Tupcio Chrupcio - czyli rozwiązujemy problemy z pomocą książek.

Tupcio Chrupcio - czyli rozwiązujemy problemy z pomocą książek.

   Tak jak już kiedyś wspominałam, książki nie tylko wzbogacają zasób słownictwa i rozbudzają wyobraźnię, ale także kształtują odpowiednie wartości, oraz pomagają rozwiązać problemy, z jakimi zmagają się dzieci. Wystarczy sięgnąć po książki tematyczne: np. "Franklin boi się ciemności", "Laszlo boi się ciemności" czy "Tupcio Chrupcio. Ja się nie boję!" - i zmierzenie się z lękiem staje się znacznie prostsze.
   Tupcio Chrupcio, to seria, która została stworzona z niezwykłą starannością. Aż wstyd przyznać, ale pojawiło się wiele książek, których jakość znacznie spadła - za to autorzy i wydawnictwa zaczęły nastawiać się na zysk. I zamiast książkę dopracować, wytężyć nieco umysł i wydać tak samo dobrą część, jak pozostałe - już po miesiącu szykuje dla nas nowość. Nowość nudną, monotonną i praktycznie niczym się nie wyróżniającą. Książka sprawia wrażenie szkolnego podręcznika, a nie literatury dziecięcej, która powinna przede wszystkim zaciekawić i przykuć dziecięcą uwagę. Kilka zabawnych ilustracji ma odwrócić naszą uwagę od pustki bijącej od książki. Ciekawa jestem, czy już się z tym spotkaliście?
   No, ale wracając do tematu. Tupcio Chrupcio ma sporo części - i każda posiada ten sam charakter: ujmujące ilustracje, ciekawie napisana treść. Są to książki, po które sama chętnie sięgam (a jak zdarzy się, że dzieci zasną nim zdążę doczytać bajkę do końca, to sama po cichu dokańczam lekturę). Tak więc nie podzielę części na lepsze i gorsze - jak dla mnie wszystkie są doskonałe!
   Zachęcam więc do czytania. A oto wykaz niektórych książek, jakie można znaleźć w księgarniach:

- "Tupcio Chrupcio Nie chce spać"
- "Tupcio Chrupcio Kapryśna myszka"
- "Tupcio Chrupcio Nie chce jeść"
- "Tupcio Chrupcio Jest kłamczuszkiem"
- "Tupcio Chrupcio Przedszkolak na medal"
- "Tupcio Chrupcio Ja się nie boję!"
- "Tupcio Chrupcio Żegnaj pieluszko"
- "Tupcio Chrupcio Urodzinowy prezent"

Seria:                Tupcio Chrupcio
Autor:  Piotrowska Eliza
Wydawnictwo:  Wydawnictwo Wilga



"O Grzesiu, chłopczyku, który nie przestawał zadawać pytań" - czyli trudne zagadnienia.

"O Grzesiu, chłopczyku, który nie przestawał zadawać pytań" - czyli trudne zagadnienia.

   Przywykłam do krótkich tytułów - a tu BACH! Tytuł długi, książka grubaśna niczym encyklopedia. Ale urzeka - od pierwszej przeczytanej strony.

   Dzieci zadają mnóstwo pytań - najgorsze są te, na które nie znam odpowiedzi. Czasami pytania zmuszają mnie do refleksji, niekiedy do zagłębienia własnej wiedzy (zwłaszcza pytania Rafała o nazwy poszczególnych gatunków ptaków, albo Oli dotyczące historii - zresztą, kto to widział, żeby w  tym wieku dziecko historią się interesowało...?). W książce, którą mam okazję dzisiaj recenzować, znajdziecie mnóstwo odpowiedzi na trudne pytania naszych szkrabów. Oczywiście nie są to zagadnienia proste, na które odpowiedź znajdziemy w albumie ptaków, czy encyklopedii. W książce znajdziemy odpowiedzi na pytania takie jak
- Dlaczego nie mogę robić tego, co chcę?
-  Dlaczego niektórzy ludzie są niegrzeczni? 
- Jak się urodził świat? 
- Co to jest śmierć?
   Ilustracje są bardzo wymowne i przykuwające uwagę - treść krótka, ale zrozumiała. Nie wiem ile autor książki poświęcił czasu, aby ująć w słowa tak ważny przekaz, ale zrobił to doskonale. Na końcu książki znajdziemy praktyczne wskazówki pedagogiczne przeznaczone dla rodziców.


