Seria "Franklin" - czyli historie z życia przeciętnego kilkulatka.
"Franklina" większość dzieci (jak i dorosłych) zna z bajek animowanych. Jest postacią ciekawą, zabawną i dość autentyczną - jak na żółwia. W końcu popełnia mnóstwo błędów, nie do końca rozumie zasad, jakie panują w życiu i bywa nieprzewidywalny. Podsumowując - zachowuje się jak każde dziecko. Czasem dobrze poczytać dziecku o tych negatywnych cechach i uczuciach: zazdrości, strachu, wybuchach złości, bałaganiarstwie, niecierpliwości itp. I nie dlatego, że za wszelką cenę chcemy wyeliminować te cechy z osobowości dziecka. Chodzi o to, aby pomóc szkrabom je... zaakceptować.
Każdy miewa gorsze dni - przemęczenie, rozdrażnienie, pesymizm - to cechy, które teoretycznie dotyczą dorosłych ludzi. Z dziećmi nie powinny mieć nic wspólnego. A jednak... Dzieci są przemęczone zbyt dużą ilością bodźców, nieudanymi próbami (choćby namalowania statku czy ułożenia puzzli), nieakceptacją rówieśników. W końcu nasze pociechy wciąż się czegoś uczą - dużo rzeczy, które teraz robią, tak naprawdę robią po raz pierwszy w życiu. I swoją nieporadnością są sfrustrowane. Jeżeli nasze dziecko jest wrażliwe - zaraz może samodzielnie przypiąć sobie łatkę nieudacznika. A jeszcze gorzej, jak podejdzie inne dziecko i ze złośliwym uśmiechem powie:
- A ja potrafię to zrobić lepiej!
- Przecież to takie łatwe!
- Nie potrafisz tego zrobić?
Wtedy z naszej pociechy, która dopiero co tryskała energią i optymizmem, niewiele zostanie. Zamiast tego mamy zapłakane, zasmarkane i przemęczone Coś. I owe Coś nie za bardzo wie, jak ma sobie poradzić z targającymi go uczuciami.
Wiecie, że dzieci często mają problem z określeniem, czym jest zazdrość? Proponuję zapytać waszej pociechy, czy wie, co owo słowo oznacza. To, że nie wie co oznacza wyraz: Zazdrość, niestety nie powoduje, że jej nie odczuwa. Odczuwa - i w dodatku bywa zirytowane i wściekłe, bo trudno mu określić uczucie, jakie nim targa. Naszym zadaniem jest więc nie tylko wytłumaczenie danych emocji, ale także oswojenie z nimi. I akceptacja. Bo dziecko ma prawo czuć przemęczenie, zniechęcenie, gniew, lęk, zazdrość. Ma prawo czasem bałaganić, być niecierpliwym, leniwym czy złośliwym. W końcu sami miewamy te gorsze dni - gdy nic nam się nie udaje, gdy obiad wolimy zjeść na mieście (albo zaserwować mrożone pierogi; a jeszcze lepiej:na jedzonko wprosić się do mamusi). Bywamy zazdrośni, bo koleżanka z pracy dostała niezasłużony awans - w końcu my ciężej pracowaliśmy, a nasz projekt zdecydowanie wyróżniał się na tle innych. I nie ma nic w tym złego (może, że te negatywne uczucia nie zdarzają się sporadycznie, a zawładnęły naszym życiem). Warto więc pomóc dziecku nie tylko się zmierzyć z owymi uczuciami, ale także je zaakceptować.
Seria "Franklin", to książki, które pomogą uporać się z emocjami. Aż dziw bierze, że tak sympatyczny żółw może wykazywać wszystkie negatywne cechy i zachowania, jakie miewają dzieci. Ale poza nauką panowania nad emocjami, akceptacją niektórych negatywnych uczuć, jakie nami targają, znajdziemy też mnóstwo dobrej zabawy, przyjaźni i rozwiązań problemów, z którymi borykamy się na co dzień. Ale najważniejsze co przekazuje książka - to akceptacja: samego siebie.
Każdy miewa gorsze dni - przemęczenie, rozdrażnienie, pesymizm - to cechy, które teoretycznie dotyczą dorosłych ludzi. Z dziećmi nie powinny mieć nic wspólnego. A jednak... Dzieci są przemęczone zbyt dużą ilością bodźców, nieudanymi próbami (choćby namalowania statku czy ułożenia puzzli), nieakceptacją rówieśników. W końcu nasze pociechy wciąż się czegoś uczą - dużo rzeczy, które teraz robią, tak naprawdę robią po raz pierwszy w życiu. I swoją nieporadnością są sfrustrowane. Jeżeli nasze dziecko jest wrażliwe - zaraz może samodzielnie przypiąć sobie łatkę nieudacznika. A jeszcze gorzej, jak podejdzie inne dziecko i ze złośliwym uśmiechem powie:
- A ja potrafię to zrobić lepiej!
- Przecież to takie łatwe!
- Nie potrafisz tego zrobić?
Wtedy z naszej pociechy, która dopiero co tryskała energią i optymizmem, niewiele zostanie. Zamiast tego mamy zapłakane, zasmarkane i przemęczone Coś. I owe Coś nie za bardzo wie, jak ma sobie poradzić z targającymi go uczuciami.
Wiecie, że dzieci często mają problem z określeniem, czym jest zazdrość? Proponuję zapytać waszej pociechy, czy wie, co owo słowo oznacza. To, że nie wie co oznacza wyraz: Zazdrość, niestety nie powoduje, że jej nie odczuwa. Odczuwa - i w dodatku bywa zirytowane i wściekłe, bo trudno mu określić uczucie, jakie nim targa. Naszym zadaniem jest więc nie tylko wytłumaczenie danych emocji, ale także oswojenie z nimi. I akceptacja. Bo dziecko ma prawo czuć przemęczenie, zniechęcenie, gniew, lęk, zazdrość. Ma prawo czasem bałaganić, być niecierpliwym, leniwym czy złośliwym. W końcu sami miewamy te gorsze dni - gdy nic nam się nie udaje, gdy obiad wolimy zjeść na mieście (albo zaserwować mrożone pierogi; a jeszcze lepiej:na jedzonko wprosić się do mamusi). Bywamy zazdrośni, bo koleżanka z pracy dostała niezasłużony awans - w końcu my ciężej pracowaliśmy, a nasz projekt zdecydowanie wyróżniał się na tle innych. I nie ma nic w tym złego (może, że te negatywne uczucia nie zdarzają się sporadycznie, a zawładnęły naszym życiem). Warto więc pomóc dziecku nie tylko się zmierzyć z owymi uczuciami, ale także je zaakceptować.
Seria "Franklin", to książki, które pomogą uporać się z emocjami. Aż dziw bierze, że tak sympatyczny żółw może wykazywać wszystkie negatywne cechy i zachowania, jakie miewają dzieci. Ale poza nauką panowania nad emocjami, akceptacją niektórych negatywnych uczuć, jakie nami targają, znajdziemy też mnóstwo dobrej zabawy, przyjaźni i rozwiązań problemów, z którymi borykamy się na co dzień. Ale najważniejsze co przekazuje książka - to akceptacja: samego siebie.
Seria: | Franklin |
Autor: | Bourgeois Paulette , Clark Brenda |
Tłumaczenie: | Zarawska Patrycja |
Wydawnictwo: | Wydawnictwo Debit |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz