Pokazywanie postów oznaczonych etykietą artykuł. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą artykuł. Pokaż wszystkie posty
W co grają dzieci? Czy rodzeństwo przy planszy.

W co grają dzieci? Czy rodzeństwo przy planszy.


Dzieci mają swobodny dostęp do gier planszowych. O swoje zbiory dbają, segregują poszczególne elementy i jeżeli znajdą jakiś drobiazg, który "schował się pod szafą", odkładają go do specjalnie przygotowanego pudełka (w którym znajdują się najczęściej pojedyncze puzzle). Czasem z rozbawieniem spoglądam na gry, które wybierają moje pociechy. Na ogół sięgają po dwie planszówki na zasadzie: ty zagrasz ze mną w to, a ja z tobą w tamto. I pomimo, że pomiędzy nimi jest spora różnica wieku (Rafał ma 4, a Ola 7 lat), najczęściej nie dochodzi w czasie gry do zgrzytów. Przeważnie, bo bywa, że syn zwęszy podstęp (tak - Oli zdarza się podglądać kafelki) i rozpoczyna się zaciekły spór o to, czy faktycznie siostra oszukiwała. No cóż? Powróćmy lepiej do gier...



Ostatnio najczęściej wybieraną przez dzieci planszówką jest... Motto od wydawnictwa Granna. Gra tak bardzo przypadła im do gustu, że nawet przyjazd gości nie oderwał ich od planszy. Proste i nieskomplikowane zasady wyrównują szansę na odniesienie zwycięstwa zarówno przez Olę jak i Rafałka. Oczywiście przy pierwszych rozdaniach Rafał zbierał tylko pojedyncze żetony, ale szybko dostrzegł w jaki sposób podbić stawkę i zagarnąć dwa na raz. Teraz triumfuje tak samo często jak siostra - grają zgodnie i bez krętactw.
Recenzja gry: KLIK



Na drugim miejscu znajdują się Gigamony od wydawnictwa TREFL. Gra przewidziana jest dla dzieci od piątego roku życia. Rafał zaczął w nią grać w wieku trzech lat. Na początku uparcie odkrywał wciąż te same kafelki (gra typu Memory), a Ola śmiała się z jego poczynań. Całe szczęście, że syn jest uparty i niełatwo się zraża. W tej chwili to Rafał jest bezspornym mistrzem w Gigamonach i pozostali gracze rzadko maja okazję z nim wygrać. 
Recenzja gry: KLIK


Sushi Go! od wydawnictwa Rebel, nie jest może pozycją polecaną dla takich maluchów jak Rafał, ale jednak... Lubi w nią grać i często po nią sięga. Ola niekoniecznie podziela jego zamiłowania, ale skoro umawiają się na dwie wybrane przez siebie gry, to nie odmawia mu rozegrania jednej tury. Podejrzewam, że niechęć Oli wynika z dziwnego zachowania brata, który w trzeciej rundzie zawsze obojętnieje na grę (w dwóch pierwszych świetnie dobiera karty i uzyskuje niezłe wyniki - często wyższe niż Ola). A w ostatniej rozgrywce nagle zaczyna... losować karty, co doprowadza Olę do białej gorączki. No cóż? Niełatwo jest grać z młodszym rodzeństwem.
Recenzja gry: KLIK


Zosia i jej ZOO od wydawnictwa Zielona Sowa, to gra, w której liczy się uratowanie jak największej ilości zwierząt. A że dzieci obdarzone są sporą ilością empatii, to w tej planszówce raczej nie stawiają na współzawodnictwo. Gra przebiega spokojnie i bezstresowo - uwielbia ją zarówno Ola jak i Rafał.
Recenzja gry: KLIK


Przy-gotuj się od wydawnictwa Kukuryku, to gra kooperacyjna. Naszym zadaniem jest przygotowanie posiłku przed nadejściem gości. Aby wygrać, dzieci muszą ze sobą współpracować i umiejętnie dobierać składniki. Oczywiście dzieci najczęściej rozdzielają pomiędzy sobą przepisy i starają się jak najszybciej uzbierać niezbędne produkty. Na nic zdają się tłumaczenia, że gra ma nieco inne zasady. Pociechy grają po swojemu i świetnie się bawią. No, ale o to chyba chodzi?
Recenzja gry: KLIK


Wybrane gry, to pozycje, w które w ostatnim czasie dzieci graja najczęściej. Warto dodać, że grają w nie same (w przypadku Sushi czasem pomagam podliczyć zdobyte punkty). Nie ślęczę nad nimi, nie pilnuję, czy gra przebiega bez zgrzytów i oszustw. Jednym słowem: rozgrywka toczy się bez nadzoru rodziców i o dziwo - dzieci się jeszcze nie pozabijały.
Jak przekonać dzieci do zdrowego odżywiania? Mąki pełnoziarniste.

Jak przekonać dzieci do zdrowego odżywiania? Mąki pełnoziarniste.

   Wpis z serii - W krzywym zwierciadle. 

W kuchni panuje niesamowity rozgardiasz - mąka oblepiła niemal całą powierzchnię blatów i podłogę. Wszędzie walają się miski i garnki. Z uwagą przyglądam się moim pierogom. Nalepiłam ich ponad setkę, a teraz spoglądam na nie z przestrachem. Bowiem postanowiłam ulepszyć dawną wersję ciasta - i wytoczyłam ciężkie działa: mąkę orkiszową pełnoziarnistą. Nazwa mąki robi wrażenie - cena również. Za kilogram tego podejrzanego produktu trzeba zapłacić ok.8-12zł. No, ale czego nie robi się dla zdrowia dziecka?
   Pierogi nie prezentują się tak elegancko jak zawsze. Ich kolor balansuje pomiędzy brązem a fioletem, zapach natomiast przywodzi na myśl trociny. I uwierzcie - gdyby nie doskonały farsz z mięsa wołowego, z dużą ilością cebuli i majeranku, zapewne smak także wskazywałby na zatęchłą tekturę.
   Pierogi pozostawiam do ostygnięcia i wyruszam po dzieci. Z przestrachem myślę o przygotowaniu nowego obiadu. Bo mam szczere wątpliwości, czy przekonam ich do zjedzenia dzisiejszego eksperymentu. Po powrocie odwieszam płaszcz i dziecięce ubrania, a pociechy w tym czasie oblegają stół i pałaszują pierogi. Mlaskają przy tym i rozpływają się w zachwycie nad dziwnym wyrobem. Spoglądam ze zgrozą na ich wilczy apetyt, chwaląc się w duchu za przezorność - od małego wciskałam im pełnoziarniste makarony. Teraz nawet nie zauważyły, że z pierogami jest coś nie tak... Kolor ciasta wywołał tylko radosne okrzyki,a sam smak nie wywołał ani zdziwienia, ani tym bardziej fali protestu.
   Wniosek jest jeden: Wszelkie produkty pełnoziarniste należy wprowadzać jak najwcześniej do dziecięcego jadłospisu. W innym wypadku, na widok zdrowej żywności, dzieci będą reagowały jak ich tata - nagłym zwrotem i paniczną ucieczką.


Copyright © 2014 Zdolne Dzieci , Blogger