
  • instrukcję



Każdy z graczy losuje jedno zwierzątko; informuje uczestników zabawy, że w trakcie gry będzie odgrywał np. - muuu (krowę) chrum, chrum (świnię), po czym umieszcza swojego pupilka w stodole. 


Wszystkie karty dokładnie tasujemy, po czym rozdajemy je po równo między graczami. Warto pamiętać, że im więcej uczestników zabawy, tym weselej.
Teraz rozpoczynamy grę - odkrywamy karty niczym w popularnej grze: wojna. Jeżeli jakieś z naszych kart są identyczne, to staramy się wydać dźwięk zwierzęcia przeciwnika. Czasem może dojść do zaostrzonego sporu i wypadną np. cztery takie same karty. Wtedy w pokoju zapada niesłychany harmider: ktoś miauczy, ktoś szczeka, inna osoba przypomina sobie, że powinna beczeć, a gdzieś z boku dobiega jeszcze pohukiwanie sowy. Wariacja!


Jeżeli chodzi o zwycięstwo, to możemy grać na dwa sposoby: wygrywa osoba, która jako pierwsza pozbyła się swoich kart lub zagarnęła wszystkie należące do przeciwników. Tak więc w przypadku, gdy jako pierwsi poprawnie odgadniemy odgłos zwierzęcia należącego do przeciwnika - albo zagarniamy karty, albo wręczamy je rywalowi (w zależności jaką rozgrywkę wybraliśmy).


Oczywiście w przypadku grania z dziećmi nie można pominąć dodatkowych korzyści:

  • ćwiczą pamięć, koncentrację i uwagę
  • poprawiają refleks
  • budują więzi rodzinne
  • rozładowują stres
  • stanowią porządną dawkę pozytywnej energii










Recenzja bierze udział w tegorocznym wyzwaniu "77 recenzji gier, 77 recenzji książek i 7 konkursów".  Więcej informacji o wyzwaniu znajdziecie tutaj: KLIK

Więcej ciekawych gier możesz zobaczyć na stronie akcji Grajmy!
Wyspa Smoków - gra kooperacyjna! Nowość od Wydawnictwa Granna!

Wyspa Smoków - gra kooperacyjna! Nowość od Wydawnictwa Granna!

Gry w których nie rządzi rywalizacja, też mogą nieść ze sobą nie lada emocje. Wystarczy odpowiednia atmosfera i wstęp, aby Rafał z lekkim niepokojem i olbrzymim zainteresowaniem zasiadał do planszówki... Ale zacznijmy od początku...

Wyleguję się w łóżku i snuję opowieść z poprzedniego wieczoru. Rafał zdążył zasnąć i umknęła mu rodzinna rozgrywka w Wyspę Smoków. Teraz więc tłumaczę mu zasady gry i opowiadam, jakie emocje czekają na nas zamknięte w bajecznie kolorowym pudełku. 


Gramy w jednej drużynie - na wyspie czają się nieprzyjacielskie smoki i tylko czekają na to, aby nas pożreć. Musimy jak najszybciej odbudować zamek, aby obronić się przed ich atakami. Ale sprawa nie jest łatwa - elementy konstrukcyjne są ciężkie i czeka nas żmudna praca. Przy jednym okrążeniu możemy zabrać tylko jeden element. A smoki pomału kroczą w naszą stronę blokując Smocze Urwisko. Na całe szczęście przed tymi potworami możemy ukryć się w Zaczarowanym Lesie. No to co? Gotowi na rozgrywkę? 


Jak zapewne się domyślacie, naszym zadaniem będzie wybudowanie zamku. Każdy z graczy wybiera więc pionek (drewniany - kocham takie elementy!!!). A następnie dobiera do niego odpowiedni znacznik, które będzie nam przypominał, jaki mamy kolor pionka (w przypływie emocji możemy zapomnieć nawet o tak oczywistych rzeczach).


Pionki ustawiamy na polu startowym. Żetony smoków umieszczamy na polu Smoczej Jaskini - to stamtąd będą wyruszać, aby pokrzyżować nam szyki i uniemożliwić odbudowanie zamku. Natomiast elementy zamku kładziemy na żółtych polach.


No i zaczynamy grę! Gracze naprzemiennie rzucają kostką i poruszają się po planszy (będziemy zataczać koła). Jeżeli gracz stanie na jakimś elemencie, podnosi go i umieszcza obok siebie. Teraz czeka go mozolna i ciężka wędrówka w stronę budowy. Ale uwaga! Na kostce widnieją znaki specjalne!


Jeżeli wypadnie wizerunek smoka, wybrany stwór rozpoczyna wędrówkę w naszą stronę. Potwór może dojść tylko do ostatniego, pomarańczowego pola. Następnie wyrusza kolejny ze smoków. Swoją wędrówkę będą toczyć dopóki nie zablokują wszystkich pomarańczowych pól i tym samym uniemożliwią nam dalszą budowę. W takim wypadku poniesiemy klęskę i przegramy.


