Warto kupić kota w worku - Granna.

Kot w worku to gra, którą można wykorzystać na milion sposobów. To nie tylko odgadywanie nazw wylosowanych przedmiotów, ale także zabawa w skojarzenia i opowiadanie niezwykłych historyjek. Bo kiedy już zasłonisz oczy, okaże się, że myśli płyną szybciej i łatwiej jest snuć opowieść.


Początki bywają trudne... Dziecko sięga po woreczek, w którym znajdują się przeróżne przedmioty - gitara, winogrona, łyżeczka, gruszka, kot... Za pomocą zmysłu dotyku uczestnik zabawy stara się odgadnąć, co przedstawia wylosowany przez niego kształt. Jeżeli mu się powiedzie - ustawia jeden ze swoich pionków na odpowiedniej planszy. Na początku dzieci udzielają odpowiedzi szybko i często bez odpowiedniego namysłu. Dopiero z czasem uczą się cierpliwości i analizują wypukłości znajdujące się na wylosowanej tekturce (kształty są w miarę solidne). 


Ale z czasem zabawa zaczyna być zbyt prosta. Dzieci zapamiętują wszystkie nierówności, bezbłędnie odgadują nazwy wylosowanych przedmiotów. Ale to wcale nie oznacza, że gra już nam się nie przyda. Dobrym rozwiązaniem jest schowanie jej na 2-3 miesiące, aby dzieci ponownie mogły odkryć radość, jaką niesie ze sobą ta urocza planszówka... Bądź urozmaicenie jej na jeden z tysiąca sposobów.


Kształty doskonale nadają się jako... szablony do odrysowania. Dzieci świetnie będą się bawić ćwicząc zdolności manualne i rozbudowując swoją wyobraźnię.


Możemy też zagrać w grę bez użycia plansz. Wystarczy, że zasłonimy oczy szalikiem i będziemy podawać dzieciom wylosowane elementy. Bez podglądania plansz zabawa staje się znacznie bardziej skomplikowana. Można też zadawać różne pytania:
- A pamiętasz jaki kolor miała konewka/ drabina/ gitara?
- Jakie znasz jeszcze instrumenty muzyczne?
- Pokaż jak podlewasz kwiaty.
- Czy gruszka to twój ulubiony owoc?


Najprzyjemniej jednak losuje się jeden z kształtów, a następnie opowiada krótką historyjkę nawiązującą, do wylosowanego przedmiotu. Gwarantuję, że z zasłoniętymi oczami słowa płyną lżej, a wyobraźnia znacznie lepiej pracuje.


I wiecie co? W przypadku zabaw z szalikiem, przed najcięższym zadaniem staje osoba dorosła. Nie dość, że z każdej strony dzieci mu wciskają elementy do odgadnięcia (często są to rzeczy, które ukradkiem wyciągnęły z innych szablonów), to na dodatek musi uporać się z niebywałym stresem. Skoro masz ograniczone pole widzenia, to trudno jest przewidzieć, czy dzieci nie wsuną ci do dłoni wyciągniętego z pod łóżka ciasteczka, zbłąkanej ćmy, która albo padła, albo znajduje się w stanie głębokiego snu... No i oczywiście poza szalikiem na głowę wsuwają ci kapelusze, włóczkę i pióra. W sumie jest ok - byleby tylko nie strzeliły ci fotki, dla upamiętnienia tych cudownych chwil.


To tylko kilka przykładów wykorzystania tej niezwykłej gry. Z powodzeniem można ją wykorzystywać we... wróżbach andrzejkowych. Wylosowany po omacku przedmiot będzie związany np. z twoim zawodem. Kot - weterynarz. Nożyczki - krawcowa. Winogrona - nooo... Winiarnia też niezły interes... A Wy? Macie jakieś wyjątkowe gry, które wykorzystujecie... na tysiąc sposobów?





Grę gorąco polecam!

Recenzja bierze udział w tegorocznym wyzwaniu "77 recenzji gier, 77 recenzji książek i 7 konkursów".  Więcej informacji o wyzwaniu znajdziecie tutaj: KLIK


3 komentarze:

  1. Córka miała kiedyś coś podobnego. Nazywało się "Ciuciubabka" :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Moim zdaniem bardzo fajnie opisany problem. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Zdolne Dzieci , Blogger