Tytuł: O Grzesiu, chłopczyku, który nie przestawał zadawać pytań
Autor: Opracowanie zbiorowe
Tłumaczenie: Suchanow Klementyna
Wydawnictwo: Społeczny Instytut Wydawniczy Znak
                  
      









Jogurty Zott z dodatkami - naturalnie! Czyli Jogurt naturalny + chrupiące szaleństwo!

Jogurty Zott z dodatkami - naturalnie! Czyli Jogurt naturalny + chrupiące szaleństwo!

   Jogurty Zott nie przestają mnie zaskakiwać: są naprawdę smaczne i wydają się być doskonałą alternatywą dla drugiego śniadania/ bądź szybkiego posiłku. Oczywiście nie zahamują głodu na wieczność, ale mam chociaż pewność, że jakoś dotrwam do obiadu. I nie będę miała wyrzutów sumienia, że pochłonęłam coś pomiędzy posiłkami. Bo w końcu sięgam po coś, co nie tylko hamuje głód, ale także dostarcza potrzebne witaminki i związki mineralne. Jak dla mnie: genialna przekąska.
   Mąż uwielbia sięgać po jogurty, gdy dopada go apetyt na COŚ. A owe Coś jest nieokreślone, ale dokuczliwe. Zajada się wtedy jogurtem, po czym usatysfakcjonowany odchodzi od lodówki.
  Dzieci wyjadają ze smakiem dodatki z jogurtu, zawsze pozostawiając jakąś małą część samego jogurtu naturalnego na dnie opakowania: według nich powinno być nieco więcej dodatków (ale według mnie jest ich wystarczająco).
   Jogurty Musli  pojawiły się w czterech smakach:
- Musli czekolada-banan
- Musi tropikalne
- Musli orzechowe
- Chrupiące miodowe musli

  Tak więc każdy znajdzie smak, który mu przypadnie do gustu.
   Skład jogurtów jest zadowalający - tzn. brak paskudnych ulepszaczy, niewielka ilość cukru w dodatkach (w samym jogurcie oczywiście nie ma cukru) i NISKA kaloryczność. Nic - tylko się zajadać.



Kolejny konkurs dla czytelników!

Kolejny konkurs dla czytelników!

   Tak jak już wcześniej wspomniałam, mam zamiar organizować konkursy - aby podziękować czytelnikom i zachęcić innych, do częstszych odwiedzin na blogu.
   Zasady konkursu są proste:
- wystarczy polubić profil https://www.facebook.com/Zdolnedzieciblogspotcom-751999868282180/
- polubić i udostępnić post konkursowy
- wpisać dowolny komentarz
  Pierwsza nagroda zostanie wylosowana spośród wszystkich uczestników, druga jest przewidziana dla najaktywniejszego czytelnika :-)

   Tym razem do wygrania doczepiane rzęsy karnawałowe - do wyboru po jednym opakowaniu dla każdego zwycięzcy. Oczywiście zwycięzca wybiera te, które mu odpowiadają.

  Zakończenie konkursu 6 listopada o godzinie 23:59. Wyniki postaram się podać w ciągu 3 dni od zakończenia konkursu.








Kącik na gry planszowe i książki - czyli zapełniamy poddasze.

Kącik na gry planszowe i książki - czyli zapełniamy poddasze.

