Jak lepić z plasteliny? Co lepić z plasteliny?

Jak lepić z plasteliny? Co lepić z plasteliny?

Od prawie godziny siedzę i ugniatam plastelinę, usiłując stworzyć królika. Niestety - tylne nogi wyglądają tak, jakby ktoś biedaka rozjechał walcem. Rafałek zagląda mi przez ramię i wzdycha:
- O jaka ładna kurka! Tego już za wiele! Prycham zirytowana i idę po książki, aby wyszukać jakiś podpowiedzi dotyczących lepienia z plasteliny.

W czasie zabaw plastycznych staram się unikać gotowych wzorców - sądzę, że dzieci najlepiej rozwijają kreatywność i wyobraźnię, tworząc samodzielne dzieła. Czasem jednak korzystanie z pomocy jest nieuniknione. Zwłaszcza, gdy po ciężkim dniu w naszych umysłach panuje chaos i trudno o jakieś zachwycające pomysły.
Kilka dni temu Ola mnie dopytywała, co jeszcze może ulepić z plasteliny? I naprawdę starałam się wymyślić coś wyjątkowego i nietuzinkowego. Ale do mojej głowy nachalnie wpychał się obraz rozpuszczonej mazi. To dopiero była przednia zabawa! Dawniej plastelina była twarda niczym głaz i w czasie ugniatania, na dłoniach pojawiały się odciski. Dobrym patentem na jej rozmiękczenie było przyklejanie plasteliny do grzejnika. Wprawdzie cały pokój pachniał wtedy co najmniej dziwnie, a grzejniki ociekały paskudnym, okropnie brudzącym glutem, ale wraz z bratem bawiliśmy się wręcz wybornie. Ściekająca breja zaraz zamieniała się w potwora, który połykał co rusz nowe fragmenty plasteliny... 
Zerkam jednak na swój śnieżnobiały grzejnik i ogarnięta grozą zaczynam lepić królika. Byle tylko nie wygadać się przed dzieckiem, że prawdziwa zabawa zacznie się, gdy tą plastelinę rozpuścimy. Z pomocą przychodzą nam książki. W jednej z nich znajduję nawet inspiracje na Halloween. No cóż? Zaczynamy zabawę.



 "Zwierzaki z plasteliny" upolowałam w antykwariacie za 5zł. Śmieszna cena za tak dobrą książkę. Znajdziemy w niej dokładne instrukcje, jak krok po kroku ulepić dane zwierzątko. Dobrze zilustrowana i czytelna, z pewnością zachęci pociechy do sięgnięcia po plastelinę.




Tytuł:Zwierzaki z plasteliny
Seria:Aktywne zabawy
Autor:Opracowanie zbiorowe
Tłumaczenie:Ulanowski Krzysztof
Wydawnictwo:Wydawnictwo Książkowe Ibis


"Lepimy z plasteliny", to książka która wymaga umiejętności czytania - w innym wypadku dziecko może nie pojąć dość zawiłych instrukcji. Pomimo tego, Ola chętnie po nią sięga - wzorując się na ilustracjach, lepi zwierzątka i potwory (mamy nawet instrukcję jak ulepić Frankensteina i wampira).





Tytuł:Lepimy z plasteliny
Autor:Opracowanie zbiorowe
Tłumaczenie:Ignatowska Monika
Wydawnictwo:Wydawnictwo Rea











Recenzja bierze udział w tegorocznym wyzwaniu "77 recenzji gier, 77 recenzji książek i 7 konkursów".  Więcej informacji o wyzwaniu znajdziecie tutaj: KLIK

Kapitan Nauka przedstawia - Angielski dla dzieci. Książka + karty obrazkowe.

Kapitan Nauka przedstawia - Angielski dla dzieci. Książka + karty obrazkowe.

Niewielkie pudełko, ponad 100 kart i tysiące możliwości - tak w skrócie można opisać niezwykłe karty obrazkowe do nauki języka angielskiego. Zestaw od Kapitana Nauki gwarantuje wiele godzin dobrej zabawy, satysfakcję ze zdobytej wiedzy oraz dostarcza mnóstwa pozytywnych emocji.

