Super Farmer - świetna gra rodzinna.
Rzucasz, zabierasz, wymieniasz - oto super krótka instrukcja gry, która zawitała w naszym domu. Ale jak tu nie kupić Farmera, gdy córka na jego widok skacze z radości? Może i też zapałałabym to tej planszówki większą miłością, ale... ciągle przegrywam!!!
Zasady Super Farmera są banalnie proste - rzucamy dwoma kośćmi i staramy się zdobyć po jednym ze wszystkich zwierząt występujących w grze: królika, owcę, świnię, krowę i konia. Mamy tu zaledwie namiastkę taktyki: musimy bowiem przekalkulować, kiedy wymienić nasze zwierzątka, oraz podjąć decyzję, czy warto zainwestować w psy, które będą pilnować naszego stada.
Grę rozpoczynamy bez żadnych zwierzaków (lub umownie - wręczyć każdemu po jednym króliku). Aby rozpocząć swoją hodowlę musimy wyrzucić dwa identyczne zwierzątka. Najbardziej prawdopodobne jest wyrzucenie dwóch królików, chociaż może się poszczęścić i wypadną dwie owce bądź świnki - jedna para, zapewnia nam jedno zwierzątko, które umieszczamy w swoim gospodarstwie.
W miarę rozwoju naszej farmy, ilość zwierzątek się powiększa, a co za tym idzie - przy każdym rzucie możemy zdobyć więcej zwierzaków. Posiadając cztery króliki i wyrzucając kolejnego - otrzymujemy dwa zwierzaczki. W przypadku, gdy mamy pięć królików i wyrzucany kolejnego - otrzymujemy już trzy zwierzątka (każda para zapewnia jedno zwierzę).
W grze występuje specjalny przelicznik zwierząt:
- 6 królików = 1 owca
- 2 owce = 1 świnka
- 3 świnki = 1 krowa
- 2 krowy = 1 koń
- 1 owca = mały pies
- 1 krowa = duży pies
W grze możemy też wyrzucić lisa, który pożera wszystkie nasze króliki; bądź wilka, który ze smakiem zjada wszystkie zwierzęta, za wyjątkiem konia i małego psa. Możemy ustrzec stado przed drapieżnikami i zainwestować w psa: mały chroni przed atakiem lisa (jednorazowo, potem czmycha w pogoń za chytruskiem). Natomiast duży pies broni nas przed atakiem wilka - jednorazowo, potem znów musimy inwestować w zakup zwierząt, które będą strzec naszego stada.
I teraz rzecz najważniejsza: dzieci UWIELBIAJĄ grę. No, ja nieco mniej... A wiecie dlaczego? Na 20 partii udało mi się wygrać zaledwie RAZ. Na nic zdaje się kupowanie zwierząt obronnych, gdy co czwarty rzut spotyka mnie zaszczyt w postaci odwiedzin wilka czy lisa. Kiedy inni gracze kończą grę, ja rozpoczynam hodowlę. No cóż? Najwidoczniej istnieje coś takiego jak szczęście w grach...
Największą radością jest jednak spoglądanie, jak dzieci sprawnie liczą i dobierają żetony. Ola lubi liczyć, tak więc kalkulacje ma w małym paluszku. Rafałek ma jednak 4,5 roku i z zachwytem spoglądam, jak dobiera sześć czy siedem króliczków. Gorzej wygląda utrata zwierząt - dzisiaj po raz pierwszy w życiu wybiegł z pokoju, po kolejnym ataku żarłocznego wilczyska. Całe szczęście wrócił po 5 minutach, gdy nieco ochłoną. No... Gra dostarcza mnóstwo emocji. Szala zwycięstwa gwałtownie się przechyla i czasem nie wiadomo, kto ostatecznie zdobędzie tytuł Farmera Roku.
Chociaż gra jest baaaardzo losowa, to zdecydowanie ją polecam! W przypadku rozgrywek rodzinnych bardzo wyrównuje szanse pomiędzy wszystkimi uczestnikami zabawy - wiek nie ma większego znaczenia. Bardziej liczy się... szczęście.
Więcej ciekawych gier możesz zobaczyć na stronie akcji Grajmy!
Wow, świetna gra!! Zapisałam sobie tytuł gry - udzielam korepetycji z angielskiego i może mi się przydać dla dzieciaków :D
OdpowiedzUsuń