   Niektórzy widząc zbiór gier planszowych i książek jaki posiadamy, łapie się za głowę. Jedni rozbawieni pytają, czy to przedszkole, świetlica, a może sklep? Inni w myślach usiłują przeliczyć, jaką fortunę przeznaczyłam na takie absurdalne zakupy. Pozwolę sobie na wstępie wytłumaczyć, że zakup gier nie musi być rzeczą kosztowną. A oto lista, gdzie można tanio nabyć gry:
- wyprzedaże/zniżki - wystarczy, że gra ma pogniecione pudełko, a jej zakup może zostać zaniżony aż o połowę.
- kody rabatowe - w niektórych księgarniach można otrzymać kod rabatowy: wydajesz 100zł, drugie 100zł otrzymujesz w prezencie. Jeżeli dodatkowo trafimy na zniżki gier, to naprawdę możemy się obłowić - w końcu gry planszowe dla dzieci kosztują 15-50zł. Wybierając te niższe półki cenowe, wcale nie dokonujemy gorszego wyboru.
- lumpeksy - zdziwieni? Ja bardzo często kupuję książki i gry (w polskiej wersji językowej) właśnie w lumpeksach. Najczęściej w cenie 6-15zł za kg. Heh - cóż to za przelicznik! Za grę średnio płacę 3-7zł.
- giełda - ludzie marzą o pozbyciu się rzeczy, które walają się po kątach, Gry i książki można kupić w rozsądnej cenie, a czasami za przysłowiowe grosze.
- konkursy - jest naprawdę mnóstwo konkursów, w których można wygrać bardzo ciekawe gry planszowe - ubolewam jednak nad tym, że zgłoszeń jest niewiele.
- prezenty - jeżeli ktoś zapyta, co mógłby kupić dziecku z okazji urodzin - śmiało mówcie, że gry lub książki.
   Niektórzy dopytują, po co zbieram gry. I tutaj też sprostuję: nie kolekcjonuję gier. Te, które mi się nie podobały - oddałam bądź wyrzuciłam. Bo niektóre okazywały się być plastykowymi, tandetnymi bublami, które doprowadzały rodzinę do szaleństwa. Pomylone reguły, miliony drobnych elementów (nad którymi ciężko było zapanować) i męczarnia, zamiast przyjemności płynącej z gry. Te gry, które znajdują się w naszym zakątku, nie leżą osamotnione, bo gramy w nie niemal codziennie. W takim wypadku ogromny zasób gier jest raczej uzasadniony.
   A mi nie pozostaje nic innego, jak polecić zakup gier planszowych i życzyć miłej rozgrywki!




Ola kocha, ja nie znoszę - czyli pozwalamy dziecku na wybór.

Ola kocha, ja nie znoszę - czyli pozwalamy dziecku na wybór.