Dzisiaj mam okazję zaprezentować dwa zestawy kart: W domu i w szkole oraz 100 pierwszych słówek. W każdym pudełku znajdziemy dwustronne karty - po jednej stronie umieszczono słowa zapisane w języku polskim, natomiast po drugiej - w języku angielskim. Aby dzieciom było łatwiej opanować wymowę poszczególnych zwrotów, do pakietu dołączono płytę CD z odpowiednimi nagraniami. Mamy też obszerną książeczkę, która dla rodziców może stać się natchnieniem. Pomysły na gry i zabawy językowe są naprawdę inspirujące, a wspólne spędzanie czasu na przyjemnej nauce z pewnością zacieśni więzi rodzinne.




Zestaw "W domu i szkole", to komplet kart skierowany do nieco starszych pociech (6-9 lat). Zawiera nie tylko słówka, które zostały podzielone na odpowiednie kategorie, ale także proste zdania, które pomogą nam budować wypowiedzi z użyciem nowo poznanych słów.


W te części poznamy, a także utrwalimy słownictwo w języku angielskim z zakresu:

  • Mój dom
  • Mój pokój
  • Mój komputer
  • Co robię codziennie
  • W łazience
  • W kuchni
  • W mojej szkole
  • Co robię w szkole
  • Co umiem, a czego nie umiem
  • Umiem już liczyć



Zestaw "100 pierwszych słówek", to komplet kart skierowany do dzieci w wieku 3-6 lat.


W te części poznamy, a także utrwalimy słownictwo w języku angielskim z zakresu:




  • Ja i moja rodzina
  • Moja twarz i moje ciało
  • Moje ubrania
  • Moje zabawki
  • Lubię jeść!
  • Lubię owoce i warzywa!
  • Umiem już liczyć!
  • Ile kolorów!
  • Pory roku i dni tygodnia
  • Jakie to jest?

Dzięki załączonej książeczce, rodzic bez problemu rozpocznie zabawę z wykorzystaniem kart. Wystarczy wybrać jedną z gier słownych i posłużyć się przykładowymi pytaniami, aby zachęcić dziecko do utrwalenia zdobytej wiedzy. 


Ola była zachwycona możliwością podszkolenia języka angielskiego. W poniedziałek czekał ją pierwszy sprawdzian ze słówek (owoce, warzywa oraz liczby). W niedzielę z radością słuchała nagrań, starała się także zapamiętać jak dany wyraz się pisze. Bez większego stresu podeszła do testu i wróciła jak zwykle - w podskokach. Pierwszy test zaliczyła na piątkę.


Rafałek uwielbia słuchać nagrań - przed pójściem spać często prosi o włączenie płyty. Pokój dzieli razem z Olą, więc oboje w zamyśleniu powtarzają zasłyszane wyrazy. Jego ulubioną grą jest Playing ball - w przypadku, gdy poprawnie odgadnie nazwę słówka (w języku angielskim), rzuca piłeczką do kosza. Jeżeli trafi celnie - otrzymuje 2 punkty; a jeżeli chybi - 1 punkt.


W książeczkach znajdują się także zadania przeznaczone dla dzieci - kolorowanki, labirynty, łączenie obrazków z nazwami itp. Rozwiązywanie takich zadań jest dobrym sposobem na podsumowanie zdobytej wiedzy.


Przez ostatni miesiąc testowaliśmy oba zestawy - odsłuchiwanie nagrań sprawiało dzieciom niemałą przyjemność, a jeżeli chodzi o zabawy z wykorzystaniem kart, to każda pociecha odnalazła radość w innych zadaniach. Ola najlepiej bawiła się odpowiadając na pytania zadawane w języku angielskim, natomiast Rafał upodobał sobie gry językowe (zwłaszcza te, w których trzeba biegać i skakać). Sama mile spędzałam czas, czasem dusząc się ze śmiechu, gdy Rafał usiłował wymówić nieco bardziej skomplikowane słowo. Jestem pewna, że gdy dzieci nauczą się wszystkich zwrotów jakie mamy w naszych pakietach, zamówię kolejne części Kart obrazkowych.


Karty obrazkowe znajdziecie: TUTAJ







Recenzja bierze udział w tegorocznym wyzwaniu "77 recenzji gier, 77 recenzji książek i 7 konkursów".  Więcej informacji o wyzwaniu znajdziecie tutaj: KLIK


Słońce i księżyc - W to mi graj!

Słońce i księżyc - W to mi graj!

A oto kolejna gra z serii "W to mi graj". Nieskomplikowane reguły i szybko przebiegająca rozgrywka, zapewniają dobrą zabawę dla graczy niemal w każdym wieku.