W przypadku, gdy zaatakuje nas smok (staniemy na polu, na którym przebywa, bądź któryś z graczy wylosuje smoka i ten wpadnie prosto na nas), musimy się ukryć w Zaczarowanym Lesie. Na całe szczęście tworzymy zgraną drużynę i wspieramy się nawzajem. Pozostali gracze mogą nas uwolnić wyrzucając wizerunek słoneczka na kostce. Oczywiście nawet jeżeli przebywamy w lesie, rzucamy kostką - tyle, że nie możemy  poruszać swoim pionkiem, dopóki nie wypadnie upragnione słoneczko. Wesołe słonko może nam też zapewnić specjalne przeskakiwanie pól - gdy wypadnie ten symbol, możemy ruszyć o 1-5 pól (przydaje się w przypadku zbierania ostatnich elementów budowy zamku, a także przeskakiwanie przez smoki, które mogą już czekać na naszej drodze).


Gra kończy się, gdy smoki zajmą wszystkie pomarańczowe pola (wtedy przegrywamy), bądź gdy uda nam się wybudować cały zamek (wtedy ogłaszamy ZWYCIĘSTWO!!!). 


Gra idealnie nadaje się dla dzieci, które dopiero uczą się współzawodnictwa i mają problem z zaakceptowaniem porażki. Świetnie sprawdzi się także jako gra rodzinna. I chociaż do gry potrzeba minimum dwóch zawodników, to Rafał w chwili, gdy to piszę, po raz kolejny rozgrywa jednoosobową rozgrywkę (na zasadzie - rzucam kostką i ruszam dowolnym pionkiem). No cóż? Czeka nas dłuuugi wieczór przy planszy.










Za wsparcie w realizacji wyzwania, a także wszystkie materiały informacyjne oraz gry, przeznaczone do recenzji, dziękuję Wydawnictwu Granna.

Recenzja bierze udział w tegorocznym wyzwaniu "77 recenzji gier, 77 recenzji książek i 7 konkursów".  Więcej informacji o wyzwaniu znajdziecie tutaj: KLIK

Więcej ciekawych gier możesz zobaczyć na stronie akcji Grajmy!


Mniam, mniam! Upoluj swoje jedzonko! Wydawnictwo G3.

Mniam, mniam! Upoluj swoje jedzonko! Wydawnictwo G3.

Kot ma chrapkę na myszkę, a myszka... na serek. Jeżeli przechytrzysz przeciwnika, być może uda ci się zaspokoić apetyt obydwu zwierzaków. Ale uważaj, abyś sam nie został... schrupany!

"Mniam, mniam", to świetna gra rodzinna (chociaż przyznam, że czasem sama lubią rozegrać turę w gronie znajomych). Ogromna ilość kości napełnia dzieci niebywałym entuzjazmem. A spora losowość powoduje, że dzieci nie mają do siebie urazy, gdy któreś z ich zwierzaków zostanie pożarte. Jednym słowem : możemy grać, eliminować przeciwników i doskonale się bawić!


W grze może brać udział aż sześciu graczy! Co ciekawe, dostępny jest wariant jednoosobowy.


W pudełku znajdziemy trzy plansze (bardzo solidnie wykonane), karty w sześciu różnych kolorach (przedstawiające zwierzaki: wilka, królika, kota, myszkę, jeża i żabę), 15 specjalnych kości, notes i ołówek do zapisywania wyników oraz instrukcję.


Naszym zadaniem będzie zdobycie jak największej ilości smakołyków... Uwaga! Dla wilka nie lada kąskiem będzie zająć. Także trzeba będzie mieć się na baczności! Jeden z graczy (ten, który jest najspokojniejszy, bądź najmłodszy - ewentualnie wybrany drogą losową), rzuca wszystkimi kostkami do gry. Następnie wszyscy uczestnicy zabawy układają elementy na odpowiednich obrazkach (myszka do myszki, kotek do kotka). 


Teraz kolej na rozegranie swoich kart. Wybieramy jedną z nich i kładziemy zakrytą na stole. Kiedy wszyscy uczestnicy gry są gotowi, odkrywamy swoje karty i układamy je na planszy. Zaczynamy od górnych poziomów: jeżeli np. ja wyłożyłam kotka, a a pod nim znajdują się dwie kostki z wizerunkiem myszki, oraz dwie karty graczy z gryzoniem, to zagarniam wszystkie swoje zdobycze. Myszki muszą obejść się smakiem - serek pozostaje nietknięty na planszy.


Kostki czarne liczone są jako jeden punkt, kostki czerwone - dwa punkty. Ocalałe oraz zdobyte przez nas karty pozwalają nam uzyskać po jednym punkcie. Oczywiście wygrywa osoba, która po upływie trzech rund osiągnie największy wynik.


Jeżeli na planszy znajduje się dwóch drapieżników, to dzielą się zdobyczą po połowie. Jeżeli jednak kąsków nie można podzielić, pozostają one na planszy. W przypadku karty ofiary - jeżeli gracze nie są w stanie się nią podzielić, zostaje odrzucona.