   Biurko w stylu retro - to pierwszy zakup do Oli pokoju. Drewniane, z szufladkami wyścielanymi czerwonym materiałem, prawdziwe cudo. Dość szybko udało mi się znaleźć pasujące krzesło i lampkę z setką malutkich kryształków, które mieniły się niemal magicznym blaskiem. Szybko rozplanowałam resztę pokoju i zaczęłam poszukiwania szaf w podobnym stylu. Udało mi się znaleźć łóżko... I wtedy w Oli narósł bunt i gniew - słuszny zresztą.
- Mamo! To mój pokój! Ja tu będę spała!
  No tak... Niby tak... Ale ja WIEM LEPIEJ jak ten pokój powinien wyglądać... Nie wiem kiedy w końcu mnie olśniło, że dziecko ma rację. Skoro to miał być jej pokój, to chociaż częściowo powinnam wziąć pod uwagę jej zdanie. A ja machnęłam ręką i zakupiłam to, co uważała za ideał: wściekle różowy dywan, różowe meble i żyrandol. Pokój był w połowie kremowy - reszta też została przemalowana na jej ulubiony kolor. Całe szczęście, że podłogi założyłam białe - bo wchodząc do pomieszczenia można było dostać oczopląsu. Ale Ola była szczęśliwa - przez prawie 5 lat, aż zdecydowaliśmy się na stworzenie większej przestrzeni dla niej i jej brata.
   Piszę to, aby poruszyć dość trudne zagadnienie dotyczące zdania naszych dzieci. Możliwe, że popełniłam dwa błędy - po pierwsze decydując za dziecko, po drugie - pozwalając jej na samodzielny wybór. Ale wiedziałam, że stworzyłam jej pokój, o jakim marzyła - ani mi, ani jej nie stała się z tego powodu krzywda. A wiecie, że nawet wybór książek czy zabawek trzeba kontrolować? Książki, które znajdziemy w księgarniach teoretycznie są przeznaczone dla dzieci. Czasem jednak znajdziemy w nich sceny tak drastyczne, że aż człowiek rozdziawia zszokowany buzię. Morderstwo? Krew? Poucinane kończyny?! Tak, tak! Takimi widokami raczą nas niektórzy wydawcy. A dziecko skuszone niską ceną książki (w końcu trzeba zejść z ceny, żeby się tego paskudztwa pozbyć), wpakuje mamie do ręki książkę. A mama posłusznie książkę zakupi - bo tania, a dziecku przecież trzeba czytać. Nie obejrzy treści. Poza tym - to samodzielny wybór dziecka, a pociecha musi zacząć podejmować wybory. Otóż to - wybór trzeba kontrolować. Podobnie jest z zabawkami - na święta, urodziny, za pieniążki przesłane przez ciocię - dziecko samodzielnie wybiera to, co chciałoby dostać. I kupuje kolejny zestaw klocków, albo lalkę, która za tydzień nienaturalnie powykręcana skończy na dnie kartonu (wraz z dziesiątką koleżanek). A tak dobrze zasugerować dziecko, żeby kupiło puzzle - bo wieczorami chętnie je z nim ułożymy. Albo jakąś grę planszową, w którą będziemy mogli wspólnie pograć. Jeżeli pociechy mają rodzeństwo, to nic nie stoi na przeszkodzie, aby grały ze sobą. Rafał (3,5 roku) i Ola (6,5 roku) potrafią grać już wspólnie. Czasem córeczka patrzy z przymrużeniem oka na jego drobne oszustwa, ale często grają na normalnych zasadach. I Rafał potrafi wygrać - co cieszy zarówno Rafała jak i Olę (bo ma godnego siebie przeciwnika).
   Jeżeli chodzi o dyskusję na temat wyboru, gorzej mają się sprawy dotyczące książek. Ja uwielbiam książki z morałem, pouczające, edukacyjne. Rafał mój wybór w pełni popiera i wybiera praktycznie te same książki co ja. A Ola sięga po zróżnicowaną literaturę. Idąc do biblioteki sięga po przyjaciół Martynki, poszukuje nowych przygód Basi czy Elmera. Po raz kolejny sięga po Krecika i zbliża się do regału, na którym leżą... Smerfy. A ja Smerfów nienawidzę. I nic nie poradzę na to, że skręca mnie na sam widok Gargamela, a te małe paskudy przyprawiają mnie o ból głowy. Ola śmieje się na widok mojej zbolałej miny:
- Mój wybór! - przypomina.
  A ja przypominam, że jej wybór, ale to Ja będę musiała czytać na głos ową książkę.
- Ale ja słucham czasem książek, które wcale mi się nie podobają. Ale słucham, bo ty je wybrałaś.
   I znów trudno  nie przyznać jej racji. Więc akceptuję jej wybór - w końcu Smerfy nie mordują się, nie rzucają wulgarnych słów i nie sieją ogólnej szkody w dziecięcych umysłach.

Autor: Peyo
Tłumaczenie: Opracowanie zbiorowe
Wydawnictwo: Egmont Polska Sp. z o.o.







Testowanie nowych jogurtów Zott Primo - czyli jogurty naturalne z pysznymi dodatkami!

Testowanie nowych jogurtów Zott Primo - czyli jogurty naturalne z pysznymi dodatkami!

   Tym razem mąż załapał się na kampanię w trnd# . Tak jak już wspominałam, kampanie są całkowicie darmowe - a od uczestników wymaga się jedynie rzetelnej opinii - i odrobiny swojego czasu. Oprócz jogurtów przysłano ekologiczne torby: ledwo przyszły, a już znalazły swoich właścicieli.
   Odnalezienie jogurtów na sklepowych półkach nie przysporzyło problemów. Jogurty są ogólnodostępne - my zaopatrzyliśmy się w sklepie Tesco. Teraz czeka nas już sama przyjemność - czyli sprawdzenie, czy jogurty na stałe zawitają w naszym domu.

#ZottNaturalnie #naturalniezmusli #naturalniezowocami






Copyright © 2014 Zdolne Dzieci , Blogger