Mąż kipi entuzjazmem i co chwilę zagarnia ze stołu gotowe zestawy. Ja wlepiam bezmyślnie wzrok w swoją talię, zastanawiając się czemu wszyscy podrzucają mi dodatkowe karty; a znajomy chyba jeszcze nie do końca załapał, że swoją złośliwość powinien przerzucić na innego przeciwnika.  Pomimo banalnych zasad trzeba trochę pogłówkować, aby odnieść zwycięstwo. 



W poręcznym pudełku znajdziemy po trzy żetony symbolizujące Słońce oraz Księżyc, karty odpowiadające symbolom (po 29) oraz zaćmienia Słońca jak i Księżyca.
Każdy uczestnik zabawy otrzymuje dwa różne żetony, oraz 5 losowo dobranych kart.


W czasie gry wykonujemy jedną z dwóch dostępnych akcji: wykładamy kartę do zbioru swojego lub przeciwnika, bądź usuwamy własne rzędy kart.


Karty dokładamy z lewej bądź prawej strony w ten sposób, aby tworzyły w rzędzie numerację rosnącą.


Jeżeli jakaś karta nam nie odpowiada, możemy ją przykryć zaćmieniem, a w kolejnym ruchu - uzupełnić kartą, która bardziej nam pasuje.


Gdy gracz w swoim ruchu nie jest w stanie dołożyć żadnej karty (blokuje się), odrzuca wszystkie karty jakie ma w ręku, oraz usuwa rząd Słońca i Księżyca. 


W przypadku, gdy wyłożymy kartę, na której widnieje wizerunek zwierzęcia, musimy w tym samym ruchu, zagrać jeszcze jedną z kart.


Jeżeli wyłożymy wszystkie swoje karty, losujemy kolejne 5 i kontynuujemy grę.


Gra zbliża się ku końcowi, gdy wykorzystamy wszystkie karty z naszego głównego stosu. Uczestnicy zabawy wykonują swoje zagrania dopóki nie skończą im się karty w ręku. Nadal mogą usuwać gotowe i nieskończone rzędy. Jeżeli na koniec gry na stole pozostaną nieukończone zbiory, karty będą liczone jako punkty ujemne (jeden minus za każdą pozostawioną kartę). Każda karta Słońca lub Księżyca daje jeden punkt zwycięstwa.

Szybkie i niezbyt skomplikowane gry cieszą się ostatnio dużą popularnością - warto po nie sięgać, gdy nie mamy zbyt wiele czasu na rozegranie dłuższej partyjki. Proste zasady umożliwiają grę z nowymi uczestnikami zabawy (nie trzeba poświęcać czasu na tłumaczenie skomplikowanych i zawiłych reguł gry). Przypadną do gustu młodszym jak i starszym zawodnikom, zapewniając relaks i dobrą zabawę.

Za wsparcie w realizacji wyzwania, a także wszystkie materiały informacyjne oraz gry, przeznaczone do recenzji, dziękuję Wydawnictwu Granna.

Recenzja bierze udział w tegorocznym wyzwaniu "77 recenzji gier, 77 recenzji książek i 7 konkursów".  Więcej informacji o wyzwaniu znajdziecie tutaj: KLIK

Więcej ciekawych gier możesz zobaczyć na stronie akcji Grajmy!




Jak nauczyć dziecko przegrywać?

Jak nauczyć dziecko przegrywać?

Babcia po raz piąty przegrywa z dziećmi w Memory. W końcu w połowie rozgrywki miesza wszystkie kafelki i przysiada rozwścieczona. Dzieci oczywiście zaczynają wrzeszczeć, że takie zachowanie jest wbrew wszelkim zasadom. Ola zaczyna płakać, a babcia wstaje i wychodzi z pokoju. Ciągła porażka nie nastraja zbyt optymistycznie, więc co się dziwić dzieciom, że źle znoszą przegraną?