Zasady są na tyle proste, że do gry mogą się włączać nawet czterolatki. Wprawdzie nie ma co liczyć, że będą w stanie przewidzieć ruchy przeciwnika, ale mogą liczyć na szczęście (które przeważnie im dopisuje). 


Koszt gry to ok. 50-60 zł. 





Grę gorąco polecam!

Recenzja bierze udział w tegorocznym wyzwaniu "77 recenzji gier, 77 recenzji książek i 7 konkursów".  Więcej informacji o wyzwaniu znajdziecie tutaj: KLIK

Więcej ciekawych gier możesz zobaczyć na stronie akcji Grajmy!

Warto kupić kota w worku - Granna.

Warto kupić kota w worku - Granna.

Kot w worku to gra, którą można wykorzystać na milion sposobów. To nie tylko odgadywanie nazw wylosowanych przedmiotów, ale także zabawa w skojarzenia i opowiadanie niezwykłych historyjek. Bo kiedy już zasłonisz oczy, okaże się, że myśli płyną szybciej i łatwiej jest snuć opowieść.


Początki bywają trudne... Dziecko sięga po woreczek, w którym znajdują się przeróżne przedmioty - gitara, winogrona, łyżeczka, gruszka, kot... Za pomocą zmysłu dotyku uczestnik zabawy stara się odgadnąć, co przedstawia wylosowany przez niego kształt. Jeżeli mu się powiedzie - ustawia jeden ze swoich pionków na odpowiedniej planszy. Na początku dzieci udzielają odpowiedzi szybko i często bez odpowiedniego namysłu. Dopiero z czasem uczą się cierpliwości i analizują wypukłości znajdujące się na wylosowanej tekturce (kształty są w miarę solidne). 


Ale z czasem zabawa zaczyna być zbyt prosta. Dzieci zapamiętują wszystkie nierówności, bezbłędnie odgadują nazwy wylosowanych przedmiotów. Ale to wcale nie oznacza, że gra już nam się nie przyda. Dobrym rozwiązaniem jest schowanie jej na 2-3 miesiące, aby dzieci ponownie mogły odkryć radość, jaką niesie ze sobą ta urocza planszówka... Bądź urozmaicenie jej na jeden z tysiąca sposobów.


Kształty doskonale nadają się jako... szablony do odrysowania. Dzieci świetnie będą się bawić ćwicząc zdolności manualne i rozbudowując swoją wyobraźnię.


Możemy też zagrać w grę bez użycia plansz. Wystarczy, że zasłonimy oczy szalikiem i będziemy podawać dzieciom wylosowane elementy. Bez podglądania plansz zabawa staje się znacznie bardziej skomplikowana. Można też zadawać różne pytania:
- A pamiętasz jaki kolor miała konewka/ drabina/ gitara?
- Jakie znasz jeszcze instrumenty muzyczne?
- Pokaż jak podlewasz kwiaty.
- Czy gruszka to twój ulubiony owoc?


Najprzyjemniej jednak losuje się jeden z kształtów, a następnie opowiada krótką historyjkę nawiązującą, do wylosowanego przedmiotu. Gwarantuję, że z zasłoniętymi oczami słowa płyną lżej, a wyobraźnia znacznie lepiej pracuje.


I wiecie co? W przypadku zabaw z szalikiem, przed najcięższym zadaniem staje osoba dorosła. Nie dość, że z każdej strony dzieci mu wciskają elementy do odgadnięcia (często są to rzeczy, które ukradkiem wyciągnęły z innych szablonów), to na dodatek musi uporać się z niebywałym stresem. Skoro masz ograniczone pole widzenia, to trudno jest przewidzieć, czy dzieci nie wsuną ci do dłoni wyciągniętego z pod łóżka ciasteczka, zbłąkanej ćmy, która albo padła, albo znajduje się w stanie głębokiego snu... No i oczywiście poza szalikiem na głowę wsuwają ci kapelusze, włóczkę i pióra. W sumie jest ok - byleby tylko nie strzeliły ci fotki, dla upamiętnienia tych cudownych chwil.


To tylko kilka przykładów wykorzystania tej niezwykłej gry. Z powodzeniem można ją wykorzystywać we... wróżbach andrzejkowych. Wylosowany po omacku przedmiot będzie związany np. z twoim zawodem. Kot - weterynarz. Nożyczki - krawcowa. Winogrona - nooo... Winiarnia też niezły interes... A Wy? Macie jakieś wyjątkowe gry, które wykorzystujecie... na tysiąc sposobów?





Grę gorąco polecam!

Recenzja bierze udział w tegorocznym wyzwaniu "77 recenzji gier, 77 recenzji książek i 7 konkursów".  Więcej informacji o wyzwaniu znajdziecie tutaj: KLIK


Copyright © 2014 Zdolne Dzieci , Blogger