Dzieciom nie jest łatwo zmierzyć się z niektórymi emocjami. Niekiedy mają problem z określeniem, co w danym momencie czują: zazdrość, gniew a może bezsilność i zniechęcenie? W czasie przegranej tak naprawdę nie czujemy jednej, ściśle określonej emocji. Są one uwarunkowane od wielu czynników:
  • gniew na przeciwnika - jeżeli osoba, z którą graliśmy, chełpi się zwycięstwem lub, co gorsza, naśmiewa się z nas, trudno zachować stoicki spokój. W takim wypadku rozgniewane dziecko może rozsypać elementy z gry lub przywalić rywalowi. Te opanowane zacisną dłonie w pięści i odejdą. W tym przypadku mamy do czynienia z dwoma niewłaściwymi zachowaniami - jeden z graczy nie powinien puszyć się jak paw i kpić z rywala, natomiast drugi - nerwy powinien  trzymać na wodzy. Powinniśmy nadzorować przebieg gry i zainterweniować w odpowiednim momencie, tłumacząc, że zachowanie dzieci jest niewłaściwe.
  • gniew na samego siebie - jeżeli dziecku coś nie wychodzi, gniew może skierować na własną osobę. W takim wypadku dobrze jest dostosować się do potrzeb dziecka - być może chce chwilę pobyć samo. Gdy już się uspokoi, warto zachęcić je do podjęcia wyzwania i ponownego rozegrania partii. W przypadku, gdy pociecha wpada we frustrację, szczypie się lub umyślnie uderza, należy porozmawiać z dzieckiem i pomóc mu rozładować emocje np. uderzając w gniotka, worek treningowy; wykonując ćwiczenia fizyczne bądź oddechowe.
  • zniechęcenie i brak wiary we własne możliwości - niejednokrotnie spotkałam się z założeniem, że dziecku NIE NALEŻY ułatwiać drogi do odniesienia zwycięstwa. Tak więc, pociecha grała z rodzicami i... przegrywała. Bezustannie. W końcu nie jest łatwo wygrać z osobami tak doświadczonymi jak rodzice, czy starsze rodzeństwo. Na nic się zdały tłumaczenia opiekunów, że wygrana nie jest najważniejsza. Dziecko także pragnie zasmakować triumfu. Dlatego jeżeli rodzic nie chce się podkładać i udawać, że przegrało z własnym dzieckiem, niech umożliwi mu grę z rówieśnikami, bądź wybierze grę kooperacyjną.
  • żądza wygranej - dziecko z wdziękiem wygrywa, natomiast, gdy poniesie porażkę... wpada w istną histerię. Płacze i krzyczy, dąsa się i obraża. Całkowicie rezygnuje z rozegrania kolejnej partii, a gdy w końcu zasiada do gry, spogląda posępnie i marudzi, odbierając innym graczom przyjemność ze wspólnej zabawy. Tłumaczenia na nic się zdają - dziecko jest często głuche na pouczenia i rozmowy. Dobrym rozwiązaniem jest... naśladowanie dziecka. Tata, który wije się z nerwów po dywanie; mama, która dąsa się i w połowie gry rzuca karty. Jeżeli taki widok nie zmusza dzieci do myślenia, dobrze jest po prostu... grać. Grać częściej i z innymi ludźmi. Dzieci nie raz potrzebują czasu, aby dojrzeć do przegranej i oswoić się z własnymi uczuciami.
Grając z dziećmi warto pamiętać jeszcze o podstawowych zasadach:
  • sięgamy po gry dopasowane do wieku i zdolności naszych pociech
  • nigdy nie gramy z dziećmi, które są przemęczone (w innym wypadku pociechy łatwiej będą ulegały własnym emocjom)
  • gra ma sprawiać radość wszystkim uczestnikom zabawy 
  • zwycięstwo jest tylko dodatkową atrakcją 
  • staramy się wybierać gry, w której każdy z graczy ma jednakowe szanse na odniesienie zwycięstwa
  • w przypadku, gdy dziecko kompletnie nie radzi sobie z przegraną, sięgamy po gry kooperacyjne
Budowa zamku - Foxgames.

Budowa zamku - Foxgames.

Budowa zamku, to ciekawa propozycja dla dzieci - dzięki niej pociechy zmierzą się z wyzwaniami matematycznymi, poćwiczą pamięć i udoskonalą taktykę. Umiejętności te, z pewnością przydadzą się, gdy dzieci zechcą sięgnąć po nieco bardziej wymagające gry.

Budowa zamku, to szybka i prosta gra karciana. Chociaż pozornie wygląda na niewielką, to aby w nią zagrać, musimy dysponować sporą wolną przestrzenią. 


W pudełku znajdziemy cztery wieże startowe - po jednej dla każdego gracza.


Oraz pokaźny zbiór 45 kart muru, które ponumerowane są od 2-46.


Celem gry jest jak najszybsze wybudowanie zamku. Aby tego dokonać, musimy zdobyć 9 kart muru. Zadanie brzmi banalnie, ale każda kolejna karta dokładana do zamku musi posiadać numer wyższy od poprzedniej karty.


Wszystkie karty wykładamy rewersem do dołu. Grę rozpoczyna najmłodszy uczestnik zabawy i losuje dowolną kartę. Jeżeli decyduje się ją zachować - dokłada ją do swojego zamku. Jeżeli karta mu nie pasuje - odkłada ją w te samo miejsce.



W przypadku, gdy karta zostaje odrzucona, staramy się zapamiętać jej numer oraz położenie. Nie jest to jednak proste - na widok takiego zbioru można dostać oczopląsu.


W przypadku, gdy dobrany numerek na karcie jest niższy od wylosowanych kart w zamkach pozostałych graczy, należy usunąć ją z gry.


Istnieje inny wariant gry, dzięki któremu możemy uzyskać dodatkowe punkty. Aby je zdobyć, wystarczy, że w naszym zamku zgromadzimy karty specjalne, z wizerunkami króla, królowej, rycerza, księżniczki itp.


Gra jest szybka, prosta i przyjemna. Dzieci mają szansę poćwiczyć pamięć i koncentrację. Nauczą się także szacować, które karty warto zachować, a które lepiej odłożyć. Karcianka w ciekawy sposób pokazuje także zbiory liczb. A sama grafika z pewnością przypadnie do gustu dzieciom jak i osobom dorosłym.









Recenzja bierze udział w tegorocznym wyzwaniu "77 recenzji gier, 77 recenzji książek i 7 konkursów".  Więcej informacji o wyzwaniu znajdziecie tutaj: KLIK

Więcej ciekawych gier możesz zobaczyć na stronie akcji Grajmy!


Jak przekonać dzieci do zdrowego odżywiania? Mąki pełnoziarniste.

Jak przekonać dzieci do zdrowego odżywiania? Mąki pełnoziarniste.

   Wpis z serii - W krzywym zwierciadle. 

W kuchni panuje niesamowity rozgardiasz - mąka oblepiła niemal całą powierzchnię blatów i podłogę. Wszędzie walają się miski i garnki. Z uwagą przyglądam się moim pierogom. Nalepiłam ich ponad setkę, a teraz spoglądam na nie z przestrachem. Bowiem postanowiłam ulepszyć dawną wersję ciasta - i wytoczyłam ciężkie działa: mąkę orkiszową pełnoziarnistą. Nazwa mąki robi wrażenie - cena również. Za kilogram tego podejrzanego produktu trzeba zapłacić ok.8-12zł. No, ale czego nie robi się dla zdrowia dziecka?
   Pierogi nie prezentują się tak elegancko jak zawsze. Ich kolor balansuje pomiędzy brązem a fioletem, zapach natomiast przywodzi na myśl trociny. I uwierzcie - gdyby nie doskonały farsz z mięsa wołowego, z dużą ilością cebuli i majeranku, zapewne smak także wskazywałby na zatęchłą tekturę.
   Pierogi pozostawiam do ostygnięcia i wyruszam po dzieci. Z przestrachem myślę o przygotowaniu nowego obiadu. Bo mam szczere wątpliwości, czy przekonam ich do zjedzenia dzisiejszego eksperymentu. Po powrocie odwieszam płaszcz i dziecięce ubrania, a pociechy w tym czasie oblegają stół i pałaszują pierogi. Mlaskają przy tym i rozpływają się w zachwycie nad dziwnym wyrobem. Spoglądam ze zgrozą na ich wilczy apetyt, chwaląc się w duchu za przezorność - od małego wciskałam im pełnoziarniste makarony. Teraz nawet nie zauważyły, że z pierogami jest coś nie tak... Kolor ciasta wywołał tylko radosne okrzyki,a sam smak nie wywołał ani zdziwienia, ani tym bardziej fali protestu.
   Wniosek jest jeden: Wszelkie produkty pełnoziarniste należy wprowadzać jak najwcześniej do dziecięcego jadłospisu. W innym wypadku, na widok zdrowej żywności, dzieci będą reagowały jak ich tata - nagłym zwrotem i paniczną ucieczką.


Copyright © 2014 Zdolne Dzieci , Blogger